Miecz Michała Anioła

33 3 0
                                    


Haus z prędkością błyskawicy wyciągnął nóż, który nosi przy ramieniu i rzucił w demona. Demon wrzasnął podczas wypluwania dużej ilość czarnej masy zwaną krwią.

-Simon zabierz Isabell do skrzydła szpitalnego, Sophie, Sev biegnijcie do zbrojowni i powiadomcie Clave! Magnus pomóż mi! Do roboty!- ryknął właściciel instytutu.

Wystraszone zwierzaku ukryły się w kącie. Simon bez słowa zabrał suwającą się na ziemie dziewczynę. Sophie pobiegła na tyle szybko na ile pozwalała jej suknia. , który miał parę serafickich noży wbiegł w chmarę demonów. Magnus ruszył za nim, ego ręce świeciły niebieskim ogniem. Zanim wyskoczył Stefan z mordem w oczach. Dzięki przyzwyczajeniu noszenia broni przy sobie mógł dołączyć od razu do walki. Przez chwilę były rozkojarzeni, kiedy na niebie zobaczyli kobietę z ubrudzonymi skrzydłami.

Agnes posiadała wielkie szczęście, dzięki roztrzepaniu Simona znalazła miecz średniej wielkości, którym mogła zaatakować demony niższej rasy. Walczyła gorzej i lepiej. Nie była przyzwyczajona do takiej walki niosącej za sobą adrenalinę ale dzięki mocnemu powiewu podczas skrzydeł mogła odgonić nieproszone towarzystwo, które weszło na teren święty. Z powodu jej rany na nodze wejście na terenach został otwarty dla demonów.

Iskierki wydobywające się z dłoń Magnusa trafiały w serce demonów dzięki czemu od razu znikały do swoje wymiaru. Podziękowała kiwnięciem głową. Musiała przyznać, że czarownik wyglądał zjawisko bawiąc się swoją magią.

Zaskoczona Nora pojawiła się przy bramie instytutu. Nie miała w planach przychodzić do domu o tak nietypowej porze ale z powodu kobiecych spraw potrzebowała środków higienicznych. Mogła poprosić czarownika ale nie było go w domu. Szybko go dostrzegła stał przy dyrektorze chroniąc jego tyły. Stefan wykonując dziwny taniec przecinał kolejnego stwora w pół.

AGNES

-Ile ich kurwa jest? – szepnęła – Zaraz mi miecz zgaśnie! – przecięła kolejnego demona niższej rangi. – Aleks! Potrzebuje pomocy!

Rozejrzała się wokół. Dyrektor wraz z czarownikiem na środku podwórka. Simon wraz z Stefan po prawej stronie. Sophie z łukiem kryła resztę. Nora skakała od lewej strony podwórka do prawej. Demonów było coraz więcej i więcej. Broń, którą miała nie nadawała się do użytku. Warknęła pod nosem. Znowu poczuła się bezradna. Machnęła skrzydłami odganiając stworzenia nie z tego świata.

-Jeśli jakiś pieprzony anioł jest w okolicy, niech mi da cholerną broń! Nie widzicie co się dzieje! – wykrzyczała - Nosz jasna cholera!

Pot spływał strumieniami po ciele dziewczyny. Oddychała z trudem.

Świat za dotknięciem magicznej różdżki zatrzymał się. Zaskoczona obróciła się wokół siebie. Struktura powietrza otworzyła się ukazując pięknego mężczyznę, którego można porównać do Apollo. Blond włosy opadające na mocne rysy twarzy, złote oczy. Wysoki dobrze zbudowany ubrany jedynie w biały materiały zakrywający narządy płciowe. Jego skrzydła były bardziej okazalsze od skrzydeł dziewczyny. W dłoni trzymał

-Twoja wola zostanie spełniona dziecko. Spełnij wolę niebios, poświęć się walce...

-Jasne, jasne! Daj m ten miecz! – powiedziała zniecierpliwiona i zbliżyła się do mężczyzny.

- Zero szacunku – mruknął Michał Anioł – Pamiętaj o swojej roli.

-Pamiętam, pamiętam.

Odbierając miecz poczuła przypływ niesamowitej energii. Czas powrócił na swoje miejsce. Stwory, które okrążyły dziewczynę zasyczały gniewnie. Miecz mienił się złotem blaskiem, który przeplatał się na stali. Machnęła skrzydłami tworząc sobie więcej miejsca.

Oddech Ostatniego Łowcy [Zakończone]Where stories live. Discover now