XXIII

1.7K 104 24
                                    

 Następnego dnia siedziałam na ostatniej lekcji jak na szpilkach. Gdy w końcu profesor McGonagall pozwoliła nam pójść spakowałam się i ruszyłam szybkim krokiem do wyjścia. Wychodząc spostrzegłam czekającego już Cedrika. Widząc mnie uśmiechnął się. Podeszłam do niego.

- Hej, nie sądziłam, że przyjdziesz pod salę - stwierdziłam podchodząc.

- Profesor Lupin wypuścił nas wcześniej, więc postanowiłem, że po ciebie przyjdę. Przesadziłem? - spytał, a ja zaśmiałam się.

- Nie, skąd. Po prostu miałam nadzieję, że zdążę się jeszcze odświeżyć - wyjaśniłam.

- Jak dla mnie nie ma takiej potrzeby. Wyglądasz przepięknie.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się - Idziemy? - spytałam, a ten przytaknął.

Ruszyliśmy w stronę wyjścia ze szkoły. Gdy tak szliśmy zobaczyłam w oddali jakąś parę, która szła za ręce. Spojrzałam kątem oka na chłopaka i po chwili złapałam go delikatnie za rękę. Puchon spojrzał na mnie zaskoczony, ale po chwili uśmiechnął się delikatnie i złapał mnie za nią pewniej. Było to miłe uczucie. Cały spacer był czymś wspaniałym. Mogłam zapomnieć o całym burdelu z ojcem, dementorami i mojej relacji z Harrym. Jedyne o czym po nim myślałam to weekend, aby spotkać się ponownie. I nareszcie nadszedł.

 Stałam w pokoju szukając jakiegoś ubrania. W końcu nie musiałam chodzić w mundurku, a chciałam pokazać się z jak najlepszej strony.

- Nie sądziłam, że zaczniesz tak szybko umawiać się na randki - usłyszałam głos Miony, która leżała na swoim łóżku pośród stosu książek.

- Ja też nie - stwierdziłam przeglądając się w lustrze.

- Powodzenia - odezwała się jeszcze przed moim wyjściem.

- Dzięki!

- Nie tobie, jemu - stwierdziła.

- Przekażę - zaśmiałam się i zniknęłam za drzwiami.

Chłopak czekał tuż pod portretem. Gdy tylko wyszłam spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

- Wyglądasz przepięknie - stwierdził przyglądając mi się.

- Ty również - odparłam również skanując go wzrokiem.

Miał na sobie koszulę, dżinsy i oczywiście płaszcz. W końcu wychodziliśmy na dwór. Wokół szyi miał zawinięty szalik z kolorami swojego domu. Ja również miałam swój.

- Więc... idziemy? - spytał.

- Z wielką chęcią - przytaknęłam.

Chłopak złapał mnie za rękę i oboje ruszyliśmy w stronę wyjścia. Po uwadze Miony, zauważyłam, że rzeczywiście dużo chłopaków i dziewczyn nam się przygląda. W końcu wyszliśmy na błonia.

- Mam niespodziankę - oznajmił chłopak, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.

- Jaką?

- Jak ci powiem to nie będzie niespodzianka - zaśmiał się, a ja zrobiłam oburzoną minę - Po prostu chodź - pociągnął mnie w stronę zamarzniętego jeziora - Jeździłaś kiedyś na łyżwach? - spytał, a ja spojrzałam na niego i pokręciłam głową.

 Chłopak sięgnął do torby i wyjął dwie pary łyżew.

- W takim razie może spróbujesz? - zaproponował.

 Przytaknęłam i wzięłam jedną parę. Byłam totalną łamagą! Odkąd założyłam te buty nie minęła chwila, a zaliczałam glebę. Cedrik próbował mnie nauczyć jeździć. Towarzyszyło temu dużo śmiechu. Spędziliśmy tak czas do wieczora. Musiałam przyznać, że to jedno z lepszych wspomnień jakie miałam. 

W następnym tygodniu praktycznie wbiegłam do sali, gdzie miałam uczyć się zaklęcia.

- Jestem gotowa! - oznajmiłam od progu.

 Dopiero po chwili zobaczyłam nietęgą minę Harry'ego natychmiast się zmartwiłam.

- Coś się stało? - spytałam praktycznie podbiegając.

- Już raz ćwiczyliśmy - wyjaśnił Lupin.

- Nie poszło najlepiej - zauważyłam.

 Spojrzeliśmy sobie z Harrym w oczy. Milczeliśmy. W końcu nie wytrzymałam. Zbyt długo go ignorowałam. Przytuliłam się do niego. Po chwili poczułam jak odwzajemnia gest. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. 

- Przepraszam - usłyszałam głos chłopaka.

- Ja też - stwierdziłam. 

 Zupełnie zapomniałam, że na miejscu jest również Lupin. Gdy w końcu się odsunęliśmy poczułam się wręcz błogo. 

- Możemy zaczynać? - spytał profesor. 

 Przytaknęliśmy. Harry stanął przed kufrem z boginem. Lupin go uwolnił, a ja wyjęłam różdżkę. Miałam pomyśleć o Cedriku, ale w ostatniej chwili widząc Harry'ego przypomniało mi się wydarzenie sprzed chwili, jak i to z pierwszej klasy, gdy po raz pierwszy wraz z Mioną i Ronem działaliśmy razem. Podczas walki z trollem. Zalała mnie fala wielu innych wspomnień związanych z nimi.

- Expecto Patronum! - krzyknęłam.

 Nagle białe światło z różdżki zmieniło się w majestatycznego wielkiego lwa. Patrzyłam na niego zachwycona. Dementor szybko zniknął, ale patronus jeszcze chwilę pobiegał. 

- To niesamowite - usłyszałam głos profesora - O czym pomyślałaś? - spytał, a ja mimowolnie spojrzałam na Harry'ego.

- O przyjaciołach. 

Melody i Więzień AzkabanuWhere stories live. Discover now