381 40 24
                                    

Dźgnąłem palcem ramię białowłosego i wskazałem na dwie dziewczyny siedzące w ławce przed nami.

- Rai, wiesz kto to?

Hatake wzruszył ramionami powiedział:

- Pewnie nowe uczennice. Tą niebieską widziałem już w Konoha, ale ta blondyna chyba w ogóle obca. Ale to ty powinieneś wiedzieć chyba coś więcej, no nie?

Westchnąłem cicho, gdy dziewczyny odwróciły się do nas. Obie wyglądały na zdenerwowane, pewne przez to, jak je nazwał Rai. Przyjrzałem im się uważniej. Ta tuż przede mną zdecydowanie mogła uchodzić za „ tą niebieską" . Miała niebieskie włosy, niebieskie oczy i niebieskie ubranie. Naprawdę, chyba bardziej niebieska już być nie mogła. Ta siedząca po prawej miała nieco bardziej zróżnicowany wygląd, była odziana w dość krótką, różową yukatę i czarne, wysokie buty.

Wychyliłem się do przodu, dotykając ramion jednej i drugiej, po czym wróciłem na miejsce. Hatake spojrzał na mnie pytająco, na co powiedziałem tylko:

- Zagłuszasz ich chakrę, więc musiałem się trochę przybliżyć. Powinieneś ją wyciszać, jak gdzieś idziesz.

Chciałem już wrócić do spania na ławce, ale białowłosy mnie zatrzymał kolejnym zdaniem.

- Nie powiedziałeś mi nic, o ich chakrach.

Popatrzyłem na niego leniwie, kładąc ręce i głowę na ławce.

- Ta niebieska...

- Przestańcie mnie tak nazywać – oburzyła się dziewczyna.

- A jak mamy się do ciebie zwracać? - zapytałem spokojnie. W końcu, nadal nie wiedziałem, jak się nazywa.

- Jestem Aoi Ha, a mój koleżanka nazywa się Arashi Maihime.

- Aha - powiedziałem i zamilkłem. To ją tylko rozzłościło. Bogowie, kobiety są takie skomplikowane! Gadasz, wkurzają się. Siedzisz cicho, wkurzają się. No ja nie mogę!

- Wiesz, wypada, żebyś się teraz przedstawił – powiedziała Maihime, która w sumie się wcześniej nie odzywała. Spojrzałem na nią chłodnym wzrokiem.

- Tak mówisz?

Ta skinęła powoli głową, nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Cóż. Nie bardzo mnie to obchodzi – w sumie, to racja. Poza tym... od razu wydała mi się podejrzana, ale teraz mam pewność. To ta sama dziewczyna, co u Orochimaru. Robi się niebezpiecznie...

- Ehh... ten tu nazywa się Akashi, a ja jestem Hatake Rai – powiedział mój przyjaciel, na co cicho prychnąłem.

- Za chwilę będzie dzwonek, więc czas zacząć się pakować... - powiedziałem, zbierając rzeczy z ławki. Powiedziałem do Raia:

- Więc, Aoi to woda. Będzie z niej niezły medyk, chociaż musi dużo poćwiczyć nad wysyłaniem chakry. Może nawet zostać marionetkarzem, jak się postara. Dobra kontrola i rozprowadzenie w ciele. Maihime będzie miała ogromne problemy, jeśli chodzi o wykonanie technik.

Blondynka wyglądała na nieźle zszokowaną. To ona nie wie?

- C-co? Przecież wszystko mi idzie dobrze!

Ech...

- Na razie. Jak tylko będziesz miała więcej chakry, to zacznie ci świrować. Cena za eksperymenty, moja droga.

W naszej małej grupce zapadła cisza. Arashi miała szeroko otwarte oczy, jakby nie wiedziała, co myśleć.

- S-s-skąd wiesz...? - zapytała cicho.

Wzruszyłem ramionami. Rai też patrzył na mnie lekko zdziwiony i zirytowany.

- A mi kiedyś powiesz? - zapytał obrażonym głosem – nadal nie wiem, co miałeś na myśli, mówiąc o moim przypadku.

Uśmiechnąłem się wrednie.

- Obawiam się, że musisz to sam rozgryźć. Inaczej nie będzie zabawy.

Ten przewrócił oczami i chyba chciał się pakować. Przerwało pojawienie się ANBU korzenia. Do mnie?

- Przywódca chce cię widzieć. Teraz – do mnie. Chodzi o Uchiha? Pewnie tak. W końcu Danzou ma na ich punkcie fioła.

Podszedłem do shinobi, patrząc pytająco na Irukę. Ten pokiwał głową, więc złapałem ANBU za rękę i przenieśliśmy się przed gabinet przywódcy, gdzie wszedłem już sam. Danzou siedział w miejscu, nawet się nie obrócił, kiedy zamknąłem drzwi; zostaliśmy sami.

- Akashi... ostatnio mieszkasz w dzielnicy Uchiha. Oni się zaczną burzyć, szybciej, niż się spodziewałem. Muszę zdobyć Mangekyou... oczy Shisui'ego. A Itachi załatwi sprawę z klanem... trzeba będzie ich uciszyć. Rozumiesz. - to nie było pytanie, ale pokiwałem głową. Niestety, rozumiałem. - zajmiesz się Shisuim... Itachi'ego zostawię na koniec... zaczniesz od jutra. Nie obchodzi mnie, jak je zdobędziesz, interesuje mnie efekt. Za dwa miesiące chcę cię widzieć tutaj. - to był koniec rozmowy. Ukłoniłem się i wyszedłem na zewnątrz, czując, jak szybko bije mi serce. Dziwne... wcześniej tak nie było...

Przeniosłem się w okolicę domu. Po pół roku mieszkania z nimi, zacząłem naprawdę traktować Uchiha jak rodzinę. Głupi jestem. Nie powinienem się przywiązywać. Ale co mogłem poradzić? W końcu miałem kogoś. Kogoś, kto się o mnie troszczy, kto się mną opiekuje, kto traktuje mnie jak swojego.

Zdecydowałem.

Danzou nie dostanie Shisui'ego.

Pośród Chmur Czerwonych i Brzasku [ZAWIESZONE] Où les histoires vivent. Découvrez maintenant