Rozdział 15

14.7K 535 74
                                    

Niebo stopniowo zaczynało ciemnieć, a powietrze robiło się coraz chłodniejsze. Dookoła wirował dym, a od ogniska buchało ciepło. Siedzieliśmy przy drewnianych stolikach. Przez te dwa tygodnie pozbijały się już grupki, które siedziały koło siebie. Ja siedziałam oczywiście z Alice, dziewczynami, Noah, Wyattem, Lio i Maxem. Chłopacy co jakiś czas odchodzili i siadali przy ognisku, żeby upiec kiełbaski, a my rozmawiałyśmy. Nie było żadnego określonego tematu. Czuć było, że wszyscy cieszą się chwilą, ale mimo to każdy się smuci, że jutro wyjazd. Ja właściwie nie chciałam tu przyjechać, a teraz nie chcę wyjeżdżać.

Po chwili chłopacy usiedli z pełnymi, plastikowymi talerzami i zaczęli nas częstować, ale wszystkie odmówiłyśmy. To jedzenie nie wyglądało zachęcająco, zwłaszcza że było prawie całkiem spalone.

- Myślałyśmy z Cass wczoraj nad taką jedną sprawą - zaczęła Alice, spoglądając na mnie.

Chłopacy podnieśli wzrok znad talerzy na nas. Próbowałam sobie przypomnieć, o czym wczoraj rozmawiałyśmy, ale zanim zdążyłam sobie przypomnieć, Alice rozwiała moje wątpliwości.

- Chciałyśmy się przenieść do waszej szkoły. - Teraz patrzyła na Maxa, na którego twarz wstąpił ogromny uśmiech.

- Moment - wystawiłam palec w jej stronę. - Ty o tym mówiłaś, a nie ja.

Dziewczyna wywróciła oczami, a ja zauważyłam, że Noah przygląda mi się z delikatnym uśmiechem.

- Oj daj spokój - jęknęła. - Wszyscy wiemy, że i tak prędzej czy później się zgodzisz. - Kiedy zaprzeczyłam, kontynuowała. - Chciałaś chodzić na jakiś profil artystyczny, a w naszej szkole nie ma nawet dodatkowych zajęć. A tam jest fotografia, pisarstwo, malarstwo, rzeźbiarstwo, chór, nauka gry na instrumentach i...

- I moi rodzice w życiu się na to nie zgodzą - przerwałam jej.

- Jaka pesymistka - warknęła. - Jeszcze się ich nie spytałaś, a już twierdzisz, że się nie zgodzą.

Wzruszyłam ramionami. Dla moich rodziców liczą się tylko oceny, potem studia, tylko po to, żebym przejęła ich kancelarię. Już się pogodziłam z tym, że nie będę mogła sama sobie wybrać przyszłości. Mam ją już zaplanowaną od dawna.

- Super by było, jakbyście się przeniosły - pisnęła Emma.

One mieszkają tylko godzinę drogi od ich szkoły, więc mają możliwość spotykania się z chłopakami co weekend. A my nie. Z drugiej strony Alice pewnie i tak się tam przeprowadzi, a ja stracę przyjaciółkę.

Teraz zauważyłam, że Max cały czas patrzył na Alice, a ona na niego. To wyglądało przesłodko. Aż ciężko oderwać wzrok.

- Teraz czas na prezenty! - Wszyscy odwrócili się w stronę krzyczącej pani Julie, która targała worek z jakimiś pakunkami.

Położyła go na jednym z pustych stołów i wyjęła małe pudełeczka z nazwiskami i zaczęła wyczytywać. Poszłam, kiedy usłyszałam moje imię. Wróciłam do naszego stolika jako ostatnia, podczas kiedy wszyscy już odwiązywali wstążki. Ja zrobiłam to jednak najszybciej i otworzyłam pudełeczko. Niewiarygodne. W środku były zdjęcia. Naprawdę.

Na jednym byliśmy całą grupą na wczorajszych podchodach, ale tylko na dwie osoby zwróciłam uwagę. Ja jechałam na wrotkach z zasłoniętymi oczami, a Noah trzymał mnie za rękę i się z czegoś śmiał. Na kolejnej fotografii byłam ja i Lio przed moim domkiem, drugiego dnia obozu. Na innym wszyscy w tym starym domu, który zwiedzaliśmy. Było ich naprawdę sporo, ale ostatnie trzymałam w rękach najdłużej. Na zdjęciu byłam ja i Noah, kiedy całowaliśmy się za tamtą szopą, chwilę przed wpadnięciem do wody. Widziałam, że on też uśmiechnął się do jakiejś fotografii.

Jak to możliwe, że nie zauważyłam, że ktoś ciągle robi zdjęcia? No, wtedy nie mogłam widzieć, bo miałam opaskę na oczach, ale w innych sytuacjach też nie zauważyłam. Chyba nikt nie zauważył.

- Jezuu jakie słodkie - pisnęła Alice.

Spojrzałam na fotografię, którą trzymała w rękach. Przytulała się na niej z Maxem.

Ulżyło mi trochę, bo to znaczy, że każdy dostał inne zdjęcia. Trochę byłaby żenada, jakby każdy dostał zdjęcie ze mną i Noah'em. Ale opiekunowie musieli spędzić trochę czasu na segregowaniu tego. Wprawdzie chyba nie za bardzo ich interesujemy, bo nie pilnują nas prawie wcale, ale z pamiątkami się postarali.

Poczułam na sobie czyjś wzrok. Noah patrzył na mnie, a gdy nasze oczy się spotkały, uśmiechnął się. Ja też się uśmiechnęłam. Co się ze mną dzieje? Ja się nigdy tak nie zachowywałam. Do tej pory jakby ktoś się tak na mnie patrzył, to pokazałabym mu środkowego palca.

Kątem oka widziałam, że dziewczyny rozklejają się. Mnie też było żal, że już trzeba wyjeżdżać. Zostaje tylko kilka wspólnych godzin. Schowałam pudełeczko ze zdjęciami do plecaka.

- Co powiecie na jakąś małą imprezkę? - spytała Emma z cwanym uśmiechem.

- Jestem za - mruknęli wszyscy chłopacy w tym samym czasie, a my zaczęłyśmy się śmiać.

Jakiś czas później wszyscy wróciliśmy do obozu. Każdy z uśmiechem na twarzy. To były jedne z najlepszych wakacji.

- Wpadnijcie do nas za godzinę. - Pomachała Emma chłopakom, kiedy rozdzielaliśmy się i wracaliśmy do pokoi.

- A właściwie to, co będziemy robić? - spytałam.

Looking for LoveTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang