ROZDZIAŁ 12

457 18 4
                                    

Poczułam uderzenie i upadłam na chodnik.Straciłam przytomność przez uderzenie w głowe.tym razem nie zobaczyłam matki nie zobaczyłam nic.byłam tylko ja i ciemność.słyszałam różne głosy ale nie rozumiałam ich.słyszałam panujący chaos.Gdy nagle zapadła cisza.ta cisza po dłuższej chwili doprowadzała mnie do szaleństwa ale nie mogłam nic zrobić.Nawet ruszanie było nie możliwe.Gdy nagle zobaczyłam bardzo jasne światło i otworzylam oczy ale  mnie oślepiło na ułamki sekund.Dlatego zamknełam oczy.po paru minutach udało mi się je ponownie otworzyć.I kurwa znów byłam w szpitalu co do chuja? Czemu ja tu jestem?i czemu tak mnie głowa boli
I nagle mnie olśniło.Spotkanie Trąbienie tira Upadek i Marek.Gdzie Marek? Co z nim? Miałam za dużo pytań a za mało odpowiedzi.Zaczełam krzyczeć.Nagle wpadli lekarze.Zaczeli mnie uspokajać ale ja ich nawet nie słyszałam.Po dobrych minutach udało im sie mnie uspokoić.I to tylko dzięki temu że wstrzkneli mi lek na uspokojenie
-dobrze że się pani wkońcu obudziła.tydzień pani była nieprzytomna....
Coś mówił dalej ale już go nie słuchałam
-Co z Markiem?(krzyknełam)
-pytasz o chłopaka który był na miejscu zdarzenia z tobą(spytał lekarz)
-tak
-nie możemy udzielac takich informacji chyba że jest Pani z rodziny
-błagam
Zaczełam płakać
-przykro mi ale on nie miał tak wiele szczescia jak ty
-Żyje?(spytałam drżacym głosem)
Lekarz juz mi na to nie odpowiedział tylko pokiwał głową na nie i wyszedł razem z pielegniarkami z mojej sali.A ja wpadłam w szloch.Jak to możliwe dlaczego to ja nie zginełam.Niewinna osoba znów zgineła przezemnie.Dlaczego on mnie uratował.Jestem beznadziejna
Nagle ktoś wszedł do sali i byli to policjanci.Których już znałam.Oni prowadzili sprawe mojego ojca.
-dzień dobry my już mieliśmy styczność sie poznać
-tak pamietam
Odpowiedziałam bardzo cicho
-musisz nam opowiedzieć jak doszło do wypadku
A wiec zaczełam mówić.przesłuchanie trwało półtorej godziny.Gdy już mieli wychodzić to spytałam
-Macie jakieś wieści od mojego ojca
Oni się zatrzymali i spojżeli na siebie.
Owszem może mój ojciec jest skurwielem ale ciągle pamiętam czasy jak było dobrze jak wszystko sie układało.Jak mama żyła.
-mamy list od niego dla ciebie
Przekazali mi go i chcieli wyjść ale im przeszkodzilam
-moge was o coś poprosić?(spytałam cicho)
-słuchamy
-pamiętacie moją córeczke Dianę?(spytałam zapłakana)
-tak słodka mała dziewczynka(usmiechneli sie)
-prosze namierzcie ją
Popłakałam sie a oni byli zdziwieni i podeszli do mnie.Uklękneli przed moim łóżkiem i jeden spytał
-to nie ma jej z tobą?
Byli widocznie zaniepokojeni
-deyrektorka domu dziecka oddała ją do jakiejś rodziny z zagranicy
-jak to przecież nikt nie wyrazil zgody na rozdzielanie was
Teraz się uspokoiłam
-ona ma w dupie wasze zdanie ona robi sobie co chce a wy to macie gdzieś(odsłoniłam brzuch)
To ona mi zrobiła i nie tylko mi wiele dzieci tak katuje
-o boże dlaczego wcześniej nikomu tego nie powiedziałaś
-nie zalezy mi aby ją zamknąć zalezy mi tylko na tym aby odzyskać moją ukochaną córeczke...

ŻYCIE W MILCZENIU (Zakończone)Where stories live. Discover now