29

586 53 10
                                    

🧜‍♂️Jungkook🧜‍♂️

- Och, Jungkook. Już jesteś? Trzeba było mnie obudzić - starszy zaspany wszedł do salonu i od razu skierował się w moją stronę. Widząc jednak kule i moją wyprostowaną nogę, zwątpił i zatrzymał się przy kanapie.

- Głupek - złapałem go za rękę i pociągnąłem w dół do siebie.

- Hej, uważaj! - uniósł się na rękach i obejrzał do tyłu na nogę, czy czasem nie zrobił mi krzywdy. - powinieneś być bardziej ostrożny - dodał i wtulił się w mój tors. Na moją twarz wślizgnął się szeroki uśmiech i wprost nie mogłem powstrzymać się przed wyściskaniem tej uroczej kulki.

- Wiesz jak uroczo wyglądasz z rana - szepnąłem do jego ucha, pesząc go.

- Jungkook… - jęknął i próbował głębiej schować twarz. Zacząłem go delikatnie łaskotać, ale nie tak, by się rzucał jak szalony, tylko by trochę go podrażnić. Wraz z Jiminem wstał także kot. Swoją uwagę od razu przerzuciłem na niego, zresztą, nawet gdybym nie chciał, to kot zaczął miałczeć i nie było opcji, by go zignorować.

- Jimin, nakarmisz go? - poprosiłem starszego. Nie wyglądał na zadowolonego, ale zrobił to, o co go poprosiłem.

- Chodź, Kulek - mruknął i ze zwierzakiem weszli do kuchni. Nie czekałem długo nim srebrnowłosy wrócił, dać kotu jedzenie to żadna filozofia.

- Kulek? - powtórzyłem po nim i uniosłem brwi, gdy dosiadł się obok.

- Tak, a co? - zapytał, jakby to było oczywiste, jak nazywa się kotek.

- Nie, nic, ale jestem ciekaw skąd to wziąłeś, wczoraj był jeszcze bezimiennym kocurem

- Od kuli pcheł

-Co? - spojrzałem na starszego i wybuchłem śmiechem. - przepraszam - próbowałem się uspokoić, póki Jimin na dobre się nie obraził. - po prostu myślę, że to na twój wyjątkowy sposób urocze.

- Jungkook! - syren próbował schować policzki w dłoniach, co marnie mu szło. Złapałem go za obie ręce i pociągnąłem w dół.

- Nie chowaj ich, lubię na ciebie patrzeć - no cóż, co ja mogłem poradzić, że starszy od każdych moich słów był coraz bardziej czerwony? By go trochę odprężyć, zbliżyłem się ku jego ustom, ale nim do czegokolwiek doszło, Kulek wrócił ze śniadania i wskoczył mi na nogi.

- Och, kicia najedzona? Byłeś grzeczny w nocy? Pan bardzo tęsknił - głaskałem kota i gadałem do niego, jakby miał mnie zrozumieć.

- Ten szczur się o ciebie ociera - zdegustowany zachowaniem kota odsunął się ode mnie.

- On tylko się przymila, zobacz. No nie jest groźny

- Mów za siebie, idę się przebrać - obrażony wstał i wyszedł z pomieszczenia. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na kota, który zdążył ułożyć się na moich nogach i zasnąć.

- Co zrobiłeś mojemu Chimmiemu, broju? Rano słodko razem spaliście. Nasiusiałeś mu pod kołdrę? - zaśmiałem się i zacząłem głaskać kicię po główce. Starszy długo nie wychodził z pokoju, więc przeprosiłem kotka na chwilę i ostrożnie podniosłem się. Kiedy chodzę po domu, kule nie są mi potrzebne, więc nawet ich nie ruszyłem. Skakanie na jednej nodze było znacznie szybsze. Dohopsałem do drzwi i wychyliłem głowę. Syren siedział na łóżku, a w jego ubiorze jedyną różnicą były spodnie. Bez sensu było stać i obserwować go, choć mógłbym patrzeć na niego wieki. Zapukałem lekko i wskoczyłem do środka.

- Jungkook, co ty robisz?! - wystraszony moim nagłym skokiem aż podniósł się z miejsca, w którym siedział.

- Przyszedłem po ciebie - odpowiedziałem radośnie i w dwóch skokach rzuciłem się na niego, obaj padliśmy na łóżko.

- Ugh, Kook, przygniatasz mnie swoim wielkim cielskiem - wiercił się pode mną, próbując mnie zrzucić.

- Ał, moja noga… - syknąłem z bólu, a twarz wykrzywiłem w grymasie, oczywiście nic mi nie było. Potrzebowałem jedynie, by Jimin trochę mniej się wiercił, a to był najlepszy sposób, bo chłopak zesztywniał jakby próbował wtopić się w łóżko. - grzeczny chłopiec.
Przybliżyłem się i w nagrodę, no cóż, chciałem go krótko pocałować, ale kto by się spodziewał, że wyjdzie nam coś bardziej namiętnego. Jednak moja rybka była bardziej zachłanna niż myślałem.

- Jimin - mruknąłem, zabierając jego włosy z czoła. - masz dziś wolne, prawda? Może wybierzemy gdzie chcemy jechać, skoro nie zrobiliśmy tego wczoraj?

- Tak! Tylko wpierw musisz ze mnie zejść, żebym poszedł po laptopa - sturlałem się na łóżko, a Jimin skoczył po laptopa. Wrócił do pokoju w towarzystwie kota, zaskakując mnie tym.

- Sam za mną przylazł - odpowiedział, nim zapytałem.

- No co ty nie powiesz? Nie uwierzyłbym, gdybyś powiedział, że wziąłeś go ze sobą przy okazji - nie komentując, usiadł obok, gdzie zrobiłem mu miejsce. Kot za to zdecydował się nie dopychać na trzeciego, tylko grzecznie usiadł na podłodze, co widocznie spodobało się srebrnowłosemu, bo uśmiech pełen satysfakcji nie schodził mu z twarzy.

- Więc tak, Japonia Disnayland, całą resztę zostawiam tobie do zaplanowania. Tylko pamiętaj, że mamy ograniczony budżet! - pomachał mi palcem przed nosem, jakby ostrzegał dziecko. Złapałem jego palec w dłoń i pocałowałem czubek, zawstydzając go.

- Mhm... Ty zadecydowałeś gdzie i po co, to ja decyduję gdzie śpimy i nie będę chciał słuchać sprzeciwu - widziałem po minie, że trochę się spłoszył, ale przystał na mój warunek. Wziąłem od niego laptopa i wyszukałem hotel, który już wcześniej miałem na oku.

- Nie zaglądaj - upomniałem go, gdy przechylając się do tyłu chciał podpatrzeć zdjęcia pokoi.

- Ale ja ci powiedziałem gdzie chcę i zdradziłem ci atrakcje, to nie fair - stęknął i założył ramiona na piersi, strzelając focha

- Twój błąd - wytknąłem język w jego stronę i zabukowałem nam dwie doby. - gotowe, teraz możemy kupić lot.

- Teraz? Wpierw powinniśmy kupić lot. Co jak w dniach, których zarezerwowałeś nam pokój będą droższe bilety?

- Moja strata - pokazałem mu mój firmowy uśmiech, za co dostałem po głowie. - Ał! Rannego bijesz? Jak tak możesz, nie masz serca… - wydąłem dolną wargę i zrobiłem smutną minę, za co znów dostałem po głowie, po to by, potem Jimin ucałował to miejsce i przytulił mnie do siebie.

- Musiałem cię jakoś zganić, przepraszam - sam objąłem jego tors i mocniej się wtuliłem. Starszy bywał naprawdę uroczy, zwłaszcza gdy zjadało go poczucie winy. Wtedy przypominał małe, skruszone dziecko, które nie wiedziało, że niektórych rzeczy nie można robić.

- Jiminnie, wiesz, że cię kocham? - mruknąłem, napawając się jego ciepłem. - Tak bardzo, bardzo,  bardzo kocham

- Chyba moja bliskość źle na ciebie działa, pójdę nam zrobić coś do jedzenia - chłopak chciał wstać, ale nie pozwoliłem mu na to.

- Nieee, twoja obecność wprost ulecza, nie idź nigdzie. Jimin hyung, nie idź, posiedź tu - marudziłem mu, póki ten się nie poddał i usiadł z powrotem na łóżku.

- Ale tylko na pięć minut, potem idę po jedzenie, jasne?

- Mhm... - mruknąłem, a zaraz za mną mój żołądek. - no dobra, możesz jednak już teraz pójść, ale idę z tobą.
Nie przekonany tym pomysłem Jimin, bym się ruszał, w końcu dał się uprosić i z jego pomocą doszedłem do kuchni. Starszy przyniósł mi stołek, bym nie musiał stać, co mi szczerze nie przeszkadzało, w końcu to była tylko skręcona kostka, jedna. Drugą nogę miałem w zupełności zdrową, aczkolwiek schlebiało mi to, jak syren dba o mnie.

- Możemy na obiad zamówić pizze? A teraz zjedlibyśmy coś lekkiego? - zapytał, w jednej ręce trzymając nóż, a w drugiej jabłko.

- Jasne! A co mój kucharz zamierza nam przygotować? - zapytałem, zastanawiając się do czego wykorzysta owoc.

- Zobaczysz, znalazłem to ostatnio na czyimś instagramie, to byłaby strata, by nie wykorzystać jabłek do tego, skoro je masz - byłem bardzo ciekaw dania, ale jeszcze bardziej social media, o którym wspomniał chłopak.

- Masz konto na Instagramie? - od kiedy i czemu ja o nim nic nie wiem.

- Tak, Jin mi go pokazał. Widziałeś jego profil? - właściwie to mam go zablokowanego, zbyt mocno wczuwał się w role matki.

- Ma tyle dobrych zdjęć, normalnie marnuje się w tej kawiarni! - Jimin z zachwytem opowiadał o koncie Seokjina, aż poczułem się trochę zazdrosny, że nie o moim tak opowiada.

- Właśnie! Czemu mnie nie zaobserwowałeś!? - Chim przerwał krojenie jabłka i odwrócił się do mnie przodem.

- Zaobserwowałem - odpowiedział nieśmiało

- Cooo?! - wyciągnąłem telefon z tylniej kieszeni i otworzyłem aplikację, by sprawdzić kto mnie ostatnio zaobserwował. Na moje nieszczęście byłem dość popularny i codziennie przybywało mi nowych obserwatorów. - Hmm, dawno dałeś mi follow? - zapytałem, gdy w oczy rzuciła mi się dość charakterystyczna nazwa. - Rybka kookiego? Wyczuwam w tym zaangażowanie Jina.

-Nie podoba ci się? Jin powiedział, że powinienem mieć taką nazwę. Jeśli to dziwne, to ją zmienię!

- Nie! Lubię ją bardzo - spojrzałem na ekran telefonu i uśmiechnąłem się – skoro nie byłem twoim pierwszym obserwatorem, to chcę być pierwszym, z którym będziesz miał zdjęcie.

Kliknąłem w profil chłopaka, na którym był już jeden post. Uniosłem wzrok na srebrnowłosego, a ten już wiedząc, co go czeka, spanikowany odwrócił się tyłem do mnie, wracając do krojenia jabłka. Odchrząknąłem i wygasiłem ekran, a żeby dodatkowo okazać złość, rzuciłem telefon na szafkę, przez co srebrnowłosy wzdrygnął się.
Jak mógł wstawić zdjęcie z Jinem i na dodatek go pierwszego zaobserwować? Jak tylko mi noga wyzdrowieje, dam kopa w dupę temu staruchowi za prowokowanie mnie.

- Twoje zdjęcia też bardzo lubię… - Po chwili ciszy trwającej między nami, odezwał się nieśmiało - Ale nie lubię ilości polubień pod nimi…

Nawet pięciu minut nie da mi się pogniewać, skubany ma mnie w garści na zawsze.

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Nov 13, 2019 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

my Mermaid story || p.jm x j.jkDonde viven las historias. Descúbrelo ahora