Dodatek 2

1.5K 161 40
                                    

Przed wami kolejny dodatek, wyjątkowo nie w niedzielę. Na następny zapraszam w przyszłym tygodniu. :)

Udanego weekendu i tygodnia ♥

_______________________________________

- Matteo, na litość boską, zastanów się czasem co robisz! – zawołał za synem Louis, ale został zupełnie zignorowany przez siedmiolatka. Westchnął ciężko i zaczął w duchu liczyć do dziesięciu, bo naprawdę nie chciał jeszcze bardziej psuć sobie nerwów. W takich chwilach jak ta był niemal pewny, że chłopiec odziedziczył po nim tę gorszą część charakteru; był wręcz chorobliwie uparty, a mówienie prosto z mostu rzeczy, które w znakomitej większości były naprawdę nieprzyjemne, nie sprawiało mu większej trudności. Matteo fizycznie może i był kopią Harry'ego (za wyjątkiem oczu – ich kolor był niemal identyczny jak u omegi), ale na pewno nie był taką ciepłą kluchą jak alfa.

- Lou? Kochanie, co się stało? – jak na zawołanie Harry pojawił się w drzwiach pokoju Matteo, z parą żółtych kąpielówek w lewej i okularami do pływania w prawej dłoni. Byli w trakcie pakowania walizek, a najbliższe dwa tygodnie mieli spędzić w swoim drugim domu - Rzymie. 

- Nasz syn postanowił spakować Sokoła Millenium do swojej walizki, a gdy powiedziałem, że nie może go zabrać i ma przestać się wygłupiać, oznajmił, że w takim razie 'nie jedzie z nami na wakacje i chce zostać u wujka Nialla'. – omega zacytował słowa syna i wskazał za siebie na łóżko młodego Stylesa. Z czarnej walizeczki na kółkach, przyozdobionej hełmami Szturmowców, wystawał dziób statku kosmicznego z klocków lego, w którego budowie alfa pomagał kilka tygodni wcześniej. 

Prawdą było to, że ich dzieci były grzeczne wyłącznie, gdy spały. Nad Gianną jeszcze można było jako tako zapanować, ale Matteo... Nie trzeba było być mędrcem, aby zauważyć, że kwestią czasu było to, że ukaże się jako alfa. Od dłuższego czasu bardzo szybko się denerwował, czasem wdawał się w bójki w szkole i w ogóle nie słuchał tego, co mówił do niego Louis. Harry to co innego, siedmiolatek jeszcze czuł przed nim respekt i musiał się dostosować. 

Omega zaczynał naprawdę myśleć, że w którymś momencie popełnił błędy wychowawcze i teraz płacił za to. Jakby tego było mało, dochodził do tych problemów bunt, który przechodził niespełna trzyletni Luca, który ciągle chodził za bratem i próbował go naśladować. Matteo krzyczał? Po chwili dołączał do niego młodszy brat, a razem tworzyli taką symfonię wrzasków, że czasem Louis miał ochotę rzucić wszystko i po prostu wyjść z domu. 

– Może zostańmy w domu, co? Jak ma się tak zachowywać przez następne dwa tygodnie to ja zwariuję, Haz, i wcale nie żartuję. – przyznał omega i objął swoje ramiona dłońmi. Pobłażliwy uśmiech niemal natychmiast zniknął z twarzy Harry'ego, zastąpiony przez zmartwienie.

- Pogadam z nim. – westchnął i podszedł do męża. - Nie denerwuj się, wiesz, że nie możesz brać jego zachowania na poważnie, to ciężki etap dla niego.

- Łatwo ci to mówić, bo nie warczy na ciebie, gdy zwracasz mu uwagę i nie ignoruje tego, co masz mu do powiedzenia. – omega wskazał na męża oskarżycielsko, ale ton jego głosu był pełen bólu. – Może ja się nie nadaję na matkę, co? - zapytał bezsilnie, opadając na łóżko syna. Harry odrzucił na bok to, co miał w ręku i podążył śladem partnera.

- Dość tego, Lou! – odpowiedział alfa tonem nieznoszącym sprzeciwu. – Jesteś najlepszą mamą jaką mogą mieć, poświęcasz im każdą wolną chwilę i otaczasz ich troską oraz miłością tak wielką, że naprawdę im zazdroszczę. – dodał łagodniej, biorąc małżonka w swoje ramiona.

- Ale ty głupoty pleciesz, Haz. – odpowiedział omega, ale jego słowa zostały stłumione przez klatkę piersiową alfy.

- Nie opowiadam głupot, kochanie. Poznałeś moją matkę, jest zimniejsza od lodówki i nawet nie próbuj się ze mną kłócić. - przyznał z humorem Harry, ale Louis wiedział, że jego mąż dalej ma żal do swojej matki. I wcale mu się nie dziwił, bo jego matka była jaka była, ale okazywała swoim dzieciom czułość. 

FullMoon Inc. [LARRY]Where stories live. Discover now