76. śliczny

2.4K 97 80
                                    

Po dłuższym namyśle Jeongguk postanowił wyścielić podłogę w salonie poduszkami oraz kocami, pozostawiając własny pokój pusty.

Była to trudna decyzja do podjęcia.

W swoim pokoju mieliby prywatność, a sam nastrój od samego początku byłby intymniejszy z powodu mniejszej powierzchni... Za to w salonie, na środku domu, gdzie każdy ich mógł widzieć, gdzie mieli dużo miejsca, gdzie byliby daleko od siebie... tam było bezpiecznie.

Nie rozmawiali ze sobą o pocałunku od tamtej nocy. Jeongguk bał się zapytać, zwłaszcza, że był to jego pierwszy raz z kimś, kogo faktycznie lubił.

Taehyunga przecież kochał.

Dzwonek.

Jakże denerwujący dźwięk w tym domu, a niby jeszcze nikomu nie zaszkodził.

Taehyung przyjechał w dresach.

Czarnych, luźnych dresach z Adidasa z podwiniętymi nogawkami.

I po co Jeongguk spędził półtorej godziny rano, wybierając trzy zestawy ubrań, na wszelki wypadek? Wystarczyło założyć pierwsze lepsze rzeczy i hop siup? Czy Taehyung nie mógł napisać od razu...

— Mam tu ubrania na przebranie, pożyczysz mi potem żelazko? — powiedział starszy, gwałtownie machając sportową torbą przewieszoną przez ramię.

Ach, czyli to tak.

Jeongguk uśmiechnął się szeroko i skinął głową. — Wchodź, właśnie zaczynam robić popcorn, pomożesz mi?

Tae przytaknął żywo, widocznie w dobrym humorze.

Obaj usiedli przy blacie w ciszy, obserwując w oczekiwaniu garnek z pękającymi ziarnami.

— Jak ci mija dzień? — Taehyung nie mógł znieść niezręczności towarzyszącej ich spotkaniu. Atmosfera między nimi powinna być tak przyjemna jak zawsze, a nie zbyt napięta, by móc oddychać.

— W sumie nie jest źle, wiesz, trochę się poprztykałem z Jiminem...

Pocałunek.

Jeongguk zaskoczony zamrugał dwukrotnie.

— Ggukie? — Taehyung ze zmartwionym wyrazem twarzy pogładził młodszego po ramieniu w czułym geście. — Poprztykałeś się z Jiminem i co?

Jak on mógł zapomnieć, że rozmawia ze swoim ukochanym przez jedno wspomnienie? Jedna myśl, jedno słowo wystarczy, żeby go uciszyć? Od kiedy?

— Wybacz, zamyśliłem się i już nie pamiętam, co chciałem powiedzieć... — Spuścił wzrok nieco zmieszany. — Oglądamy coś?

Taehyung uśmiechnął się i skinął głową. Czas na pierwszy krok jego planu podbicia serca tego malucha.

— Ggukie, proszę nie płacz już — szepnął zestresowany Tae, głaszcząc młodszego chłopca po włosach, gdy ten szlochał w jego ramię. Nie był przygotowany na pocieszanie kogokolwiek tego dnia, raczej miał nadzieję na łzy radości...

— Ale jak, kiedy ten film jest taki smutny? — wyszeptał Jeongguk, pociągając delikatnie nosem. Oczka miał zaszklone i zaczerwienione, podobnie jak mokre od łez policzki, a jego dolna warga trzęsła się w niekontrolowanych spazmach. I Taehyung momentalnie znienawidził ten widok, przysięgając sobie, że nigdy więcej go nie spowoduje.

— Już nigdy nie pozwolę ci go obejrzeć — wymamrotał Tae, a jego palce wsunęły się ponownie między ciemne loki.

Jeongguk poderwał się z kolan przyjaciela i zgromił go morderczym wzrokiem.

— Nie potrzebuję twojego pozwolenia. — Wstał, otrzepując gwałtownie czarne dżinsy. — Będę płakać do „Mustanga z Dzikiej Doliny" tyle razy, ile mi się będzie podobać.

Sapnął rozgoryczony i zaczął zbierać poduszki z podłogi. Taehyung także się podniósł na równe nogi, zastanawiając się, co takiego źle powiedział.

— Ggukie, ja tylko... — zaczął, lecz urwał w połowie zdania. Czy to on wyraził się niedokładnie, czy to Jeongguk zrozumiał jego słowa w inny sposób? — Miałem na myśli, że nie chciałbym, abyś kiedykolwiek więcej płakał ze smutku...

Jeongguk zamarł.

Poduszki uderzyły o podłogę i mimo że było to niemal bezszelestne, chłopcy się wzdrygnęli.

— Bo ja... ten widok mi sprawił przykrość. Zasługujesz na całe szczęście świata, więc nie powinieneś płakać...

Uśmiech rozciągnął się na ustach młodszego z chłopców, gdy Taehyung tłumaczył się pospiesznie.

— Jaki jest następny etap randki?

Teraz szczęście odbijało się obydwu twarzach.

— Lody!

Ich dłonie niewinnie ocierały się o siebie, jakby zaczepnie, jednak żaden nie potrafił zdobyć się na odwagę, aby wykonać ostateczny ruch i spleść ze sobą spragnione dotyku palce. Obaj udawali niesamowicie zainteresowanych swoimi lodami, jedna gałka truskawkowego sorbetu, a druga czekoladowa. Kierowali się w stronę ich ulubionej ławeczki, gdzie uwielbiali karmić chlebem gołębie i Taehyung zaczynał się powoli stresować. Planując wyjście brał pod uwagę wiele czynników, ale zapomniał o jednym, co gorsza dość ważnym. Bo co jeśli Jeongguk nie był na tym etapie w swoim życiu? Co jeśli nie był gotowy?

Oczywiście, zrozumiałby, przecież nie może nikogo do niczego zmuszać, ale...

Tak bardzo kochał tego szkraba, że marzył o usłyszeniu dzisiaj słowa „tak".

Słońce oświetlało gładką skórę, nadając jej blasku, który wzmacniał dodatkowo szeroki uśmiech na twarzy Jeongguka. Chłopiec był po prostu...

— Śliczny... — Taehyung ciężko westchnął wraz z wypowiedzeniem tego niewinnego i prawdziwego określenia na Jeongguka.

Chłopiec zwrócił się do przyjaciela, zastanawiając się, co się dzieje w tej głowie.

— Nie wytrzymam — oznajmił w końcu i zatrzymał się na środku chodnika. — Powiedz mi o co chodzi.

Taehyung rozejrzał się niespokojnie, a z jego gardła wydobył się nieco histeryczny chichot.

— Nie rozumiem — wydukał cicho, jedynie bardziej irytując Gguka.

— Stresujesz się od dłuższej chwili. Myślisz, że tego nie widzę? Powiedz mi o co chodzi, bo już sam zacząłem się stresować.

Taehyung podrapał się po karku. W jego głowie pojawiło się mnóstwo scenariuszy z okropnymi wersjami tej rozmowy. Jeongguk ucieka. Daje mu kosza. Wyśmiewa go.

Tyle że Taehyung wiedział, że tak naprawdę ta konwersacja skończy się w jeden sposób.

Wiedział w sensie marzył, ale możemy mu to podarować.

— Ggukie, zakochałem się w tobie i chciałem ci to powiedzieć na naszej ławeczce... — wyszeptał ledwo słyszalnie Tae. — Ale nie tym się stresuję... Słońce, zostałbyś moim chłopakiem?

I wtedy lody upadły na ziemię, bo dłonie zajęte były trzymaniem ukochanych.

Rzecz ciekawa, bo pod wpływem słońca stopniały i na chodniku powstała brązowo-różowa plama. Gdyby ktoś się uparł, jej kształt można by było nawet nazwać sercem.

hej wróciłam
a na górze ss z mojego pisania rozdziału podczas robienia matmy haha

a rozdział miał wpłynąć w czwartek/piątek, ale tak się nie stało przez mojego lubego - zwyzywajcie go tutaj

pytanie dnia: czy ktoś też nie będzie pisał egzaminu zewnętrznego i ma ochotę płakać?

oh, brother... | vkookWhere stories live. Discover now