PROLOG

817 56 14
                                    


Biegłem po dachach budynków Konohagakure, ścigany przez... hmm? Shinobi? Wyglądali jak chūnini. Czyli trzeba pokombinować... rozejrzałem się, choć wiosenne, poranne słońce raziło mnie w oczy. Po kilku chwilach dostrzegłem jakiś zaułek i skierowałem się w tamtą stronę. W międzyczasie złożyłem kilka pieczęci i mruknąłem pod nosem:

- Magen: Hiei

Rzuciłem iluzję na doganiających mnie ninja i przyspieszyłem. Zerknąłem jeszcze na oszołomionych mężczyzn i skoczyłem w ciemną uliczkę. Oparłem się o ścianę, przyciskając do piersi ukradzione jabłka i przymykając oczy. Cóż... to był początek mojej porażki; usłyszałem rozbawiony głos:

- Ładnie to tak kraść, dzieciaku? - Już?! Nigdy nie doganiali mnie tak szybko!

Powoli, starając się nie okazać strachu, podniosłem powieki. Zobaczyłem młodego chłopaka, kilka lat starszego ode mnie. Patrzył na mnie z uśmiechem, ale moją uwagę przykuł pewien szczegół wyżej. W obu oczach błyskał Sharingan...

Nie odzywałem się. Chłopak wydawał się być tym faktem nieporuszony; cały czas się uśmiechał.

- To co tam zrobiłeś z tymi chūninami... to była technika, no nie? To było coś! Skąd to umiesz? W ogóle, wątpię, żebyś był nawet w akademii, a już poradziłeś sobie z chūninami! Ile tak w ogóle masz lat? Powinieneś chyba zacząć ćwiczyć, żeby zostać ninja! Myślałeś kiedyś nad tym?

Za. Dużo. Pytań!

Najwyraźniej zauważył moje zmieszanie.

- Och, przepraszam. Tak na marginesie, to jestem Uchiha Shisui! A ty?

- Akashi...

Pośród Chmur Czerwonych i Brzasku [ZAWIESZONE] Where stories live. Discover now