50. Yoonmin + W mieszkaniu Kooka

4.3K 225 41
                                    

Yoongi

Po tygodniu siedzenia sam, zamknięty w czterech ścianach stwierdziłem, że zachowuję się dziecinnie i ruszyłem do salonu, gdzie siedział Park. Chłopak codziennie próbował nakłonić mnie do rozmowy, jednak byłem nieugięty.

Usiadłem obok niego i jakby nigdy nic zabrałem mu pilota przełączając.

- Ej! Oglądałem to! - krzyknął z pełną buzią. Tak wciągnął go serial, że zauważył moje przybycie dopiero wtedy, gdy przełączyłem. - Oddaj!

Zaczął walczyć ze mną o pilota, co szło mu marnie. Kto ma pilota, ten ma władzę, tak? Nie w moim mieszkaniu, tutaj na rządzę.

- To jakiś badziew był - powiedziałem odsuwając dłoń z pilotem jak najdalej od chłopaka.

- Nie prawda! To był bardzo porządny serial! Proszę, daj mi obejrzeć, chociaż ten odcinek, Yoongi.

Jimin już prawie na mnie leżał, a wtedy stracił równowagę spadając z kanapy. Oczywiście chciał złapać się mnie, aby nie obalić się na ziemię, co poskutkowało tym, że i ja zleciałem z mebla na ciało chłopaka. Ten, momentalnie się uspokoił i zrobił cały czerwony.

- Jesteś brudny - zaśmiałem się wycierając jego policzek kciukiem. Od razu odwrócił wzrok. Tak tak, miałem go nie wykorzystywać, ale jak tutaj nie oprzeć się takiej klusce?

- Ymm, Yo-ongi, czy mógłbyś... Mógłbyś ze mnie zejść? Czuję się trochę niekomfortowo...

Uśmiechnąłem się jedynie i wstałem. Leżąc na nim czułem, jak jego serce przyśpiesza. Już mnie nie oszuka. Przecież to widać. Podałem mu pilota i udałem się do kuchni. Pora napić się kawy.

........

Po południu udaliśmy się do szpitala, gdzie nadal leżał Seokjin. W drodze Jimin nie odezwał się do mnie słowem, co wcale mnie nie zdziwiło. Jedynie spoglądał na mnie co jakiś czas myśląc, że tego nie widzę.

Jin oczywiście ucieszył się z naszego widoku.

- Dzięki Bogu, że przyszliście! Ta głupia baba nie pozwala mi wstawać z tego łóżka! - podniósł głos, żeby kobieta wychodząca z pomieszczenia go usłyszała. Ta tylko przewróciła oczami rozbawiona i wyszła. Zaśmiałem się na to.

- Jak się czujesz? Kiedy cię wypuszczają? - Jimin od razu usiadł obok niego.

- Nie mam pojęcia. Ale czuję się już lepiej. Rano był tutaj Jungkook.

- I co?

- Pogadaliśmy trochę i sobie poszedł. Był... Jakby to powiedzieć... Trochę zmęczony się wydawał.

- O właśnie! - Przypomniałem sobie po jakimś czasie, zwracając ich uwagę. - Miałem do niego zadzwonić. Przepraszam was.

Powiedziałem i wyszedłem na zewnątrz, przed szpital. Wybrałem odpowiedni numer i przyłożyłem komórkę do ucha. Po kilku sygnałach usłyszałem zachrypnięty głos kuzyna.

- Halo?

- Cześć młody, to ja, Yoongi.

- Cześć, Hyung... Co tam? - zapytał niepewnie. Dałbym sobie rękę uciąć, że w tamtej chwili przygryzł wargę. - Możesz przyjechać do mnie, jeśli chcesz porozmawiać i...

- Okej, to przyjadę dzisiaj.

Nie miałem zamiaru rozmawiać z nim przez telefon jakoś dłużej. Wolałem to zrobić w cztery oczy. To był jeszcze dzieciak, miał dopiero dziewiętnaście lat, więc zapewne słabo to wszystko znosił. Już miałem wchodzić do środka, gdy nagle zobaczyłem kogoś, kogo wcale się nie spodziewałem zobaczyć.

Bad Artist | Yoonmin | Namjin | TaekookWhere stories live. Discover now