八とはん

228 29 2
                                    

Rozdział osiem i pół... bo tak




^<^>^>^<^>^<

RAI HATAKE

&&&&&&&&

Byłem zmęczony walką. Czułem to, widziałem i miałem pewność, że przeciwnicy również. Każdy ruch był wolniejszy, a kilka razy nie uniknąłem całkowicie ciosów. Bolały mnie ręce, nogi, brzuch i głowa. Nie pomagał fakt, że było gorąco i sucho, a na niebie żadnej chmury. Wzrok mi się mieszał. To, co powiedział tamten facet mnie rozzłościło. Nie dość, że nas napadli. Nie dość, że chcą kogoś sprzedać. Nie dość, że kręcą się na czarnym rynku.

To chcą mi odebrać mojego przyjaciela?

Nie powiem, wkurzyłem się, i to mocno. Poczułem się, jakby ktoś mi włożył kilka kostek lodu za kołnierz, budząc mnie. Zerwałem się do walki, a razem ze mną mój brat. Z początku było dobrze, wręcz bardzo dobrze. Później usłyszałem krzyk.

Krzyk tak wypełniony czystym bólem, rozpaczą i zdezorientowaniem, że nie od razu wziąłem go za ludzki. Rozszedłszy się po całej dolinie ucichł momentalnie. Odwróciłem się w tamtą stronę i serce mi zamarło.

Tyle krwi...

- Akashi! - wydałem z siebie stłumiony okrzyk. Przestraszyłem się. Chyba pierwszy raz w życiu czułem się tak strwożony, tak bezsilny. Zląkłem się, aż mnie sparaliżowało. Mogłem tylko patrzeć, jak Akashi upada na kolana, jak wydaje się być kompletnie wyciągnięty z realnego świata, jak z jego oczu wypływa czarna ciecz, jak jego ręce i nogi oplatają dziwne symbole pieczęci... Po chwili sam zostałem związany jakąś techniką, zamroczyło mnie. Po chwili odpłynąłem.

...

- W końcu się obudziłeś - usłyszałem głos mojego brata. Zamrugałem ponownie, próbując wyostrzyć wzrok, który ciągle mi się mieszał. Podniosłem się do siadu i wypiłem szklankę wody, którą podsunął mi Kakashi.

- Gdzie jesteśmy?

- W najbliższej miejscu ostatniej walki wiosce, a dokładniej w domu jednego z tutejszych medyków. I, uprzedzając twoje pytanie, nie, nie wiemy, gdzie jest Akashi. Ciągle szukamy.

Nie odezwałem się w żaden sposób. Poczułem dojmujące przygnębienie, coś w stylu smutku lub rozczarowania. A może i tego, i tego? Nie wiedziałem do końca. Chciało mi się płakać, wszystko mnie bolało, byłem okropnie wyczerpany i jeszcze Akashi został... porwany? Można to tak nazwać. Ale chyba i tak najbardziej dołowała mnie ta ciągła niewiedza. Nie wiedziałem nic. Nie wiedziałem, gdzie jest. Nie wiedziałem, co się z nim dzieje. Nie wiedziałem, czy w ogóle nadal żyje. Jakby się zastanowić, to nie wiedziałem za wiele o nim samym.

Nazywam go przyjacielem, i nie zamierzam tego zmieniać. Między nami jest taka dziwna więź, i tego nie mogę zakwestionować. Mimo to, Akashi zawsze był chodzącą zagadką. Niby jest, ale go nie ma. Niby mówi o wszystkim, ale nic konkretnego. Niby pokazuje, co potrafi, a jednak za każdym razem ma jakiegoś asa w rękawie, o którym nie miałem pojęcia. Niby nie ma nazwiska, ale ma ich kilka. Uchiha, Uzumaki...? Kto go tam wie. Potrafi zdecydowanie za dużo jak na nastolatka. Zastanawiam się, czy ktokolwiek wie o nim coś więcej...

- Nie zamartwiaj się na zapas, młody – powiedział Kakashi. - Mogę się założyć, że żyje. Minęło dopiero kilka dni, od kiedy go wzięli, nie zabiliby tak cennej zdobyczy od razu. Znajdziemy go, zobaczysz. Mamy jeszcze czas. Moje psy ciągle przeszukują teren, na pewno coś znajdą.

- Mhm... - mruknąłem bez przekonania.

Poczułem dłoń mojego brata na swoim ramieniu. Podniosłem na niego zdziwiony wzrok.

- Nie myśl, że znów nawalę w takiej sprawie – powiedział poważnym tonem. - Nie mam zamiaru pozwolić, żeby skończyło się tak jak z Rin czy z Obito. Ale ty też musisz się trochę wysilić i odzyskać siły, by nam pomóc. Znajdziemy go i odbijemy, rozumiesz?

Uśmiechnąłem się lekko. Dawno już nie widziałem, żeby Kakashi mówił z taką pewnością w głosie, szczególnie przy tym. Temat Obito, Rin czy ojca był przez większość mojego życia tabu, nadal nie byłem przyzwyczajony do tej zmiany. Później nasza relacja się bardzo zmieniła, kiedy Kakashi zaczął mnie trenować, kiedy dostał swoją drużynę w wyniku zakładu z Anko-sensei... Już dawno zapomniałem, że jednak jeśli tylko chce, jest wspaniałym starszym bratem.

- Rozumiem, Nii-san.

Pośród Chmur Czerwonych i Brzasku [ZAWIESZONE] Where stories live. Discover now