4 - Odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu

719 61 65
                                    

~ Jiyong POV ~





     Siedzenie na tym samym, wygniecionym i śmierdzącym fotelu od lat powinno mnie już dawno znudzić. Nic z tych rzeczy. Dzisiejszego poranka, choć trudno było nazwać tę porę już dniem, skoro słońce nie zaczęło wschodzić ponad horyzont. Lekko zgarbiony siedziałem nad kolejnymi dokumentami opisującymi sprawę świeżej zbrodni. To już druga w ciągu ostatnich dwóch tygodni i byłem coraz bardziej przekonany, że każda z zamordowanych osób została zabita przez tego samego zabójcę. To było oczywiste! Ale musiałem przekonać o tym także nadinspektora z Gimpo... Choi Seunghyun zawsze musiał mieć niepodważalny dowód na każdą moją uwagę i podejrzenie. Tezę trzeba było potwierdzić argumentami. Na ten moment miałem ich zbyt mało. Musiało mi non stop coś umykać. Czyżbym się starzał? Już nie był tak dokładny jak w wieku 19 lat, gdy zrobiłem ogromne wrażenie na dawnym szefie? Rozwiązałem bowiem jedną z najbardziej zawiłych spraw przez głupi przypadek... Przypadek, dzięki któremu zyskałem nową pasję. Przerodziła się ona w moją pracę będącą całym moim życiem.

     Bycie detektywem, a zarazem policjantem to ogromna odpowiedzialność. Mój umysł musiał funkcjonować zawsze i o każdej porze, a w dodatku powinienem w każdej sprawie być trzy kroki przed zabójcą. Myśleć tak jak on, a nawet lepiej niż on.

     Nie inaczej powinno być także w tej sprawie.

     Dwa ciała... To już dwa ciała.

     Wszystko wskazuje na to, że sprawy są powiązane!!! Czemu Seunghyun hyung musi mi tak utrudniać życie! Jak mam mu wyjaśnić, że moje teorie są prawdziwe?!

     Ciągle te same problemy... Od lat już pracuje z tym facetem, ale on za każdym razem potrafi mnie zadziwić, zaskoczyć kolejnym zleceniem. Nie bez powodu jest najbardziej cenionym szefem. Mimo, że to ja byłem najbardziej znanym detektywem, a w dodatku najlepszym w swoim fachu to jednak nie nadawałbym się na stanowisko na jakim był Choi. Byłbym uwiązany na smyczy, jak pies, a ja preferowałem wolność oraz swobodę, dostępność do poszlak, a także do dokumentów. Nie zawsze grałem fair, moja pozycja w hierarchii detektywistycznej pozwalała mi na dostęp do danych, których nie posiadał żaden podrzędny policjant. Nie miałem jednak możliwości dotarcia do wszystkich danych, ale to tylko czysto teoretycznie. W praktyce byłem także włamywaczem.

     Minęły już trzy godziny odkąd analizowałem w głowie swoje przemyślenia na temat pozostawionych wiadomościach na miejscach zbrodni.

     Sprawca miał swój system, ale nic więcej się ze sobą nie łączyło... Jakby tylko jedna rzecz była stałym elementem zbrodni. Te głupie karteczki... Sądząc po sposobie zapisu zabójca jest leworęczny albo po prostu jest kaligraficzną fajtłapą, czego też nie mogłem wykluczyć. Lata spędzone na rozwiązywaniu spraw podobnych tej, ale ta się wyróżniała... Nie potrafiłem wpaść na trop toku myślenia tego szaleńca... Jakby... Ten gość sprawdzał na swoich ofiarach różne rodzaje śmierci. Lecz z drugiej strony czemu to robił skoro widać było, że znał się na rzeczy? Linie cięcia skóry, ułożenie ciała po dokonaniu zbrodni... Jedno z zabójstw się nie zgadzało z pewnego punktu widzenia. To było pierwsze odnalezione ciało. Pana Kim Sungwooka. Człowieka pochodzącego z dobrej rodziny, ale w w jego świecie nie było zbyt kolorowo, ponieważ kilka lat temu jego synowi odebrano nieumyślnie życie.

     Czy powinienem brać tę sprawę pod uwagę? Z raportów wynika, że winę ponosił wtedy nastolatek, przyjaciel Kima... Czyżby młodemu, białowłosemu chłopakowi spodobało się zabijanie? W dodatku tych członków rodziny?

     Gdzie jesteś Yoongi? Co teraz robisz?

     Postanowiłem szybko przeszukać akta młodego mężczyzny i zobaczyć gdzie się teraz podziewał. Nie mogłem przecież nie sprawdzić tej sprawy sprzed lat. Kilka elementów się zgadza, lecz ciągle coś mi tutaj nie pasuje... Potrzebne mi wszystko. Świadkowie, wspomnienia osób, które znały Min Yoongi'ego, jego obecne miejsce zamieszkania.

MESSAGE 2Where stories live. Discover now