Schronienie u Czarownika

29 6 0
                                    


AGNES

Brązowowłosa obudziła się z bólem głowy. Nie zdawała sobie sprawy, że fiołka z fioletowym płynem może sprawić taki ból. Oczywiście przełknęła Magnusa, że nic jej wcześniej powiedział. Dosięgła steli, która znajdowała się przy łóżku a szafce. Narysowała runę i jak za magicznym machnięciem różdżki odczuła ulgę. Wstała z łóżka i podeszła do lustra. Włosy do ramion zamieniły się w długie loki sięgające do pasa. Kto mógł się spodziewać takie efektu? Falowane włosy zakryły blizny znajdujące się na łopatkach. Ciało nocnego łowcy nigdy nie było gładkie. Przebrała się wygodne rzeczy i ruszyła do kuchni. Gumowe kapcie odbijały się echem po korytarzu.

 Zatrzymaną dziwną siłą ukryła się za posągiem. Z kuchni wyszedł Sewerus, który został zatrzymany przez kobietę. Pocałowała go prosto w usta. Zaskoczona Agnes zakryła usta. W pierwszej chwili pomyślała, że to przypadek typowy w każdej miłosnej historii lecz ten pomysł został obalony, kiedy Sewerus dłoni dotknął klatki piersiowej dziewczyny. Poczuła gorzkie łzy spływające po policzkach. Odwróciła się na pięcie i pobiegła do pokoju. Tam odnalazła plecaczek i zapakowała najważniejsze rzeczy. Napisała, krótki pożegnalny list i otworzyła okno. Mieszkała na pierwszym piętrze, więc bez problemu skoczyła. Zerknęła, czy nikt nie spogląda w okno i pobiegła do jedynego miejsca gdzie mogła się schronić. Dalej nie mogła uwierzyć w to co właśnie wydarzyło. Niezły poranek.

***

Dziewczyna co kilka kroków sprawdziła, czy nikt za nią nie idzie. Zawiodła się na swoim chłopaku. Czy mogła nazwać swoim chłopakiem? Nigdy nie zapytał się o to oficjalnie, ale po jego gestach i słowach tak się wydawało. Dochodząc do domu Magnusa Bane czuła się ulgę. Choć serce bolało i łzy dalej płynęły. Niepewnie zapukała do drzwi. Czarownik bez słowa wpuścił ją do mieszkania. Od poprzedniej wizyty minął ledwie dzień, a Bane zmienił cały wystrój mieszkania. Magnus widząc minę dziewczyny rzekł:

-Lubię zmiany. Herbaty?- kiwnęła głową. – Chodźmy do salonu. Nora, wyszła.

Salon został przearanżowany kobiecą ręką. Nocna łowczyni owinęła czarownik sobie wokół palca. Usiadła na puchatym fotelu. Strzelił palcami. Przed Agnes pojawiła się filiżanka miętowej herbaty.

-Cukier?

-Poproszę- znów strzelił palcami.- Dziękuje. – wydukała.

Magnus przysiadł się koło niej. Wziął łyk napoju i spytał:

-Czemu do mnie przyszłaś? – ubrany był w dresowe spodnie i bluzę z wielkim błyszczącym „M"

-Mogę u ciebie zamieszkać? – zapytała poważnie

-Jeszcze nie było randki wstępnej!- mimo nieprzyjemnej sytuacji Agnes parsknęła śmiechem.

-Muszę się ukryć przed... - zacisnęła usta.

-Sewerusem?

-Skąd wiesz?- spytała zdumiona.

-Jestem czarownikiem i widziałem jak ten świat się tworzy oraz nie jestem ślepy. Sprawy miłosne?

-Tia – mruknęła. -Nora, nie będzie miała nic przeciwko?

-Nie, akurat bardzo Cię lubi. Powiesz mi co się stało?

-Całował się z inną. Zanim zapytasz to wiem co widziałam. Nie próbował nawet jej odepchnąć.

-A to drań. Spalić mu włosy? – w jego dłoniach pojawił się niebieski płomień.

-Może później. – uśmiechnęła się niemrawo.

-Pokój masz pierwszy po lewej stronie. Jeśli natkniesz się na Prezesa Miau to śpisz na podłodze. Dużo zajmuje miejsca.

Oddech Ostatniego Łowcy [Zakończone]Where stories live. Discover now