305 35 13
                                    

 Zrobię to.

Spojrzałem na niego zszokowany.

- Że co!? Shisui, chyba nie mówisz na poważnie! - Niestety, wyglądał na bardzo poważnego. Przeniosłem błagalny wzrok na bijuu. - chyba na to nie pozwolisz, Kurama!

Lis wciąż tylko patrzył na Uchihę. Naprawdę, co mu odbiło!? Nagle poczułem, jak Shisui mnie przytula.

- Akashi, spokojnie. Przecież to nic takiego...

- Nic takiego?! Shisui, przecież to cię pozbawi większości technik, które opanowałeś. To nie jest nic takiego! Nie musisz tego wcale robić. Wymyślimy coś innego, nie będziesz musiał...

Szarowłosy zaśmiał się. Poczochrał moje włosy, na co cicho fuknąłem.

- Ale ja wcale nie muszę, Akashi. Mogę.

Wtuliłem się w niego, nadal nieprzekonany.

- Wiesz, że czasem jesteś idiotą? - westchnąłem cicho, zamykając oczy. - Poza tym... co zrobimy, jak już się wybudzę? Danzou będzie próbował mnie zabić, a nie odpuści klanu. Możemy wymyślić coś w stylu nowej wioski, tylko dla Uchiha i Hyuuga, tak jak mają Uzumaki.

- Po pierwsze, nie wiem, jak mają Uzumaki, mało jest ich w Konoha, po drugie, czemu dla Hyuuga też?

- W końcu są drugim najsilniejszym klanem.

Shisui milczał chwilę. Zerknąłem na niego i uśmiechnąłem się, widząc jego minę.

- Sharingan i Byakugan są bardzo silnymi i starymi dōjutsu. Jeśli przywódca nie dostanie jednego, weźmie się za drugi – wyjaśniłem. - Danzou też dojdzie do takiego wniosku, jeśli Uchiha sobie poradzą.

- Ewentualnie zacznie kombinować z Rinneganem, i wróci do Orochimaru.

Spojrzałem na Kuramę i przytaknąłem.

- Powiem ci o wszystkim, jak już się obudzę, Shisui. Kurama, potrafiłbyś to przyspieszyć? Bez Mangekyou?

- Nie da rady, młody. Trudno mi to przyznać, ale potrzebowałbym pomocy z zewnątrz.

Uchiha wstał. Spoważniał i popatrzył na Lisa.

- Pójdę już. Za niedługo zaczniemy operację, więc kontrolujcie wszystko. - odwrócił się, zeskoczył na dół, do rzeki. Zaczął już iść dalej, w stronę „granicy".

Położyłem się, głaszcząc rude futro przyjaciela. Zamknąłem oczy, tym razem na dłużej.

- Będziesz miał coś przeciwko temu, żebym się przespał?

Odpowiedziała mi tylko cisza, którą uznałem za zgodę. Poczułem, jak zaczynam znikać, po czym zasnąłem.

.......................

SHISUI UCHIHA

***************

Cofnąłem się nieco. Itachi podtrzymał mnie żebym nie upadł oraz poprowadził do krzesła. Posłałem mu wdzięczne spojrzenie i powiodłem wzrokiem po zebranych w sali szpitalnej. Hokage-sama, Fugaku-san, Mikoto-san, Hazuki-san, Izumi-chan, Itachi oraz...

O bogowie...

Danzou.

Siedział jak gdyby nigdy nic obok Akashi'ego i patrzył na mnie. Cały mój w miarę dobry humor wyparował.

- Shisui-kun – natychmiast odwróciłem się do Hokage. - Mógłbyś nam powiedzieć, co widziałeś? Jest to bardzo ważne dla zdrowia Akashi'ego.

Nie odzywałem przez chwilę, pomimo tego, że było to niegrzeczne. Myślałem, co mogę powiedzieć, a czego nie, kiedy przywódca korzenia przebywa w tym samym pomieszczeniu. Gdyby się dowiedział o tym, co chcę zrobić, na pewno by to wykorzystał... z drugiej strony, nie mogłem całkowicie milczeć.

- Ze względu na... obecność przywódcy ANBU Korzenia nie mogę powiedzieć za wiele – wydusiłem z siebie w końcu. - to sprawa ściśle związana z klanem. Wnoszę prośbę o opuszczenie tego miejsca przez Danzou Shimurę.

Sarutobi przypatrywał mi się dłuższą chwilę, aż zacząłem się denerwować. Przełknąłem ślinę. Prosiłem o dużo. Mimo wszystko, Danzou był członkiem Rady, miał duże wpływy w wiosce nie tylko przez Korzeń.

Itachi położył rękę na moim ramieniu. Nie odwróciłem się, wciąż patrząc na Hokage.

- Aprobuję – usłyszałem w końcu i odetchnąłem z ulgą. Kątem oka zauważyłem, jak Danzou zaciska pięści, ale poza tym pozostawał niewzruszony. Wstał, ukłonił się lekko i wyszedł bez słowa.

- To było dość odważne posunięcie, Shisui. Nie wiem, dlaczego to zrobiłeś, ale mam nadzieję, że masz ważny powód – powiedział Fugaku ostrym tonem.

Skinąłem głową, po czym przeniosłem wzrok na najmłodszego obecnego.

- Mam mówić szybko, czy szczegółowo? - zapytałem, próbując uspokoić tętno, które w międzyczasie bardzo przyspieszyło.

Mikoto odpowiedziała mi pytaniem na pytanie.

- A jak bardzo jest to ważne?

- Od tego zależy życie nas tu obecnych oraz całego klanu Uchiha. A później wioski – Hokage poruszył się niespokojnie.

- To poprosimy szczegółowo.

Wziąłem głęboki oddech i opowiedziałem im wszystko, co tylko wiedziałem, od prawdopodobnego buntu ze strony klanu, przez Kyuubi'ego po pomysł o nowej wiosce. Nikt mi nie przerywał, do czasu, kiedy opowiedziałem im o możliwości wybudzenia Akashi'ego poprzez Mangekyou.

- Jeśli ten dzieciak jest z Korzenia, oddanie mu tak silnej techniki może być bardzo niebezpieczne – zauważył Fugaku.

- Wątpię, żeby nadal do niego należał – powiedziała Mikoto. - w końcu powiedział ci to wszystko, więc zdradził Korzeń.

Pokiwałem głową. Faktycznie, Danzou nie przyjmie zdrajcy w swoje szeregi.

- Ale nawet gdyby Danzou próbował zmusić go do posłuszeństwa kolejnymi torturami, z Mangekyou mógłby się obronić – stwierdziłem.

Po tych słowach nastała cisza. Wiedziałem, że już nie będą oponować. Znów to ja się odezwałem, zwracając się do przyjaciela.

- Itachi, pójdź proszę po chirurga czy innego lekarza, to zaczniemy operację – ten skinął głową, i wyszedł. Zamknąłem oczy, czując, jak z sekundy na sekundę zwiększa się chęć ucieczki. To dla niego nie była wcale prosta decyzja, nawet jeśli sprawiał takie wrażenie. Mangekyou Sharingan był czymś bardo cennym. Siłą zyskaną dzięki poświęceniu najbliższej osoby. To nie było coś, co można było tak po prostu oddać. Ale i tak... według planu Danzou, powinienem za niedługo umrzeć. Wtedy nikomu ta siła się nie przyda. Nie ma sensu jej trzymać u siebie, jeśli ma przepaść.

Hokage skinął na resztę i ruszył do wyjścia. Większość podążyła za nim, został tylko ojciec Itachi'ego.

- Ostatnio robisz wiele ryzykownych rzeczy – powiedział, a ja niepewnie skinąłem głową. - Chcę tylko wiedzieć jedno, Shisui. Co ten dzieciak dla ciebie znaczy?

Odruchowo spojrzałem na ciemnowłosego, który teraz, w śpiączce, wyglądał całkowicie spokojnie, niewinnie i dziecięco. Wiedziałem, że znam odpowiedź już od dawna. Popatrzyłem w oczy głowy klanu, ojca mojego najlepszego przyjaciela, wytrzymując ostry i poważny wzrok Fugaku Uchiha.

- Wszystko.

Pośród Chmur Czerwonych i Brzasku [ZAWIESZONE] حيث تعيش القصص. اكتشف الآن