ROZDZIAŁ 10

564 18 4
                                    

-no bo.... Bardzo cie lubie i tak mi sie powiedziało
-nie wiedziałam że mnie az tak lubisz(powiedziałam zdziwiona)
-mam pytanie
-słucham
-moge mówić do ciebie" kochanie"(był już cały czerwony i plątał się mu jezyk)
Byłam zdziwiona bo nigdy nikt tak do mnie nie mówił.I nie wiem czy się zgodzić czy nie?.Bo co jak on mnie znów zrani?
-dobrze możesz(powiedziałam niepewnie)
-dziekuje kochanie(przutulił mnie bardzo mocno)
Przez co dotknoł moich ran na brzuchu.I stęknełam z bulu.Odrazu się odsunął.Odrazu zrozumiał o co chodzi
-pokaz brzuch(poprosil)
-lepiej nie
-prosze
Złapał za kawałek mojej bluzki i chciał podnieśc ją do gury.Ale go powstrzymałm.Wolałam to zrobic sama.Bo i tak wiem że nie wygram
-nie,ja sama(powiedziałam jak mała dziewczynka wydajaca rozkaz)
-dobrze(puscil moją bluzke)
Bardzo powoli zaczełam podwijać ją do góry.Już po chwili było widać napis który był napisany nożem na brzuchu ale nie potrafiłam go odczytac poniewaz krew to uniemożliwiala.Marek złapał się za usta
-o boże,tak bardzo cię przepraszam
Odrazu zakryłam swuj brzuch.I na nowo zaczełam płakać.Jestem brzydka już nigdy nie znajde miłości swojego życia.Zawsze chciałam byc kochana teraz to przepadło.Straciłam marzenia
-ejj nie płacz(powiedział z troską)
-jestem brzydka już nikt mnie nie zechce
-nie mów tak kochanie
Ciagle miział mnie po ramieniu pewnie brzydził sie mojego brzucha
I dlatego nie chciał mnie przytulić
-Ale taka prawda ty też sie mnie brzydzisz
-nie prawda kochanie
-nie wierze ci
I mnie przytulił
-dziś ide sie spotkać ze znajomymi idziesz ze mną?
-a co jak oni tez będą źli?(spytałam przerażona)
Bo jak ja wygladam.posiniaczona brzydka oni pewnie mnie też wyśmieją
-nie kochanie nie bedzie tak uwierz mi
-skąd to możesz wiedzieć?
-prosze choć ze mną
Widziałam to błaganie w jego oczach
-no dobrze pujde z tobą
Uśmiechnoł się uradowany i bardzo mocno mnie przytulił do siebie az za mocno.Przez co znów syknełam z bulu
-oj przepraszam,zaraz wruce
I wyszedł nie było go pare minut a gdy przyszedł to trzymał w ręku gazy i bandarze
-choć kochanie zawiniemy ten brzusio aby rany nie ocierały o ubrania.ale najpierw trzeba to przemyć.rozbierzesz się do bielizny?a ja pomoge przemyc cię z krwi co ty na to?
Mówił to tak ostrożnie jakby bał się mnie skrzywdzić.a ja wiem że i tak gorzej być nie może.Zaczełam się rozbierać.I tak jak mówił zostałam w samej bieliźnie.A on mokrą szmatką zaczoł przemywać mi rany...

ŻYCIE W MILCZENIU (Zakończone)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora