6. Harry poznaje omegę życia

3.1K 269 91
                                    

Louis przeleżał cały weekend w łóżku. Tłumaczył sobie, że odsypia zarwaną noc, ale tak naprawdę nie potrafił się zmusić do życia. Czarne myśli i paskudne samopoczucie sprawiło, że nie miał siły podnieść nawet ręki po telefon, który wibrował jak szalony. W końcu przestał, ale Louis domyślił się, że prawdopodobnie padła nareszcie bateria i nawet nie zawracał sobie głowy podłączeniem urządzenia do ładowania. Wiedział, że i tak musiał to zrobić, ale kilka godzin odcięcia od świata jeszcze nikogo nie zabiło. Liczyło się tylko ciepło kołdry i wygoda łóżka, w którym spał. Poprzedniego wieczora zdjął już bandaże z poranionych dłoni i ku jego uldze skóra goiła i regenerowała się na tyle, że nie odczuwał wielkiego dyskomfortu. Wiedział, że w poniedziałkowy poranek nie będzie już śladu po zaczerwienieniach i otarciach. Chciał jak najszybciej zapomnieć o incydencie w szpitalu i historii z Norą. Tuż przed wyjściem ze szpitala porozmawiał jeszcze raz z Joni, a także odbył rozmowę z dyrektorem szpitala i poinformował go, że na jakiś czas rezygnuje z wolontariatu na oddziale noworodkowym. Szef placówki nie krył zaskoczenia, ale ze zrozumieniem podszedł do decyzji omegi i nie próbował go przekonywać do zmiany zdania. Mimo wszystko uważał, że Louis dobrze wywiązywał się ze swoich zadań i podziękował za współpracę oraz życzył powodzenia. Omega wymamrotała słowa podziękowania i opuściła St. Bart's, nie będąc świadomym tego, że już nigdy nie wróci do programu kangurowania. 

Tuż przed wieczornymi wiadomościami w końcu zwlekł się z łóżka i podreptał pod prysznic, aby odpowiednio przygotować się na nadchodzący tydzień. Czuł się zdecydowanie lepiej, choć dalej odczuwał pustkę. Próbował nie myśleć o małej Norze i nie rozmyślać długo o jej nowej rodzinie. Musiał pogodzić się z tym, że ich drogi rozeszły się na dobre i dziewczynka była w dobrych rękach. Wiedział, że James zawsze solidnie sprawdzał potencjalnych rodziców dla opuszczonych szczeniaków i jeszcze nigdy nie zdarzyła się sytuacja, w której maluchy trafiłyby w złe ręce. Musiał zapomnieć o szarookiej dziewczynce, która zabrała ze sobą kawałek jego skamieniałego serca. 

Spędził pod prysznicem zdecydowanie zbyt dużo czasu, ale w końcu wyłączył wodę i wyszedł z kabiny, po czym wytarł zaczerwienioną skórę miękkim ręcznikiem. Założył swój ulubiony puchaty szlafrok oraz kapcie i wrócił do sypialni. Szybko zmienił starą pościel, która dalej była lekko wilgotna od jego łez, na świeżą i pachnącą rumiankiem. Potem sięgnął po wyładowany telefon i podłączył urządzenie do ładowania. Niemal natychmiast po włączeniu zaczął znów wibrować jak szalony. 

12 połączeń od Liama i dwa razy tyle wiadomości tekstowych. Otworzył najwcześniejszą z nich i szczerze się zdziwił jej treścią. 

„Hej Lou, nie odbierasz, a mam do ciebie pilną sprawę. Przygotowuję się do jutrzejszych spotkań z klientami i w jednej sprawie brakuje mi dokumentów jednego z kandydatów lub kandydatki na omegę. System odmawia mi dostępu do tych danych, a nie wydaje mi się, aby ta omega była sparowana. Jej numer zgłoszeniowy to 155204. Dzięki za pomoc!" 

155204

- To jest chyba jakiś żart. 

Poniedziałkowy poranek przyszedł zbyt szybko. Starał się nie myśleć o wiadomości Liama i o tym, że prawdopodobnie jego los robi sobie z niego kiepskie żarty. Nie dziwił się, że jego wspólnik nie mógł wejść w dokumenty zgłoszeniowe omegi, bo to właśnie Louis osobiście zablokował do nich dostęp. Właściwie nie rozumiał dlaczego jego dane pojawiły się w wynikach; był pewien, że zanim zablokował do nich dostęp ukrył ich widoczność dla programu, który dobierał partnerów. Z nietęgą miną wchodził do biura, w którym był już Liam. Czasem zastanawiał się czy alfa miała w ogóle życie poza pracą. Niby się przyjaźnili, od czasu do czasu wychodzili na piwo lub do klubu, ale ostatnio nie mieli okazji do tego, aby spędzić wspólnie trochę czasu poza FullMoon. W biurze rozbrzmiewała jedna z ulubionych piosenek alfy, ale szatyn za cholerę nie mógł sobie przypomnieć jej tytułu. Prawda była taka, że Louis zupełnie nie znał się na muzyce i nie miał pamięci nawet do klasycznych hitów, które nawet laik kojarzy. Nie zdążył nawet odwiesić płaszcza na wieszak, gdy z gabinetu wyjrzał Liam. 

FullMoon Inc. [LARRY]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant