1. „Jerks" - voeyury | ElleinEdi

714 31 94
                                    

       Dzień dobry. A może i dobry wieczór, kto wie, kiedy Was zastanę.

       Wybacz, Voe (mogę się tak do Ciebie zwracać?) za wstęp, ale chciałabym tylko coś króciutko napisać. Od dłuższego czasu zajmuję się słowem pisanym, swoje marne próby też już mam za sobą, ale jeszcze nigdy nie miałam takiego odzewu, jaki pojawił się na CAMNM już od pierwszych godzin. Jestem... zszokowana i pełna euforii z każdym czytanym komentarzem, a jest ich już trochę. Dziękuję wszystkim bez wyjątku, zwłaszcza Wam – Szpilka i Werna – że mogłam poczuć te piękne emocje w takim natężeniu.

       Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodę, a zwłaszcza siebie.

***

       Voeyury, będziesz moim królikiem doświadczalnym i obiecuję nie spieprzyć tego... za bardzo.

       Autor: voeyury

       Tytuł: Jerks 

       Link do pracy: https://www.wattpad.com/story/168834780-jerks

       Pierwsze wrażenie:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

       Pierwsze wrażenie:

       Voe, ja Cię kojarzę! A dokładniej tę okładkę, która urzekła mnie swoją prostotą i... turkusem? Dla mnie to turkus, proszę, nie niszcz mi tej wizji. Jest schludna, czytelna, w dodatku skonstruowana ze smakiem. Jeśli miałabym się czegoś czepiać, to tego złotego medalu, który zdobyłaś w konkursie „Splątane Nici 2019", ale tylko dlatego, że nie było go w pierwotnym zamyśle. Podoba mi się i czuję się zachęcona, by kliknąć „więcej".

       Możecie się teraz ze mnie śmiać, ale ja – taka wielce obeznana w pisaniu i już mająca swój, pożal się Boże, debiut recenzencki – najpierw chwyciłam się za Twoją twórczość, a dopiero potem spojrzałam na profil. Sprawa o tyle wredna, że przez to wiem, czego się spodziewać i opis nie jest dla mnie tak bardzo tajemniczy, jak chciałaś, żeby był. Mimo to postaram trzepnąć się kilka razy w głowę i spojrzeć na niego z perspektywy kogoś, kto dopiero przed chwilą trafił do Ciebie. Daj mi tylko chwilę... chwileczkę... Jeszcze troszkę... o! Już.

       Przeczytałam trzecie zdanie opisu na wdechu i na końcu mi go trochę zabrakło. Pomyślałam, czy by go jakoś poszatkować, ale kiedy objęłam całość tekstu, stwierdziłam, że nie. Czuję celowość dłużyzny na początku i skrócenia na końcu, więc kładę obie dłonie na nim i błogosławię. Jest ciekawy, pełen świetnie złożonych i niebanalnych zdań, a jedyny zgrzyt, który kazał mi porządnie przyjrzeć się literkom, to powtórzenie „wszystko" w dwóch ostatnich zdaniach. Rzuć na to okiem, byle nie za mocno, żeby nie bolało.


       Treść:

       Całość historii skupia się na Samuelu – chłopaku, którego poznałam w momencie, kiedy jego decyzje prowadzą do wielu komplikacji, co sama zresztą zaznaczyłaś już na początku. Pierwsza część, „Wyrok" (notabene dobitnie dałaś do zrozumienia, że nie będziesz się cackać), zaczyna się od pobudki Sama w zdezelowanym po imprezie mieszkaniu, wśród wątpliwej klienteli z jeszcze wczorajszymi oddechami. Powód? Mama dzwoni, a raczej dobija się do biednego bohatera od dłuższej chwili. Teraz każdy z Was pewnie czuje ten chłód na karku i syrenę wyjącą w głowie, nie martwcie się, ja też. Mimo tylu lat w metryce, nic się nie zmieniło. Telefon wywołuje serię zdarzeń prowadzących bohatera do Bonnie, jego ciotki, u której musiał na jakiś czas zamieszkać.

Co autor miał na myśli, ale nie napisałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz