"Telefon do przyjaciela"

452 47 12
                                    

"Kino aktualne, prawda? Może w takim razie wybierzemy się w sobotę?" - taką właśnie wiadomość otrzymał Lukas w piątkowy ranek.
Zakrztusił się swoją własną śliną, czytając ją.
"Może około osiemnastej?" - odpisał, wstrzymując oddech.
"Jasne" - napisał mu Duńczyk.
Dopiero wtedy zrozumiał, że umówił się z Matthiasem na spotkanie.

°~•●•~°

To był taki piękny sobotni poranek. Ptaki śpiewały, słoneczko świeciło, a Lukas właśnie wstawał z łóżka po nieprzespanej nocy. Wyglądał jak siedem nieszczęść a nawet i gorzej. Nie czuł się też zbyt dobrze, jednak pwszystko zrzucił na brak snu.
Chwiejnym krokiem podszedł do okien w pokoju i odsunął zasłony, wpuszczając do pomieszczenia trochę promieni słońca. Uśmiechnął się delikatnie, patrząc na świat za szybą.
Miał uczucie jakby o czymś zapomniał. O czymś dość ważnym.
Spojrzał na zegarek w telefonie. Było trochę przed dziesiątą. Oznaczało to, że Norweg "przespał" praktycznie cały poranek.
Granatowooki mozolnym krokiem udał się do kuchni. Z lodówki wyjął karton mleka i położył go na blacie. Otworzył szafkę i starał się zlokalizować w niej swoje ulubione płatki czekoladowe. Po odnalezieniu przedmiotu z najwyższej półki sięgnął miskę, do której nalał mleka, po czym wsypał płatki. Trzymając w jednej ręce miskę a w drugiej łyżkę usiadł na krześle, a na stole położył swoje śniadanie. Powoli zaczął je jeść.
Nie zamierzał budzić teraz Emila. Nastolatek miał w zwyczaju spać do trzynastej w weekendy, a Lukas nie chciał stać się ofiarą brutalnie obudzonego fioletowookiego. Życie było mi jeszcze miłe.
Bondevik leniwie pochłaniał kolejne porcje płatków z mlekiem.
Wciaż miał dziwne uczucie, że o czymś zapomniał. Zapewnie o czymś ważnym. Poczuł lekkie déjà vu. Taką samą emocję czuł w ten pamiętny dzień, kiedy skończyła mu się kawa i odkrył uroczą kawiarnię, gdzie pracował Matthias.
Lukas zmarszczył gniewnie brwi.
Gdyby nie zapomniał o zakupie większej ilości kawy, to miałby o połowę problemów mniej.
Westchnął.
Ale co już się stało, to się nie odstanie.
Nawet po zjedzonym śniadaniu, świadomość, że o czymś zapomniał nie dawała mu spokoju. Aby upewnić się, że nie popełnił tego samego głupiego błędu co kiedyś, sprawidził szafke, gdzie zwykle trzymał składnik, który tworzył napój bogów. Miał jeszcze połowę opakowania kawy, więc zamknął drzwiczki. Odkąd Lukas stał się stałym klientem w kawiarni, bardzo ograniczył spożywanie napojów kofeinowych w domu. Często nawet jedna paczka potrafiła starczyć mu na miesiąc lub nawet na dłużej.
Ale uczucie, że o czymś zapomniał wciąż krążyła po jego podświadomości.
Nagle usłyszał dźwięk ze swojego telefonu. Spojrzał na wyświetlacz komórki. Było to jakieś przypomnienie. Chłopak wszedł w szczegóły powiadomienia.
"Spotkanie z Matthiasem" - ukazało mu się na całym ekranie.
Lukas głośnio przełknął ślinę.
Najwyraźniej to właśnie o tym zapomniał.
"Jak mogłem o tym zapomnieć?" - dobijał siebie w myślach Bondevik. - "Przecież jeszcze wczoraj pytał czy spotkanie aktualne". - Chłopak przygryzł wewnętrzną ściankę polika. - "Nie panikuj, wszystko będzie dobrze".
Po krótkiej chwili stania w miejscu w przerażeniu, Norweg udał się do łazienki, po drodzę zahaczając o swoją sypialnie i rzucając na łóżko swój telefon.
Może i miał jeszcze osiem godzin przed spotkaniem Matthiasem, ale wolał, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Zamknął za sobą drzwi i stanął przed lustrem.
Nieprzespana noc dała po sobie znak w formie szarych worków pod oczami. Lukas nie za bardzo sie tym przejął. Gbyby sie tak zastanowić to jego blada i niewyspana twarz to pewnien znak rozpoznawalny Bondevika.
W gorszej formie były jego włosy. Wszystkie sterczały na różne strony, co zupełnie nie podobało się Lukasowi. Mógł mieć jedynie nadzieję, że po uczesaniu ich i po przypięciu spinki będą wyglądać względnie normalnie.
Nagle spotkał swoje spojrzenie w lustrze. Patrzył na siebie przez chwilę.
Wtedy doszła do niego jedna myśl.
Dlaczego tak właściwie stresował się spotkaniem z Matthiasem? Widywali się wiele razy, ale nigdy Lukasem nie miatały takie emocje. A to było tylko wspólne wyjście do kina. Nic więcej.
Chciałby mieć osobę, ktora mogłaby mu teraz jakoś foradzić lub chociaż pocieszyć.
Bondevik zamyślił się chwilę, po czym szybkim krokiem wyszedł z łazienki i udał się do swojej sypialni, zamykając po drodze drzwi.
Rozejrzał się po pomieszczeniu poszukując swojej komórki. Kołdra i poduszki na jego łóżku była w strasznym nieładzie. Normalnie zaraz po przebudzeniu ułożyłby pościel, przez co zachowałby w swoim pokoju względny porządek, ale wcześniej uczucie, że o czymś zapomniał nie dawało mu normalnie funkcjonować, a teraz miał ważniejsze sprawy na głowie.
Zaczął przeszukiwać warstwy pierzyny, aby odnaleść swój telefon. Był stu procentowo pewny, że rzucił swoją komórkę właśnie na łóżko. Przeszukał nawet pod prześcieradłem, ale przedmiotu nigdzie nie było. Dopiero kiedy postanowił położyć pościel na podłodzę, uslyszał dźwięk szkła uderzającego o podłogę.
Zaklął w myślach, po czym złapał telefon w ręce. Obejrzał go dokładnie ze wszystkich stron. Z ulgą stwierdził, że komórce nic się nie stało.
Odblokował go, po czym wszedł w kontakty. Szukał jednego, konkretnego numeru osoby, która mogła mu teraz pomóc.
Po kliknięciu zielonej słuchawki, Lukas przyłożył telefon do ucha i cierpliwie wsłuchwiał się w monotonne pikanie.
Co powinnien mu w ogóle powiedzieć?
"Słuchaj, stresuję się przed spotkaniem z moim przyjacielem, w którym się zauroczyłem, co mam robić?"
Nie miał czasu na dłuższe przemyślenia, ponieważ już po chwili usłyszał wesoło głos w słuchawce.
- Cześć Lukas! - powiedział Tino.
- Cześć - odparł Bondevik. - Co u ciebie?
- Dobrze - odpowiedział spokojnie fioletowooki. - Jutro wraca Berwald, więc się cieszę - dodał. - A u ciebie?
Lukas wiedział, że Finlandczyk uwielbia leniwe weekendy, więc wyobrażał już sobie blondyna siedzącego na kanapie szczelnie owiniwtego pościelą. Pewnie oglądał właśnie jakąś telewizję śniadaniową, w ręku trzynając kubek czarnej kawy na pobudzenie. Nie zdziwiłby się, gdyby okazało się, zaraz obok niego leży Hanatamago, która smacznie sobie śpi zatopiona w pościeli.
- Dobrze - odparł spokojnie Norweg.
Finlandczyk wydał mu się idealną osobą, aby jej się wyżalić. Väinämöinen był osobą strasznie empatyczną, potrafił zrozumieć problemy innych i co najważniejsze: umiał dawać dobre rady.
- Coś jest nie tak, prawda? - spytał zaniepokojony fioletowooki.
Norweg weschnął, po czym usiadł pod drzwiami opierając się o nie.
- Nie do końca wszystko jest dobrze - wyznał Lukas i zrobił krótką przerwę. - Idę z Matthiasem do kina.
- Co?! - krzyknął Finlandczyk. - Idziesz z Matthiasem na randkę?!
Jego wrzask był tak doności, że aż obudziła się Hanatamago, która zaczęła szczekać na telefon swojego właściciela.
- Zgłupiałeś? - odparł nerwowo Norweg. - To nie randka.
- Doprawdy? - zdziwił się Tino.
- Tak - odparł Bondevik. - To spotkanie z przyjacielem. Nic więcej - zaprzeczał.
- W takim razie gdzie problem? - ironizował Finlandczyk. - Przecież wiele razy się z nim widziałeś.
- Po prostu się stresuję - mruknął ozięble Lukas.
- Czym? - dopytał fioletowooki.
- Wszystkim - westchnął Lukas.
- I wciąż sądzisz, ze to nie randka?
- Tak - odpowiedział Bondevik.
Tino się zaśmiał.
- A ty jako mój dobry przyjaciel, powinnieneś mi pomóc i jakoś uspokoić - zażądał Norweg.
- Więc zadawaj pytania - odparł Finlandczyk - ale wciąż uważam, że to rand...
- W co powinnienem się ubrać na to spotkanie? - przerwał mu Lukas.
- Normalnie - odpowiedział ze spokojem. - Po prostu ubierz się schludnie.
Nagle Norweg poczuł wibracje telefonu.
- Poczekaj chwilę. - Lukaa odsunął od ucha telefon.
Dostał wiadomość od Duńczyka.
"Hej, mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam, ale na jaki film chciałbyś się wybrać?" - głosił sms.
- Tino, on poprosił mnie, abym wybrał film na nasze spotkanie - powiedział Norweg, gubiąc swoj spokój i przybliżając komórkę ponownie do ucha.
- Włącz telefon na głośnik i wejść w repertuar kina, do którego idziecie na to wasze spotkanie przyjacielskie - polecił Tino, a Bondevik to wykonał.
- Już - powiedział. - Tylko mów cicho, bo Emil śpi w sąsiednim pokoju.
- Najlepiej by było, gdybyś znalazł film, który będzie odpowiadał tobie i jemu - mówił Finlandczyk. - Jaki typ fimów lubisz? - spytał.
- Praktycznie wszystko - odpowiedział szybko. - No może z wyjątkiem komedii romantycznych i horrorów.
- A Matthias jakie fimy lubi? - zadał pytanie Tino.
- Nie wiem - mruknął smutno Lukas. - Może jakieś filmy akcji lub sci-fi.
- Czy tobie taki gatunek filmu by odpowiadał? - powiedział fioletowooki.
- Tak - odpowiedział szybko.
- To teraz poszukaj coś z tych gatunków - polecił Finlandczyk.
Chwilę zajęło zanim Lukas znalazł coś odpowiedniego. Przeglądał repertuar w tą i z powrotem, aż pewien opis przykłuł jego uwagę. Wybrany film był o katastrofie biologicznej, przez którą zmarli zaczynają wychodzić z grobów. W przeciwieństwie do innych filmów o zombie, ten opowiadać miał o losie grupy naukowców, którzy przez presje wywołaną przez spłeczeństwo mieli wynaleść lek, aby ten koszmar się skończył, a jednocześnie musieli chronić swoje własne rodziny. Film był w kategorii "akcja" i "psychologiczne", więc powinien przypaść Matthiasowi do gustu. Produkcja miała seans o osiemnastej trzydzieści, więc mieliby dość czasu, aby na spokojnie kupić bilety i przekąski.
Lukas wysłał Duńczykowi tytuł filmu i godzinę, o której sie zaczynał.
- Zrobione - powiedział dumny z siebie Norweg, wyłączając tryb głośno mówiący i przystawiając telefon fo ucha. - Dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy - odparł Tino. - W sumie i tak się nudziłem - zaśmiał się.
- Naprawdę nie wiem jak ci dziękować - mówił Norweg. - Gdyby nie ty to bym pewnie zwariołał przed spotkaniem.
- Denerwujesz się niezwykle mocno, biorąc pod uwagę, że to tylko spotkanie z przyjacielem - powiedział Finlandczyk.
- Ty znów do tego wracasz? - zdenerwował się granatowooki. - To tylko spotkanie, nie żadna randka.
- Ty masz ewidentnie jakiś problem z sformułowaniem słowa "randka" - mówił Tino. - Nawet boisz się powiedzieć tego słowo a to łatwe. R a n d k a - przeliterował.
- To nie randka - utrzymywał Norweg.
- A lubisz tego Matthiasa? - spytał zrezygnowany fioletowooki. Może i nie uświadomi Lukasowi, że to spotkanie to nie tylko wspólny wypad przyjaciół do kina, ale może zdobyć inne przydatne informacje.
- Lubię, go ale... - Lukas ugryzł się we wewnętrzną stronę polika.
Taka odpowiedź wystarczyła Tino. Gdy tylko usłyszał drżenie i wahanie głosu Norwega, wiedział, co się święci. Bondevik z natury miał okropnie spokojny głos, dlatego, słysząc jak nienormalnie odpowiada na zwykłe pytanie o relacje z Matthiasem, Finlandczyk zrozumiał, że chłopakiem miatają właśnie różne emocje.
- Oj, Lukas - powiedział Tino jak do małego dziecka. - Jak przyznasz się, że to randka to będzie ci lżej na sercu, uwierz mi.
- To nie randka - wysyczał przez zęby. - To tylko spotkanie z przyjacielem.
- Kogo chcesz oszukać? Mnie czy siebie? - spytał fioletowooki.
Norweg powiedział coś niezrozumiałego pod nosem.
- Nikogo - powiedział pewnie Lukas. - Nie ma po co oszukiwać na temat, który jest najczystszą prawdą - stwierdził. - I czy ty nie możesz zrozumieć, że to tylko zwykłe spotkanie? - dodał z lekkim wyrzutem.
- Zbyt często używasz słów "to tylko spotkanie", czyli coś musi być na rzeczy - uśmiechnął się Finlandczyk.
Lukas myślał, że zaraz wybuchnie.
- Bo kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą! - krzyknął prosto do mikrofonu, po czym się rozłączył. Jeszcze zdąrzył usłyszeć triumfalny śmiech Tino.
Lukas wrzucił telefon na łóżko i odchylił głowę w tył, opierając ją o drzwi.
No dobra.
Musiał przyznać, że to będzie randka.

Kryminał i gorąca kawa || DennorWhere stories live. Discover now