8

2.1K 83 38
                                    

Mój telefon wskazywał 16.40, stwierdziłam więc że powinnam już zacząć się szykować. Wstałam z kanapy i wyłączyłam telewizor. Bolał mnie brzuch przez tą całą sytuację. Naprawdę się bałam, chociaż teoretycznie w miejscu publicznym nic mi nie groziło...

Ubrałam pierwsze lepsze buty oraz tym razem grubą kurtkę. Na sobie nadal miałam ciuchy z wczoraj. Nawet nie pomyślałam żeby się umyć...

Poleciałam szybko do łazienki i wypsikałam na siebie chyba całą zawartość flakoniku perfum..

Wyszłam z domu po czym go zamknęłam i ruszyłam do kawiarni.

Weszłam do kawiarni.


- Dobry wieczór, to co zwykle i jakieś ciastko- uśmiechnęłam się do pani  dając jej pieniądze.

Po chwili dostałam moje zamówienie.

- Banaowy milkshake i czekoladowe ciasteczko dla uroczej Flo - powiedziała.
- Dziękuję - wzięłam napój i ciastko, po czym usiadłam do mojego ulubionego stolika.

~

Szczerze, to nie myślałam że wytrwam tak długo.. Mój telefon wskazywał już 18.38, podobnie jak zegar w kawiarni.

Pierdole tego gnoja, idę do domu..

Wstałam z miękkiej ławki i ruszyłam do wyjścia.

- Dobranoc.
- Dobranoc.

Wyszłam z kawiarni. Chwilę później miałam bliskie spotkanie z chodnikiem.

- Możesz trochę uważać - nie dam się kurwa.
- Sory - usłyszałam całkiem ciepły głos. Chłopak pomógł mi wstać.. Wtedy zobaczyłam kto to był... Jack Anderson.
- Hej Jack, sory że tak cię zaatakowałam..
- To ja ciebie zaatakowałem, wiesz właśnie szedłem na spotkanie z tobą!
- Co? - otworzyłam szeroko oczy.
- Tak, ale chciałem Ci tylko powiedzieć że to była jednorazowa akcja. Nie możemy teraz się zajmować zabawą szczególnie że mamy trasę - powiedział poważnie.
- Czekaj, ale... Nie rozumiem... Myślałam że się wczoraj fajnie bawiliśmy. Ayla nawet zaobserwowała mnie na instagramie, myślałam że jeszcze się spotkamy... - powiedziałam niepewnie.
- Niestety nie, po prostu to był prezent dla fana, jednorazowa akcja, mam nadzieję że rozumiesz - powiedział.
- J-jasne, muszę już iść. Aha jeszcze jedno. Jaraliście coś wczoraj? Jak tak to mogliście ze mną - powiedziałam śmiejąc się.
- My... my nie 'jaramy' - powiedział z pogardą.
- Aaa... Okej, to ja spadam. Pa - pomachałam mu na pożegnanie.

A to dranie...

Mój Anioł jest zły [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now