Rozdział 9

15.7K 567 125
                                    

- Wstawać! - usłyszałam natarczywe walenie w drzwi domku.

Wszystkie wstałyśmy z łóżek i przeciągając się, wyszłyśmy na patio. Opiekunowie i umundurowani mężczyźni chodzili dookoła i uderzali we wszystkie drzwi. Dużo osób już wyszło na zewnątrz i stało ze zdezorientowanymi minami.

Deszcz lekko siąpił, więc zarzuciłam kaptur bluzy, na głowę, co pomogło mi również zakryć nieład na włosach.

- Co się dzieje? - Alice podbiegła do jednej z opiekunek, chyba do pani Julie.

- Idźcie usiąść na ławkach. Zaraz wszystko się wyjaśni - powiedziała i szybko poszła przekazać to innym grupom.

Zrobiłyśmy tak, jak kazała. Usiadłyśmy dookoła ogniska, przy którym stał jeden policjant. Reszta funkcjonariuszy nadal chodziła po domkach i uderzała w drzwi. Mężczyzna przed nami miał minę jakbyśmy byli co najmniej zabójcami. Kąciki jego ust, nie mal dosięgały brody, a oczy wyglądały na znudzone, ale zarazem zaciekłe.

Gdy już wszyscy się zabrali, najgrubszy spośród wszystkich policjantów zaczął mówić.

- Dostaliśmy zgłoszenie, że któreś z was jest w posiadaniu narkotyków, oraz ma kontakt z jednym z największych gangów narkotykowych. Teraz wszyscy wrócą do swoich domków i będą grzecznie czekać na przeszukanie. W innym wypadku wszyscy niezastosujący się do nakazów pojadą na komisariat złożyć zeznania. - Spojrzałam się na Alice, która w tym samym czasie spojrzała się na mnie. - No już! - krzyknął.

Wszyscy szybko wstali i zaczęli iść w stronę swoich domków. Poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam głowę i zauważyłam Noaha idącego przed siebie, ale ze wzrokiem skierowanym na mnie. Zmarszczyłam brwi. Po kiego groma on ciągle się na mnie patrzy? Bezgłośnie spytałam "Co chcesz?", na co chłopak wzruszył ramionami i bezgłośnie powiedział "Nic".

- Ja jestem czysta. - Emma uniosła ręce w geście obronnym, kiedy dotarłyśmy do naszego pokoju.

- Ja też. - Leyla i Alice powiedziały w tym samym czasie, po czym wszystkie spojrzały na mnie.

- Ja też - powiedziałam, siadając na łóżku.

Chwilę siedziałyśmy w ciszy, a potem dziewczyny zaczęły rozważać, kto mógłby być winny tego zamieszania. Ja nie włączałam się w dyskusję, ponieważ kompletnie mnie to nie interesuje. Po jakichś piętnastu minutach do środka wszedł policjant i dokładnie przetrząsnął nasze rzeczy. Wywalił walizki na drugą stronę, przez co teraz wszystko leżało na podłodze. Ale nie znalazł niczego, więc my miałyśmy już spokój. Ale jak się okazało, panował zakaz wychodzenia, także zapowiadał się nudny dzień.

Pośród nieładu, znalazłam swój ręcznik, czyste ubrania i kosmetyczkę. To, że nigdzie dzisiaj nie wyjdę, to nie znaczy, że mam wyglądać jak strach na wróble. Poszłam do łazienki i umyłam włosy, które przez wilgoć na dworze, zaczęły się puszyć i kręcić.

- To, co robimy? - spytała Alice, siadając po turecku.

Wzruszyłam ramionami. Sięgnęłam po książkę i położyłam się na łóżku.

Nie chciało mi się teraz sprzątać tego syfu, który zrobił policjant. Zresztą dziewczyny też chyba nie miały takiego zamiaru. Jest dopiero godzina siódma, a o tej porze niczego się nie chce.

Nie potrzebowałam dużo czasu, żeby całkowicie przenieść się do świata z lektury. Wydawał się taki piękny. Na pierwszy rzut oka idealne osiedle, dom, rodzina, życie. Ale to, co kocham w książkach, zaczyna się dopiero po kilku stronach. Wtapianie się w bohaterów. Dokładne pokazywanie ich emocji i to, jak potrafią wszystko zręcznie chować pod pozorami i kłamstwami. Najśmieszniejsze jest to, że tylko czytelnik wie, co czuje bohater. Każdy człowiek tak robi, ale w przeciwieństwie do bohaterów fikcyjnych, w życiu nie ma idealnego farta.

Kiedy zaczęły mnie boleć oczy od czytania, spojrzałam w stronę okna. Zamrugałam kilka razy i nagle za domkiem naprzeciwko mignął mi jakiś człowiek. Usiadłam, lepiej się przyglądając, ale nikogo nie zauważyłam.

- Idę się przewietrzyć - powiedziałam do dziewczyn, które grały na ziemi w karty.

Wyszłam z domku i poszłam za domek chłopaków. A tam...

Looking for LoveWhere stories live. Discover now