279 35 7
                                    


^^^^^^^^

AKASHI

§§§§§§§§

- No! Po pięciu miesiącach nudnych i prostych misji rangi D czas na coś lepszego! - wykrzyknęła Anko-sensei w chwili, w której weszła na pole treningowe. - Misja nieco dłuższa, choć nie wiem, czy trudniejsza. Eskorta! Kunoichi z Ame-gakure ma dostać się bezpiecznie do domu. Jutro o piątej przy bramie mamy na nią czekać. Idziemy razem z tamtą trójką...

- Drużyną szóstą? - mruknął Rai.

- Ta... niech będzie z drużyną szóstą. Macie mi nie przynieść wstydu, zrozumiano?! - krzyknęła, choć na jej twarzy gościł uśmiech.

- Spokojnie, Mitarashi-sensei – odparła Maihime. - Nie ma takiej opcji.

Anko wyszczerzyła się w tym swoim psychopatycznym uśmiechu.

- Taaak? Zaraz zobaczymy. Cała trójka, na mnie! Trzy! - zaczęła odliczać.

Odskoczyliśmy na bezpieczną odległość.

- Dwa!

Złożyliśmy pieczęcie.

- Jeden!

Ruszyliśmy do ataku.

...

Do Wioski Deszczu dotarliśmy bez większych przeszkód. Asagiri Nishi, nasza klientka, okazała się być młodą kobietą, wysłaną do Konohy w celach komunikacyjnych między wioskami. Miała przekazywać jakieś dokumenty z jednej do drugiej. Zgłosiła się po eskortę w obawie, że ktoś może spróbować je przechwycić, co na szczęście się nie wydarzyło.

Wędrowaliśmy przez pięć dni w pięknej pogodzie...

Przemokliśmy całkowicie po pięciu minutach w Ame.

- Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę znaleźć jakiś pokój i IŚĆ SPAĆ – powiedziała w pewnym momencie Anko, strzepując z włosów kolejną porcję wody. Zaśmialiśmy się na to stwierdzenie, ale przyznaliśmy jej rację. Będąc całkowicie przemoczonym, jedyne, o czym się marzy to ciepłe łóżko.

W końcu, po odstawieniu Asagiri pod drzwi jej domu, znaleźliśmy dwa pokoje w hotelu (chyba jedynym w całej wiosce) i dzieląc się na dwie grupy, męską i żeńską, znaleźliśmy się w końcu w cieple.

- Gaki – mruknął Kurama – coś jest w tej wiosce. I to coś, co mi się nie podoba.

- To chyba nieco poza wioską. Czuć to jak jakąś technikę, ale kompletnie jej nie rozpoznaję.

- Sprawdź to.

- Teraz? Przecież jestem na misji.

- Teoretycznie już się skończyła. Sprawdź to.

- Em... Kakashi-san? Idę się przejść. - I nie czekając na odpowiedź wyszedłem z tymczasowego mieszkania, kierując swoje kroki w stronę tajemniczego punktu.

Dotarłem tam dopiero po dłuższej chwili. Z początku jedyne, co byłem w stanie zobaczyć, to ludzie siedzący w kole. Trwali nieruchomo i w ciszy, składając ręce w pieczęć barana. Poszedłem bliżej, by móc się przyjrzeć.

- Yahiko – mruknął jeden z nich, o czerwonych włosach zakrywających oczy.

- Wiem – powiedział chyba tego samego wieku chłopak. W jego głosie można było wyczuć niepokój. - Ale nie mogę teraz przerwać.

Zbliżyłem się jeszcze bardziej i siadłem na ziemi tuż za nimi. Szukałem w pamięci, czy znam pieczęć, którą tworzyli, ale w końcu moje starania skończyły się fiaskiem. Nie potrafiłem jej zidentyfikować. Była bardzo złożona. Siedziałem tak bez ruchu dopóki nie zauważyłem, jak jeden z shinobi słabnie. Podszedłem do niego i podstawiłem mu pod nos własną rękę. Tamten spojrzał na mnie zdziwiony.

Pośród Chmur Czerwonych i Brzasku [ZAWIESZONE] Where stories live. Discover now