16

2.2K 81 277
                                    

Na dzisiaj wypadał czwartek, 22 listopada.

Dzisiejszym outfitem były czarne jeansy oraz szara za duża bluza.

Cały dzień siedziałam w domu sama, ponieważ mamy nie było a bliźniacy ulotnili się na cały dzień. Dzisiaj miałam się dowiedzieć o tajemnicy jaką ukrywała Chloe i Noah.
Jednak stało się coś strasznego.

Około 17.30 Chloe wbiegła do mojego domu strasznie przerażona i zapłakana.

- Jezu, Chloe co się stało?! - krzyknęłam podbiegając do niej.
- N-n-noahh!! - krzyknęła, po czym po jej policzkach spłynęły kolejne łzy.
- Co mu się stało? Chloe mów! - krzyczałam przerażona.
- P-potrącił go samochód!
- Jezu, gdzie on jest? - zaczęłam płakać.
- Pogotowie go wiezie do szpitala!

Nie mogłam uwierzyć w to co powiedziała mi Chloe. Noah miał wypadek. Co jeżeli umrze?

- Szybko Chloe, chodź! - złapałam dziewczynę za rękę i wybiegłam na dwór. Zamknęłam za sobą dom i nadal trzymając rękę Chloe podbiegłam do domu Wolfhard'ów.
Zapukałam do drzwi. Zostały one otwarte przez mamę Finn'a.

- Jejku, dziewczynki co się stało? - zapytała widząc nas.
- Noah Schnapp miał wypadek, może Pani zawieść nas do szpitala? - poprosiłam nadal płacząc.
- Niestety ale mój mąż wziął większy samochód. A do tego mniejszego zmieszczę tylko jedną z was - powiedziała że smutkiem.
- Chloe, to twój brat, jedź.., i proszę mów mi wszystko jeśli się czegoś dowiesz! - poprosiłam ze łzami w oczach.

Dziewczyna zbliżyła się do mnie i mocno mnie przytuliła.

- Dobrze - powiedziała.

Chloe oraz Pani Wolfhard wsiadły do samochodu i chwilę później już ich nie było.

Stałam nadal przed domem sąsiadów. Patrzyłam na niebo gdy nagle na mojej twarzy poczułam zimny deszcz.
Nie byłam w stanie się ruszyć z miejsca. Cały czas myślałam o Noah'u. Co jeżeli to koniec? Spędziłam z nim takie cudowne chwile, to nie może się tak skończyć. Po moim policzku zaczęły spływać ciepłe łzy oraz zimny deszcz. Czułam się fatalnie.

Usłyszałam otwierające się drzwi. Ujrzałam w nich Finna. Pobiegł do mnie szybko i zaprowadził do środka.

Gdy znalazłam się w jego domu popatrzyłam na niego. Jego czerwonawe loki lekko przykleiły mu się do czoła z powodu deszczu. A na jego okularach były krople.

- Flora, co się stało? - zapytał wycierając okulary w rękaw od czarnej bluzy.
- Noah miał wypadek... - powiedziałam i zaczęłam znowu płakać.
- Schnapp?
- Tak!
- Boże... - szepnął i szczelnie zamknął mnie w swoim objęciu. Czułam się teraz bezpiecznie. Ciepły i czuły uścisk Finn'a był kojący. Chciałam żeby ta chwila nigdy się nie kończyła, jednak została ona przerwana przez chłopaka.

- Chodź, ogrzejesz się - powiedział po czym zaprowadził mnie pod kominek - Ta bluza jest cała przemoczona, przyniosę ci moją - oznajmił i poszedł prawdopodobnie do swojego pokoju. Po chwili zjawił się z powrotem. W ręce trzymał błękitną bluzę, która na moje oko była dwa rozmiary większą od tej którą miałam na sobie.
- Proszę - powiedział i dał mi ją.
- Finn, nie musiałeś...
- Flora, musiałem.

Popatrzyłam na Finn'a i on w tym samym momencie spojrzał na mnie. Moje oczy utkwiły w jego pięknych, brązowych tęczówkach. Dostrzegłam  że mają one gdzie niegdzie plamki jaśniejszego koloru. Jego oczy były po prostu piękne.

Spuściłam wzrok na moje kolana na których leżała bluza chłopaka. Zdecydowałam więc że się przebiore.
Zdjęłam moją mokrą od deszczu bluzę, pod którą na szczęście miałam koszulkę na ramionczkach. Nałożyłam na siebie błękitne ubranie chłopaka. Wstałam i popatrzyłam na siebie. Wyglądałam jak w worku na ziemniaki.

Mój Anioł jest zły [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now