105. Zależy ci na niej?

1.9K 96 12
                                    

VANESSA

Czułam napływające łzy na policzki i szczerze powiedziane miałam już gdzie to jak wyglądam. Wybiegłam ze szkoły, uwcześnie biorąc z szafki kurtkę. W drzwiach do budynku wpadłam na kogoś, ale nie widziałam kto to był. Strach, że mógł to to być Harry przyśpieszyłam.

- Vanessa! Poczekaj! - usłyszałam męski krzyk, jednak był to ktoś inny. Przystanełam i odwróciłam się, widząc Jordana. Szybko wytarłam łzy z twarzy, nie chcąc po sobie poznać, że jest coś nie tak. - Coś nie tak? - zaprzeczyłam ruchem głowy i założyłam ręce pod piersiami a chłopak podszedł do mnie. - Napewno?

- Tak. - uśmiechnęłam się delikatnie, żeby końcu przestał dociekać.

- To dlaczego tak wybiegłaś? - jego brew wystrzeliła do góry.

- Muszę... szybko być w domu a zaraz mam autobus. - wymyśliłam na szybko, gestykulując rękoma.

Nie jest jakimś moim przyjacielem czy nawet dobrym kolegą bym musiała mu opowiadać o tym co się stało. Wolę to zostawić dla siebie i najbliższych przyjaciół.

- A to nie dasz rady ze mną dzisiaj wyjść? Dawno sie nie widzieliśmy i pomyślałem, że może...

- Nie! - przerwałam mu głośno, przypominając sobie słowa Stylesa, po czym westchnełam. - Przepraszam. Jestem zdenerwowana i spóźniona. - rzuciłam szybko i odeszłam od niego.

Mogłabym w sumie się zgodzić z nim wyjść, żeby zrobić na złość loczkowi, aczkolwiek wolałam nie ryzykować tym, że Jordan faktycznie mógłby mnie wykorzystać.

***

- Japierdole. Skończ. - przeklnełam, odkładając z impetem telefon na łóżku. Pisał i dzwonił oczywiście Harry, który udawał, że o niczym się nie dowiedziałam. Przewróciłam oczami, kiedy telefon znowu zawibrował. Zastopowałam film nad którym od ostatniej godziny próbowałam się skupić, lecz nie za bardzo mi to wychodziło i wzięłam komórkę do ręki, chcąc go wyłączyć. Jednak zobaczyłam, że to nie był o dziwo Harry a Ronnie.

Ronnie Horan: będziemy po ciebie za godzinę!

Odpisałam jej "okej", po czym skończyłam oglądać film i zamknęłam laptopa. Biorąc przygotowane wcześniej ciuchy udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybko prysznic, wykonałam prosty makijaż, dodając czerwona szminkę i ubrałam się w spodnie z dziurami oraz zwykłą, czarną koszulę.

Punkt o osiemnastej byłam gotowa i przy drzwiach czekałam na przyjaciółkę, którą dzisiaj po dowiedzeniu się co zrobił Harry zaproponowała mi imprezę u swojej kuzynki. Od razu się zgodziłam i momentalnie przestał mi przeszkadzać fakt, że jest poniedziałek. Jutro i tak miałam nie iść do szkoły.

Usłyszałam klakson, więc powiadomiłam domowników, że wychodzę i w czarnych trampkach wybiegłam z domu.

- Niall będzie dzisiaj naszym taxi. - powiedziała, kiedy byłam już w aucie zdezorientowana jego obecnością. Kiwnełam na to głową i z uśmiechem patrzyłam na drogę.

Ale dzisiaj się najebie.

***

HARRY

- Kurwa, no. - przeklnąłem głośno, rzucając telefon na stolik. Wyjąłem papierosa i zapaliłem go, po czym mocno się zaciągnąłem.

- Naprawdę nie wiesz o co może chodzić? - zapytał Liam, siadajac obok mnie. Byliśmy właśnie u mulata na podwórku i razem z chłopakami robiliśmy grilla, bo naszła nas ochota na kiełbasę.

Zaprzeczyłem ruchem głowy i westchnąłem. Od połowy dnia próbuje się skontaktować z Van, jednak ona mi nie odpisuje albo mnie rozłącza. Teraz to nawet ma wyłączony telefon. Pojechałbym do niej sprawdzić co jest grane, ale nie chce żeby miała na pienku z rodzicami, którzy jak by mnie zobaczyli u nich to by chyba oszaleli. Wystarczy, że napisałem do Nathana czy Van jest w domu i dodałem ochrzan, że znowu coś zrobiłem i jestem głupi. 

- To trzeba do niej jechać. - wzruszył ramionami Zayn, podchodząc by się napić piwa.

- Zwariowałeś. - burknąłem. - Przecież jej starzy mnie oberwą ze skóry jak mnie tak zobaczą.

- Kurwa, stary. Zależy ci na niej? - złapał mnie za bark Payne, więc spojrzałem na niego i kiwnąłem głową. - No to kurwa jedziemy do niej. Daj kluczyki, jestem trzeźwy. - wyciągnął w moją stronę rękę, na co wyjąłem kluczyki z kieszeni i podałem mi do rąk. Wstał a ja zaraz po nim zabierając telefon. Chłopaki powiedzieli, że zostaną i będę czekać na wiadomość.

***

- Nie ma i dla ciebie nie będzie. Wynoś się. - to warknął ojciec Van, kiedy mnie zobaczył i za nim zdążyłem zareagować, drzwi zostały zamknięte. Kopnąłem mocno w kamyk, a potem usiadłem na schodkach.

- Może się dowiedzieli, że się spotykaliście po kryjomu i zabrali jej telefon? - odezwał się Liam, kiedy już siedziałem w samochodzie.

- Nie to nie to. Zrobiłaby wszystko, zby sie ze mną skontaktować. - zaprzeczyłem i ponownie zapaliłem papierosa.

- Jedziemy na imprezę. Wyluzujesz się trochę. - zaproponował a ja już nie protestowałem.

***

- Kogo to chata? - rozejrzałem się, gdy wysiadłem z samochodu. No, no, dom lepszy nawet od mojego a to jest niemożliwe. A jednak.

- Mojego dawnego kolegi. Jego rodzice wyjechali a on, że jest jeszcze bardziej rozrywkowym chłopem od ciebie to go nie obchodzi, że jest dzisiaj poniedziałek. - zaśmiał się Payne, który właśnie zapukał mój pojazd.

- No to jazda! - wydarł się razem Tomlinson i Malik, po czym pobiegli do środka. Pokręciłem niedowierzanie głową. Razem z blondynem w przeciwieństwie do nich spokojnie omineliśmy próg drzwi a moja głowa zaczęła chodzić w różne strony.

- No nieźle. - skomentowałem, widząc jak bardzo jest tu luksusowo. W pewnym momencie dostrzegłem znajomą twarz, na co zmrużyłem oczy. Widziałem tylko, że to był chłopak, miał ciemne włosy. Nagle się odwrócił i ujrzałem Jordana. No nie, nie wierzę kurwa. - Jest tu ten debil.  Ja tu nie zostaje. - kiwnąłem w jego strony i ruszyłem do wyjścia, jednak Liam złapał mnie za rękę i zatrzymał.

- Zostajesz, kurwa. - rozkazał a następnie wręczył mi do ręki kubek z alkoholem i nakazał, żebym wypił do końca, co zrobiłem.

Ale to nie pomogło. Nadal miałem w głowie Nessy a mój złość do tego chłopaka nie minęła.

***

Przepraszam, że taki nudny, przejściowy rozdział, ale obiecuję, że następny będzie lepszy!

Miłego dnia!

All of love xx

Dym || h.s (first book) ✔Où les histoires vivent. Découvrez maintenant