21

455 45 18
                                    

Jungkook bez zastanowienia podniósł mnie, przerzucając przez swoje ramię, co poskutkowało moim dość niemęskim piskiem, po czym szedł ze mną w stronę mieszkania. Wierzgałem się, dopóki nie poczęstował mnie klapsem na uspokojenie. Nie był mocny, ale skuteczny, bym z zażenowania zaprzestał wymachiwania kończynami. Grunt pod nogami poczułem dopiero w przedpokoju. Gdy tylko złapałem równowagę, piąstką wymierzyłem cios w klatę Jungkooka, pokazując mu swoje niezadowolenie.

- I co się śmiejesz? - fuknąłem, widząc, że chyba nie zrozumiał co w ten sposób miałem na myśli.

- Przepraszam mam łaskotki. - wzruszył ramionami i wyminął mnie, by wejść do kuchni.

Patrzyłem, jak przygotowuje dla nas obojga kakao, jednak gdy, tak jak on to określił, rozpraszam go, wycofałem się do pokoju, czekając na niego na łóżku. Chłopak przed wejściem grzecznie zapukał, czytaj kopnął nogą kilka razy w drzwi, bo obie ręce miał zajęte kubkami. Wszedł do środka, rozglądając się dumnie po swojej pracy i dosiadł się do mnie, podając mi kubek. Wypiłem napój duszkiem, a kilka kropel spłynęło mi po kącikach.

- Jak ty pijesz? - młodszy odstawił mój pusty kubek i swój pełny na czystą szafeczkę nocną, po czym przysunął się i od brody po śladzie polizał mnie, kończąc i ledwo muskając moje usta.

- Jesteś ohydny. - mruknąłem, chowając piekące policzki.

- A ty słodki. - wyszczerzył swoje królicze zęby, po czym zagarnął mnie ramieniem do siebie. Z początku mu się opierałem, ale ostatecznie pozwoliłem mu ułożyć moją głowę na jego ramieniu. - Więc powiedz, co cię w nich tak przeraża?

- Naprawdę pytasz? Mam cały pokój w fluorescencyjnych rybach, w ciemności wyglądają jak plazma duchów... albo jakby same były duchami! - widziałem, że młodszy się trochę skrzywił, dlatego dodałem - ale mając kogoś przy boku nie boję się aż tak i... wyglądają pięknie, prawie jak w domu.

- Cieszę się. - przycisnął mnie bliżej siebie - Mogę zgasić lampkę, żeby lepiej było widać? - skinąłem głową, a Jungkook podniósł się i wrócił do mnie od razu po naciśnięciu wyłącznika. Objął mnie w tali i pociągnął za sobą tak, bym wylądował na jego klatce. Spanikowałem jego nagłym ruchem, ostatnio przechodzą mnie dreszcze na naszą bliskość. Mimo prób zmiany pizycji, chłopak nie odpuszczał, trzymając mnie szczelnie.

- Jimin, nie wierć się tak, bo nogą haczysz nie tam, gdzie powinieneś. - zaśmiał się, a ja jak na rozkaz znieruchomiałem. - Hej, odpręż się.
Jego ręka zatopiła się w moich srebrnych włosach, a drugą jeździł wzdłuż kręgosłupa, pomagając mi się rozluźnić.

- Jungkook, dziękuję. - starałem się nie myśleć o tym, że na nim leżę, co trochę pomogło w skupieniu. Nie odpowiedział na moje podziękowanie, ale byłem pewien, że uśmiecha się. Zawsze się uśmiecha gdy powiem coś miłego.

- Idziemy się myć czy na brudasa?

- Na brudasa. - mruknąłem sennie. - Ale nastaw budzik, rano masz iść do szkoły.

- Uch, nie mów o szkole! Psujesz klimat. - jęknął niezadowolony na wspomnienie o nauce.

- Klimat psujesz nie sprzątając plastikowych papierków, które ci wypadają z kieszeni. Nie marudź. - pomału zasypiałem, gdy znów usłyszałem głos Kooka.

- Jimin śpisz? Nie wypiłem kakaa, Jimin. - nosz myślałem, że chłopaka strzelę. Podniosłem się, nie przejmując stęknięciami bruneta, wywołanymi moim kolanem wbijającym się w jego brzuch i sięgnąłem kubek. Wziąłem porządnego łyka i przekazałem młodszemu. Nie, nie było w tym ani krzty romantyczności, prawie oplułem go nim. W każdym razie uspokoiło Jungkooka, który po otrzymaniu napoju grzecznie powiedział dobranoc i zasnął, nie narzekając.

my Mermaid story || p.jm x j.jkWhere stories live. Discover now