11 - Przeszłość trzymana w nieodpowiedniej dłoni

438 35 31
                                    

     Od dziecka wiedziałem, że nic nie mogło trwać wiecznie. Tata zawsze tłumaczył, że jeśli chce się osiągnąć coś w życiu to nie mogłem się dać zdekoncentrować. Zasady te zostały mi wpojone od lat, lecz zwykłem nie słuchać nikogo pewnego czasu.

     Przynajmniej tak mi się wydawało, lecz oczywiście się myliłem.

     Zanim jednak dojdę do momentu, w którym rzekomo miałem kontrolę nad własnym życiem oraz samodzielnym myśleniem muszę wyznać swoje grzechy.

     Dałem się zmanipulować, myśleć tak jak mi kazano, czułem się niekiedy jak robot, któremu wgrano odpowiednie drogi i rozwiązania, które nie było do końca dobre. Zacząłem się buntować, lecz tego nikt nie widział, a ja poszedłem w bardzo złym kierunku...

     Do klubu 23.

     Pierwszy raz poszedłem tam jako 16-latek. Od zawsze wiedziałem jaki jestem, wolałem chłopców, widok ich ciał sprawiał, że w męskiej szatni pociłem się z podniecenia. Pragnąłem, któregoś z nich dotknąć, wyjazdy z klasą na basen były dla mnie jak marzenie. Wcześnie zacząłem interesować się życiem seksualnym, a internet pozwolił mi zaspokoić ciekawość bardzo szybko. Lecz ciągle czegoś było mi brak... Nie czegoś... A raczej kogoś.

     Tańczyłem na środku parkietu i bawiłem się świetnie widząc dorosłych, którzy robili nieprzyzwoite rzeczy na moich oczach. W klubie 23 widziałem oazę, miejsce, w którym mogłem doświadczyć wielu rzeczy, ale nigdy nie zdecydowałem się na to, aby przekroczyć granicę i puścić się jak tania szmata w męskiej ubikacji. Nie byłem taki i nie chciałem taki być.

     Przychodziłem tam jedynie dla zabawy, kiedy byłem poza zasięgiem wzroku surowych zasad rodziny, a także moich przyjaciół. Chciałem być po prostu sobą, nie udawać... Znaleźć szczęście i...

     Pewnego wieczoru je odnalazłem.

     Zauważyłem jak jakiś chłopak tańczył na jednej z rur, które były przytwierdzone do lady barowej. Od razu przykuł on moją uwagę, serce zabiło mocniej widząc te nieśmiałe rumieńce idące w parze z erotycznymi ruchami ciała. Jego twarzyczka była usłana białymi włosami. Sądząc po młodzieńczym wyglądzie spekulowałem, że byliśmy mniej więcej rówieśnikami.

     Kiedy białowłosy zakończył swój występ i ubrał się w rzeczy, które tak dużo nie odsłaniały podbiegłem do niego nim ten schował się w kantorku.

     — Stój! — chwyciłem za podarty płaszcz, za którym chciał się ukryć.

     — Odwal się od mnie! — warknął, ale ja nie dałem za wygraną.

     — Chcę tylko pogadać!

     — Niby o czym?!

     Chłopak odwrócił się w moją stronę i zmierzył wrogim spojrzeniem. Wyczuwałem w nim wściekłość, lecz przeważał wstyd. Od razu wyczułem, że on nie był tam z własnej woli...

     — Ja... — zabrakło mi języka w gębie. — Ja... Chciałem, może byś... Chciałbyś zatańczyć. Ze mną! Nie dla mnie...

MESSAGE 2Where stories live. Discover now