65. Umówisz się ze mną?

2.6K 100 32
                                    

VANESSA

- Przyjechałaś ze Stylesem? - zapytał zdziwiony Blaze, witając się ze mną w policzek.

- Uparł się, że mnie zawiezie przez to co się dzieje.- machnełam ręką, bo chciałam im dam znać, że to mnie tak nie obchodzi. Albo po prostu chciałam udać. - Wiecie, przez to co się dzieje. - gestykulowałam rękoma, mając zniżony wzrok, bo czułam się dziwnie.

- Martwi się. - stwierdziła Ronnie, na co przeniosłam na nią wzrok. Zmarszczyłam brwi, po czym przecząco pokręciłam głową. - No tak, Vanessa. Prawda, chłopaki? - pokonali głową.

- Zgadzam się w zupełności. - dodał jeszcze Tony.

Westchnełam.

- Vanessa? - odwróciłam się i zobaczyłam Jordana, który był nie pewny. Na mojej twarzy wdarł się delikatny uśmiech. - Możemy pogadać w cztery oczy? - zapytał się, drapiąc po karku. Był zestresowany i spięty  dlatego spojrzałam na moich przyjaciół, którzy od razu zrozumieli i poszli pod salę.

- Co tam? Stało się coś? - zwróciłam się do niego.

- Nie. Nie. - zaprzeczył od razu. - Chciałem cię o coś zapytać.

- Spokojnie, mów. - zachęciłam go, kładąc dłoń na jego ramieniu.

- Chciałem...

- Vanessa! - przerwał mu Styles, pojawiając się obok mnie. Zmroziłam go wzrokiem, chcąc dać mu znać, że mam przeszkodził, ale tego nie zauważył. Albo nie chciał zauważyć. Debil. Złapał moje ramię i oddalił nas kila kroków dalej. - To ja podjadę po ciebie o dwudziestej, dobra?

- I musiałeś akurat teraz? - uniosłam czoło. - Po za tym już mi pisałeś.

- A co? Zajęta byłaś? Nie widziałem. - wyszczerzył się i miałam ochotę mu zetrzeć z jego twarzy ten uśmieszek.

- Żebyś wiedział, że tak. - burknełam, bo delikatnie mnie tym zirytował. - To już wszystko? Mogę iść? - zapytałam, pokazując na biednego Jordana. Nie wiedział co zrobić, a fakt, że Hary go pobił jeszcze go bardziej stresował. - To świetnie. - powiedziałam, kiedy nic nie mówił i chciałam odejść, jednak przytrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek.

- O czym z nim rozmawiasz? - oho, oho, prawie, że warknął na mnie, piesek pieprzony. Tyle, że pieski są słodkie a on nie.

On jest gorący i pragniesz go .

Co? Zamknij japę, kuźwa.

- Właśnie chce się dowiedzieć co chce mi powiedzieć. Gdybyś nam nie przerwał, bym wiedziała. - sykneła, uwalniając dłoń z jego uścisku.

- Po co? - prychnął. - Nie widzisz, że to debil? Nawet się bić nie umie. - zarechotał a ja chyba wszystko już zrozumiałam.

- Jordan, podejdę do ciebie na następnej przerwie, dobra? - zwróciłam się do chłopaka obok, który kiwnął głową i oddalił się. - Nie podoba Ci się to, że z nim rozmawiałam? - skrzyżowałam ręce na piersiach.

- Oczywiście, że tak. - mruknął.

- Jesteś zazdrosny? - spytałam prosto z mostu, mocno trzymając z nim kontakt wzrokowy, który próbował teraz uniknąć.

- Co? Nie. Oszalałaś? - zaśmiał się nerwowo. - Chyba cię totalnie popieprzyło, myśląc, że mogę być o ciebie zazdrosny, Wood. - po czym pokręcił niedowierzanie głową i odszedł ode mnie.

- O co mu chodziło? - obok mnie pojawiła się przyjaciółka. Spojrzałam na nią, wzruszając ramionami.

***

- Jordan. - podeszłam do chłopaka. Stał właśnie ze swoimi kolegami przy sali. Gdy tylko mnie zobaczył, przeprosił i odsuneliśmy się na bok. Nie był już tak zdenerwowany i dobrze. bo nie ma czym. - O czym chciałeś porozmawiać?

- Mam w sumie takie pytanie. - odchrzaknął, na co kiwnełam głową i mówił dalej. - Umówisz się ze mną? Wszystko sobie przemyślałem, podobasz mi się i stwierdziłem, że się chociaż ciebie zapytam. - odparł a mnie to lekko zdziwiło. Fakt, trochę mi się podoba, bo jest przystojny, ale to wszystko. Mimo wszytko spróbuje.

- Pewnie, że tak. - powiedziałam wesoło, ponieważ to było miłe. - Kiedy chcesz?

- Może jutro? - zapytał z nutką nadzieii. Niestety musiałam odmówić.

- Nie mogę. - przygryzłam wewnętrzną część policzka. - Ale może w sobotę co? Możesz?

- Tak. - odpowiedział, po czym wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy.

W drodze do łazienki spotkałam Stylesa. Nie był w dobrym humorze i chyba wiem dlaczego. Chciałam tego uniknąć, bo jego zrzędzenie mnie denerwuje, ale nie udało mi się.

- Co ty robisz? - jego zdanie ociekało wkurwieniem. Boże, chłopie przystopuj. Uniosłam czoło. Nie zamierzałam się teraz odzywać. - Dlaczego z nim rozmawiałaś?

- Z Jordanem? To moja sprawa, Harry. - oznajmiłam spokojnie, kiedy on nagle przycisnął mnie do ściany, zbliżając się. Nasze nosy się stykały. Nawet kartka by nie przeszła. Czułam wzrok wszystkich osób. Nie było to fajne.

- Naprawdę nie masz z kim innym rozmawiać?

Przewróciłam oczami.

- Dałam mu swój numer, tak samo on mi. To tyle. - wzruszyłam ramionami. Nie będę mu mówić o spotkaniu, nie musi wszystkiego wiedzieć.

- Co? Po chuj? - położył ręce na moich biodrach, ściskając je.

- Najpierw to mnie puść. - nakazałam, ale on tylko się na mnie nadal patrzył. - Powiedziałam coś. Puść mnie. - poluźnił uścisk, zostawiając jednak tam dłonie. Dobre i to. - Po drugie, dlaczego to cie tak bardzo interesuje? Zazdrosny jesteś, nawet nie wiadomo o co?

- Nie. - rzucił twardo. - Po prostu mam z nim spine.

- To ty masz z nim spine, nie ja.

- Vanessa...

- Odsuń się. Chce pójść do łazienki. - przymknełam powieki, kiedy poczułam jego usta. Ogarnełam się jednak i zdjełam jego ręce z mojego ciała, a on sam się oddalił.

Westchnełam i weszłam do łazienki.

- Nie rozumiem go. - przewróciłam wzrok na Ronnie, która właśnie weszła do środka. Stałam przy umywalce, aby trochę odetchnąć. - Najpierw ma cię w dupie a teraz jakieś scenki zazdrości ci robi.

- Ja już się w tym pogubiłam. A do tego jutrzejsza impreza. - przetarłam twarz.

- Boisz się? - podeszła bliżej. - Przecież to tylko impreza. Wiele razy na nich byłaś.

- Nie boję się imprezy, boję się samego Stylesa, albo to co może między nami zajść.

***

Trochę mi się pospało 😂 ale już macie 😁

"Stał on przy drzwiach tarasowych i palił fajkę. Wypuszczał dym z takim spokojem i łagodnością, że aż sama chciałam zapalić. Widać, że robił to już dobre kilka lat. Pewnie znając go już od piętnastu lat. Miał starszych kolegów, którzy mu zapewnie kupowali.

- Co się tak patrzysz? - zapytał się a ja się zdziwiłam, że to widział, skoro stał do mnie tyłem. - Aż tak ci się moje plecy podobają? - zaśmiał się. Miód dla moich uszu. Jego śmiech jest wspaniały.

Boże, jeszcze nic nie piłam przecież."

Miłego dnia!

All of love xx

Dym || h.s (first book) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz