85. Spotkanie :(

4.2K 181 78
                                    

(TO NIE JEST OSTATNI ROZDZIAŁ)




— Stary, to tylko przyjacielskie spotkanie, a nie wigilia — zaśmiałem się widząc, ile jedzenia naszykował Jin.

— Wiem, ale przecież goście nie mogą być głodni.

Od spotkania z Namjoonem, chłopak był jedną wielką kulką szczęścia. Cóż, nadal pomieszkiwał u mnie, jednak już nie włóczył się po mieszkaniu jak duch i coraz częściej wychodził na zewnątrz. Wiedziałem, że wreszcie to nastąpi, ale nie sądziłem, że tak szybko.

— Przyznaj, że robisz to dlatego, aby pokazać się Joonowi z jak najlepszej strony...

— Wcale, że nie! — obruszył się. — Robię to, bo jesteście moimi przyjaciółmi. Cóż, ty najmniej ale pozwoliłeś mi tutaj zostać.

— Nie ma za co.

Zaśmiałem się i wyszedłem podkradając jakieś ciastko z blatu. Prawda była taka, że nawet ja się stresowałem przed tym spotkaniem. Nie wiedziałem, czego się spodziewać. W końcu tylko Jin normalnie rozmawiał z Namjoonem, no i Jimin. A skoro mowa o nim. Chłopak jakby nigdy nic wylegiwał na kanapie od samego rana obżerając się jakimś tanimi chipsami. Założył tylko wygodniejsze ubranie i po prostu rzucił się na miękkie poduszki, nic nie mówiąc.

— Jimin — szepnąłem mu do ucha opierając się o kanapę. Ten, jak poparzony podskoczył do góry wysypując wokół siebie chipsy.

— Yo-oongi, nie strasz mnie. — Chłopak teatralnie złapał się za serce.

— Przepraszam. Nie sądzisz, że wystarczy tego siedzenia przed telewizorem? Od samego rana nie robisz nic innego.

Usiadłem obok niego. Jimin spojrzał na mnie wzrokiem, którego nie potrafiłem rozszyfrować.

— Hyung, przemyślałem to sobie wszystko i... I ja chyba powinienem wrócić do siebie. — Opuścił głowę. Chciał mnie zostawić?

— Jimin, czy ty... Chcesz mnie... Zostawić? Zrobiłem coś nie tak?

— Nie! Absolutnie! Tutaj nie chodzi o ciebie, bardziej o mnie. To ze mną jest problem.

— Skarbie, nie ma z tobą żadnego problemu — powiedziałem i przysunąłem się do niego. Moja jedna dłoń wylądowała na jego udzie, a druga na policzku. — Jesteś cudowny, nie chcę, żebyś myślał inaczej.

— Ale... Na początku... Sam mówiłeś, że jestem okropny, zły i... — zaczął płakać. — ... I że masz mnie dość. Może nie powinienem tak nalegać na te spotkania.

— Co ty pieprzysz? Coś się stało? O co chodzi?

— Nic się nie stało. Po prostu... Przemyślałem sobie to i stwierdziłem, że wszedłem do twojego życia bez pozwolenia, nawet nie pytałem co ty na to. Przecież... Możesz mieć kogoś lepszego ode mnie.

— Jimin — Pokręciłem głową przytulając go do siebie. Dlaczego on tak myślał? — Nie ma lepszych od ciebie, ty jesteś jedyny, wyjątkowy. Nie chce nikogo innego, chcę mojego głupiutkiego Park Jimina, który na początku nie dawał mi spokoju, który potrafi mi poprawić humor samym uśmiechem, którego kocham. Rozumiesz, Jimin? Kocham cię i dlatego chcę dla ciebie jak najlepiej, ale masz być przy mnie.

Pogroziłem mu palcem, na co wreszcie się uśmiechnął przez łzy. Otarł swoje policzki i ponownie się we mnie wtulił.

— Też cię kocham.

— To było urocze — powiedział Jin, gdzieś zza naszych pleców. Spojrzałem na niego rozbawiony. Już mnie tak nie denerwowali ludzie, co było dużym postępem. — Ale niestety muszę wam przerwać. Taehyung napisał mi, że będą za pół godziny, Namjoon tak samo, więc może byście coś ze sobą zrobili?

Bad Artist | Yoonmin | Namjin | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz