XXX

1.8K 104 4
                                    

- Harry - szepnęłam podchodząc do niego.

- On był ich strażnikiem tajemnicy! Powiedział to zanim się pojawiliście. Powiedział, że ich zabił! - wykrzyczał, a ja spojrzałam na ojca zaskoczona.

Kręcił głową, a w oczach zaczęły zbierać mu się łzy.

- Tak Harry... jakbym ich zabił - wychrypiał, tak cicho, że bojąc się, że to się nie nagra podeszłam, pod pretekstem położenia mu dłoni na ramieniu - Namówiłem Lily i Jamesa, żeby swoim Strażnikiem Tajemnicy uczynili Petera zamiast mnie... Tak to moja wina. Wiem o tym... Tej nocy gdy zginęli, odwiedziłem Petera. Chciałem upewnić się czy jest bezpieczny, ale gdy przybyłem do jego kryjówki, już go tam nie było. Coś mnie tknęło. Od razu wyruszyłem do domu twoich rodziców. A kiedy zobaczyłem ich dom... rozwalony... ich ciała... zrozumiałem co się stało... co zrobił Peter. Co JA zrobiłem.

Głos mu się załamał.

- Dość tego - odezwał się Lupin, a w jego głosie zabrzmiała twarda nuta.

Nigdy takiej nie słyszałam.

- Jest jeden sposób, żeby udowodnić, co naprawdę się wydarzyło. Ron, daj mi tego szczura.

- A co zamierza pan z nim zrobić, jak go panu dam? - zapytał Ron.

- Zmuszę go do ujawnienia, kim jest, Jeśli naprawdę jest szczurem. Nic mu się nie stanie.

Ron zawahał się, ale w końcu podał Lupinowi szczura. Ten wił się rozpaczliwie, piszczał i wyrywał.

- Gotów jesteś Syriuszu? - spytał go Lupin.

Black ruszył do Snape'a i zabrał mu różdżkę. Ja natomiast podałam swoją Lupinowi. Ten spojrzał na mnie pytająco. Upewniając się, że nikt więcej nie zobaczy podwinęłam delikatnie szatę i pokazałam jego różdżkę. Wciąż była włączona nagrywarka, a mała czerwona lampeczka świeciła co jakiś czas. Mężczyzna kiwnął tylko delikatnie głową i udał, że nie zobaczył, iż dałam mu swoją różdżkę. Nikt inny nie mógł tego dostrzec, gdyż miały one to samo drewno i z daleka wyglądały bardzo podobnie.

- Razem? - powiedział cicho Syriusz.

- Razem - przytaknął Lupin, który w jednej ręce trzymał Petera, a w drugiej moją różdżkę - Policzę do trzech. Raz... dwa... TRZY!

Z obu różdżek trzasnęło niebieskie światło. Przez chwilę Parszywek wisiał w powietrzu szamocząc się. Ron wrzasną przeraźliwie. Szczur upadł na podłogę. Jeszcze raz rozbłysło światło, a potem... zaczął się przemieniać w człowieka. Kulił się ze strachu. Krzywołap zaczął prychać i syczeć, zajeżony jak szczotka, a ja miałam wrażenie, że gdybym była kotem, robiłabym to samo. Rozejrzał się po wszystkich, a jego oddech był przyspieszony i płytki. Rzucił szybkie spojrzenie na drzwi.

- Cześć Peter - odezwał się beztrosko Lupin - Kupa lat.

- S-syriusz... R-remus.. - miał piskliwy głosik - Moi przyjaciele... moi starzy przyjaciele...

Black uniósł różdżkę, ale Lupin złapał go za przegub i spojrzał na niego ostrzegawczo, a potem zwrócił się znów do Petera.

- Ucięliśmy sobie małą pogawędkę, Peter - powiedział wciąż beztroskim tonem - na temat tego co się stało podczas nocy kiedy zginęli James i Lily. Mogłeś nie usłyszeć najlepszych fragmentów, gdy się tak miotałeś, piszcząc przeraźliwie.

- Remusie chyba mu nie wierzysz, co?... próbował mnie zabić... - i w tym momencie rozbrzmiało piszczenie.

Wszyscy spojrzeliśmy na wykrywacz kłamstw. Chyba nikt z nas już o nim nie pamiętał.

Melody i Więzień AzkabanuWhere stories live. Discover now