Dodatek 3.2

1.2K 137 83
                                    

Przedostatni dodatek. :) 

Następny dodam jutro, ale będzie miał on zupełnie inną formę niż poprzednie i na tym definitywnie zakończymy tę historię. ♥

Na podziękowania jeszcze przyjdzie czas, a tymczasem zapraszam do czytania. :)

_____________________


Po dwóch dniach spędzonych na gościnnej kanapie u Horanów Harry w końcu wrócił do domu, niemal z podkulonym pod siebie ogonem i ogromnym bukietem kwiatów dla Lou oraz dwoma biletami na koncert ulubionego zespołu dla córki. Wiedział, że to niewiele, aby naprawić całą sytuację, ale miał nadzieję, że w ten sposób wkroczą chociaż na początek ścieżki pojednania. Bo w końcu dostrzegł to, że zdecydowanie przesadził ze swoim zachowaniem. I choć bardzo pragnął, aby dzieciaki nie dorastały, to nie mógł na to nic poradzić. Skoro Gianna wybrała tego chłopaka, oznaczało to, że musiał zaufać jej osądowi. I choć miał bardzo mieszane uczucia co do Nicolasa, nie miał wpływu na uczucia córki i nie chciał więcej być powodem jej łez.

- Tatuś! – zapiszczał Elio i podbiegł do alfy, gdy ten stanął w progu salonu gdzie znajdowała się czwórka ich dzieci. Mały omega próbował wdrapać się na ojca, ale był zbyt niezdarny i momentalnie wylądował pupą na podłodze. Drugi z młodszych synów leżał na podłodze, zbyt zajęty swoją przenośną konsolą, aby zwrócić uwagę na starego ojca. Matteo posłał ojcu jedynie pełne ulgi spojrzenie, ponieważ przez dwa dni musiał znosić dziwne zachowanie matki i siostry, a nie posiadał takich pokładów cierpliwości jak starszy alfa. Zaś Gianna nie zaszczyciła ojca nawet spojrzeniem i uparcie wpatrywała się w ekran plazmowego telewizora.

- Elio, Luca i Matteo, zapraszam na górę. Zawołam was na kolację. – usłyszał alfa za plecami i odwrócił się szybko, aby spojrzeć na męża, za którym tęsknił jak szaleniec. Louis jak zawsze wyglądał pięknie, choć pod jego oczami mógł zauważyć widoczne sińce. – Bez dyskusji. – dodał, gdy usłyszał głośny jęk zawodu z ust najmłodszego syna. Po dłuższej chwili cała trójka posłusznie wykonała polecenie matki. – To dla mnie czy dla Gianny? – zapytał omega, wskazując na okazały bukiet, gdy jak jeden mąż wybrzmiały dwa trzaśnięcia drzwi na górze i zostali sami z córką.

- Oczywiście, że są dla ciebie, kochanie. – odpowiedział szybko alfa i podał mężowi kwiaty. Louis z zachwytem w oczach spoglądał na olbrzymie pąki herbacianych róż. – Przepraszam za bycie takim dupkiem. – dodał szczerym tonem, a Louis pokręcił głową i bezgłośnie powiedział, że porozmawiają jeszcze na ten temat na osobności.

- Pójdę je wstawić do wody, a wy porozmawiajcie. – szepnął omega do męża i wyglądało na to, że już nie gniewał się na niego. Louis wycofał się do kuchni i zostawił Harry'ego i Giannę samych. Alfa głośno westchnął i ruszył w stronę kanapy, na której siedziała jego ukochana córka. Usiadł w bezpiecznej odległości, aby nie narzucać się dziewczynie, która dalej nie zaszczyciła go spojrzeniem. Wpatrywała się w ekran telewizora i wyglądała na prawdziwie zainteresowaną reklamą kociej karmy.

- Zawsze chciałaś mieć kota. – rzucił, aby jakoś zainicjować rozmowę z omegą. – Do dzisiaj nie potrafię zrozumieć jak tak długo udało ci się ukryć tego rudego kota pod twoim łóżkiem. – dodał nieco rozbawiony na samo wspomnienie sytuacji sprzed pięciu lat. 

Gianna miała ich ledwie dwanaście i kochała wszystkie żyjące stworzenia, z którymi wówczas dogadywała się lepiej niż z rówieśnikami. Gdyby nie to, że Louis uparł się na sprzątanie pod jej łóżkiem, nie wiadomo, ile jeszcze tygodni mały Ed pozostałby pod jej opieką. Harry musiał przyznać, że również polubił rudego kociaka, ale niestety nie mogli go zatrzymać ze względu na małego Lucę, który ku zdumieniu wszystkich cierpiał na alergię na koty. 

FullMoon Inc. [LARRY]Where stories live. Discover now