Rozdział 5. Dług wdzięczności

694 90 42
                                    

W życiu nie można skupiać się tylko na miłości. Nie można zapomnieć, że istnieje poza tym świat. Po mile spędzonym dniu w towarzystwie mojego świeżo upieczonego chłopaka i równie przyjemnej nocy, która minęła nam na czytaniu poezji i docinkach, ciężko było mi obudzić się kolejnego dnia rano i tak po prostu zostawić Wiktora w łóżku. Rozpoczynał zajęcia na uczelni później niż ja, szczęściarz. Ubrałem się szybko, upewniłem się, że spakowałem laptopa i potrzebne rzeczy. Już miałem wychodzić, gdy z mojej sypialni odezwał się zaspany głos.

— Kamil, wychodzisz już?

Zostawiłem torbę przy drzwiach i chociaż byłem już w płaszczu i butach, cofnąłem się do salonu. Wiktor stał, oparty o framugę, i pocierał oczy. Wyglądał jednocześnie dorośle i uroczo z rozczochranymi włosami, w spodenkach w kratę i szarej koszulce.

— Tak, miałem już wychodzić. Nie chciałem cię budzić, śpiochu.

Podszedłem do niego i ucałowałem go na powitanie. Bardzo, ale to bardzo chciałem odpuścić sobie dzisiejsze wykłady, ale musiałem być odpowiedzialny. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, Wiktor życzył mi miłego dnia i wyszedłem z domu.

Wybrałem medycynę, chociaż był to trudny kierunek, gdyż zawsze interesowałem się biologią. Moja mama też popierała ten pomysł, twierdząc, że jest to odpowiednio prestiżowy kierunek dla mnie. Nie spierałem się z nią, gdyż spokojnie mogłem wyobrazić sobie, że za kilka lat będę dobrym chirurgiem. Byłem ciekaw, co powie, gdy dowie się o związku moim i Wiktora. Wiedziałem, że bardzo polubiła mężczyznę — umiał z nią rozmawiać o wszystkim, szczególnie o literaturze angielskiej, potrafił obrócić wszystko w żart. W przeciwieństwie do Antoniego, który nie studiował, a był „zwykłym artystą”, Wiktora mogła spokojnie uznać za kogoś odpowiedniego dla jej syna. Uśmiechnąłem się. Jak łatwo przeszedłem do porządku dziennego z tym, że Wiktor jest moim chłopakiem! Może dlatego, że w moim sercu był nim od dawna? Mężczyzna zaprzątał mi głowę cały dzień, przez co niewiele wyniosłem z wykładów. Gdy tylko opuściłem uczelnię, wyciągnąłem telefon.

— Hej, słońce — odezwałem się, idąc szybkim krokiem przez park. — Wracam już do domu. Potrzebujemy czegoś?

— Nie, chyba nie. Co powiesz na zamówienie pizzy dzisiaj? Naprawę nie mam ochoty na gotowanie.

Zaśmiałem się i zgodziłem na ten pomysł. Miałem nadzieję, że namówię Wiktora na obejrzenie jakiejś komedii romantycznej, za którymi nie przepadał. Przyspieszyłem i już po niedługim czasie znalazłem się w ciepłym mieszkaniu. Tak jak oczekiwałem, Wiktor przywitał mnie bardzo miłym pocałunkiem. Zdążył zamówić już pizzę, więc pozostało nam czekać. Aby nie marnować czasu, wziąłem się za małe porządki — niestety byłem typem bałaganiarza, ale nie mogłem pozwolić, by moja sypialnia (właściwie teraz nasza sypialnia) utonęła w ciuchach, notatkach i szkicach. Zacząłem od rozdzielenia ubrań jak „prawdziwy mężczyzna” — do prania lub można jeszcze nosić. Koszulkę z imprezy urodzinowej od razu wrzuciłem do kosza, była zbyt przesiąknięta zapachem alkoholu. Jej los miały podzielić spodnie, ale gdy wcześniej sprawdziłem kieszenie — był to odruch, gdyż często chowałem w nich ważne notatki. Zdziwiony znalazłem tam pogiętą serwetkę, a na niej jakieś napisy. Rozprostowałem ją delikatnie, uważając, by jej nie podrzeć. Krzyknąłem cicho, widząc numer telefonu i podpis „Chcę wyjaśnić, A.”.

— Coś się stało, Kamil?

Wiktor przyszedł szybko do sypialni i spojrzał na mnie zaniepokojony. Nie dziwię mu się, musiałem wyglądać niepokojąco — siedziałem na ziemi, trzymając serwetkę i marszczyłem czoło.

— To od Antoniego — powiedziałem cicho i podałem mu wiadomość. — Chodzi o to, że nie pamiętam za bardzo, kiedy mi ją dał. Musiałem być już bardzo zmęczony i zestresowany.

Czarna kawa ✔Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora