678 50 18
                                    


Nie miałem ochoty na rozmowę z żadnym Uchiha. Często milicja mnie goniła, więc teraz byłem naprawdę w badziewnej sytuacji.

Shisui uśmiechnął się przyjaźnie. Wyglądał, jakby nie obchodził go mój podejrzliwy wzrok i kompletnie odwrotne nastawienie.

- No! Już myślałem, że jesteś niemową - nagle spoważniał – No więc, Akashi? Kradniesz, co? - wskazał na jabłka w moich rękach. - Wątpię, żeby to była zwykła złośliwość. Jesteś strasznie chudy, no i zaniedbany. Mieszkasz na ulicy, prawda? - westchnął chicho, po czym wziął mnie za rękę i zaczął iść w stronę biura Hokage. - Chodź.

Nie odpowiedziałem. Nie próbowałem się nawet wyrywać. Mimo wszystko, byłem tak zmęczony... Patrzyłem na ludzi idących obok nas. Zauważyłem chłopca mniej więcej w moim wieku, idącego razem ze swoim... bratem? Chyba tak. Oboje mieli takie same, białe, sterczące włosy i maski, które zasłaniały prawie pół twarzy. No nieźle. Wyglądają prawie identycznie.

- Shisui? - zapytałem nieśmiało. Szaro włosy zerknął na mnie pytająco. - Po co idziemy do Hokage?

Ten zamyślił się, by odpowiedzieć mi po chwili:

- Chcę zobaczyć, czy nie mógłbyś na przykład zamieszkać u nas.

- Masz na myśli dzielnicę Uchiha? - zapytałem.

Shisui mruknął coś na potwierdzenie. Wyglądał na dość zamyślonego, więc nie pytałem o więcej. W końcu dotarliśmy już do wysokiego, okrągłego budynku. Był w większości czerwony, a na jego szczycie widniał ogromny znak: 火 , ogień. Zerknąłem na Shisui'ego. Nie byłem pewny, czy chcę tam wchodzić. On tylko uśmiechnął się do mnie i zapukał do drzwi biura. Po chwili usłyszeliśmy starczy głos, zapraszający do środka. Shisui otworzył drzwi i weszliśmy razem do pomieszczenia. W środku znajdowało się kilka osób; Hokage, biało włosy jōnin z krótką kataną na plecach oraz ponuro wyglądający Uchiha w mundurze policji.

- Hokage-sama, Hatake-san, Fugaku-san – Shisui przywitał wszystkich skinieniem głowy. - Dobrze, że wszyscy tu jesteście. Hokage-sama... przyszedłem tu w sprawie tego małego łobuza – poczochrał moje włosy z uśmiechem i kontynuował. - wiem, że to niemały problem dla Hokage, ale chciałbym, żeby dzieciak poszedł do Akademii ninja. No i... - tutaj spojrzał na Uchiha – myślałem nad tym, żeby zamieszkał w naszej dzielnicy. Przynajmniej do czasu, kiedy skończy szkołę.

Nie odezwałem się nawet słowem, myśląc tylko nad jednym: dlaczego Shisui to robi? Przecież nie raz i nie dwa słyszałem, że jestem do niczego. Nie raz i nie dwa widziałem, jakie spojrzenia rzucali mi mieszkańcy wioski. Więc, dlaczego...?

Prawie nie zauważyłem, jak Hokage podszedł do mnie, uważnie mi się przyglądając. Podniosłem na niego wzrok.

- Ile masz lat, chłopcze? - zapytał staruszek, uśmiechając się ciepło. Nie odwzajemniłem tego, pamiętając słowa Danzō: „Hiruzen wcale nie jest taki miły i przyjazny. To tylko pozory, które mylą ludzi. Musisz się nauczyć, jak je przejrzeć"

- Siedem... - odparłem cicho, nie mówiąc ani słowa więcej.

- Siedem... czyli powinieneś już być od roku w Akademii. Chciałbyś tam pójść?

Zamyśliłem się na chwilę, po czym pokiwałem głową. Może miałbym szansę na normalnych przyjaciół...? Natychmiast zbeształem się w myślach. Dziwadła nie mają przyjaciół. Potwory nie mają przyjaciół. Mordercy nie mają przyjaciół. Tak mówił Danzō, a on zawsze miał rację.

- Shisui, to będzie proste do załatwienia, ale co do drugiej prośby... Fugaku-san, decyzja należy do ciebie. Sam nie mam tu za wiele do mówienia, w końcu to decyzja dotycząca klanu, nie wioski.

Pośród Chmur Czerwonych i Brzasku [ZAWIESZONE] Donde viven las historias. Descúbrelo ahora