XIII

1.9K 109 15
                                    

Szłam właśnie spokojnie na trening, gdy usłyszałam jak ktoś biegnie. Odwróciłam się i zaskoczona spostrzegłam jakiegoś starszego puchona. Zirytowałam się.

- Jeśli to nauczyciele kazali ci tutaj przyjść to odpuść - odparłam zimno.

- Czemu mieliby mi kazać? - spytał zaskoczony.

Spojrzałam na niego i westchnęłam.

- Przepraszam. Ostatnio cały czas muszą koniecznie mieć na mnie oko - mruknęłam niezadowolona - Jestem Melody.

- Cedrik - uśmiechnął się - Dziwne, że nie jesteś razem z Harrym. Zwykle jesteście jak papużki nierozłączki - zauważył.

- To mój najlepszy przyjaciel. Lubimy spędzać czas w swoim towarzystwie - wzruszyłam ramionami.

- Tylko przyjaciel? - spytał, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.

- A kim ma być? - nie zrozumiałam.

- Nie ważne. Jutro gramy mecz - odparł.

- Ty też grasz? - zmarszczyłam brwi zaskoczona.

- Tak. Jestem nowym kapitanem - pochwalił się.

- Gratuluję awansu. Domyślam się, że tym razem nie pójdzie nam tak prosto, jak w tamtym roku - odparłam.

- Z taką ścigającą może być ciężko - mrugnął do mnie.

Zaśmiałam się.

- Dziękuję za komplement. A ty jesteś na jakim stanowisku? - spytałam zainteresowana.

- Szukający - odpowiedział.

- Ważna pozycja - przytaknęłam - Szkoda, że pogoda nam nie dopisuje - stwierdziłam zerkając za okno.

- Trzeba przyznać, że będzie ciężko - odparł - Zmierzasz dokądś?

- Na trening, a co proponujesz?

- Z chęcią zaprosiłbym cię na spacer po Błonach, ale...

- Nie w tą pogodę - zauważyłam.

- Właśnie. Ale jeśli nie masz nic przeciwko, to możemy następnym razem spotkać się w Hogsmeade. Pokażę ci jedną fajną kawiarenkę - zaproponował.

- Z chęcią poznam nowe miejsce - przyznałam.

- To do zobaczenia? - spytał.

- Powiedzmy, że się jeszcze zastanowię - odpowiedziałam.

To zależy, czy Harry się wydostanie, czy nie.

- Dam ci znać - zapewniłam.

- Liczę, że się uda - odparł i zostawił mnie przy bramie wyjściowej.

Dalej ruszyłam na ostatni trening przed meczem. Czułam się jakoś dziwnie szczęśliwa. 

- Okazało się, że puchoni mają nowego kapitana i szukającego... - zaczął Wood, nasz kapitan.

- Cedrika Digorry'ego - skończyłam za niego.

Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni

- Skąd wiesz? - spojrzał na mnie podejrzliwie chłopak.

- Odprowadził mnie - odpowiedziałam.

- Był tutaj?!

- Nie. Odprowadził mnie tylko do bramy wyjściowej - wyjaśniłam.

Nagle dziewczyny zachichotały.

- Co jest? - spytał Wood, urażony.

- To taki wysoki przystojniak, prawda? - odezwała się Angelika.

- Silny i milczący - dodała Kate i znów zaczęły chichotać.

- O czym rozmawialiście?

- O różnych rzeczach - wzruszyłam ramionami - Powiedział mi się, że jest kapitanem i szukającym, pochwalił moje umiejętności, trochę podyskutowaliśmy o pogodzie na mecz i Hogsmeade.

- Hogsmeade? - spojrzał na mnie Fred.

- No zaproponował, że pokarze mi jakąś dobrą kawiarnię - odpowiedziałam, a dziewczyny ponownie zachichotały.

- No co? - spojrzałam na nie nie rozumiejąc.

- Jaka niewinna - zaśmiał się George.

- Nie spoufalaj się z nim - odparł Wood.

- Spokojnie, kapitanie - uniosłam ręce w geście obronnym - Obiecuję, że nawet jak się z nim zobaczę, a jeszcze nie wiem, czy to zrobię, to nie będziemy rozmawiać o quidditchu - zapewniłam.

- Wracając nie możemy lekceważyć Puchonów! - oznajmił Oliver.

W przeddzień meczu nie mogłam skupić się na lekcjach. Powtarzałam sobie w myślach wszystkie kombinacje, które powtarzałyśmy wraz z dziewczynami. Jak na złość akurat wtedy Snape miał zastępować profesora Lupina na Obronie przed Czarną Magią. Jednak Harry miał jeszcze mniej szczęścia niż ja. Biedak spóźnił się na lekcję. Po tym jak Snape dał mu ostrą reprymendę zasiadł obok mnie. Oczywiście nasz profesor stwierdził, że będziemy przerabiać wilkołaki, mimo iż mieliśmy coś zupełnie innego. Dyskusja nic nie dała. Zastanawiałam się dlaczego akurat ten temat. Mi to akurat nie przeszkadzało. Zawsze mnie interesowały te stworzenia. Jak udaje im się normalnie żyć, jakie mają trudności. Były fascynujące. Robiłam notatki dość wolno bardzo mocno wczytując się w treść. W pewnym momencie poczułam na sobie wzrok profesora. Spojrzałam na niego czekając na komentarz, jednak ten jedynie odwrócił wzrok i ruszył nim dalej. Okej... to nie było normalne zachowanie. Nie narzekając wróciłam do robienia notatek. Nagle, gdy zerknęłam na kalendarz księżycowy zmarszczyłam brwi.

- Panno Meadowes? - usłyszałam głos profesora.

Spojrzałam na Snape'a i pokręciłam głową.

- Już wracam do robienia notatek - zapewniłam.

Ten przyglądał mi się uważnie, po czym przytaknął.

- Proszę nie przepisywać ich bezmyślnie - odparł.

W końcu zadzwonił upragniony dzwonek. Już wszyscy mieli wychodzić, gdy odezwał się Snape.

- Każdy napisze wypracowanie na temat rozpoznawania i uśmiercania wilkołaków. Dwie rolki pergaminu - oznajmił.

Po tym ogłoszeniu mogliśmy w końcu wyjść.

- Snape jeszcze nigdy tak się nie zachowywał wobec któregokolwiek z naszych dotychczasowych nauczycieli obrony przed czarną magią, chociaż od samego początku miał chętkę na to stanowisko - zauważył Harry.

- Dlaczego tak się zawziął na Lupina? - spytałam - Myślicie, że to przez tego bogina?

- Nie wiem. Ale mam nadzieję, że profesor szybko poczuje się lepiej - stwierdziła Miona.

Melody i Więzień AzkabanuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz