Rozdział 13

538 31 1
                                    

Jako że zbliżamy się do sojuszu polsko litewskiego, czas zaczyna skakać jak pojebany, więc najbliższe rozdziały będą się dziać na przestrzeni kilku miesięcy, w sumie dwóch lat bodajże. Starałam się wszystko chronologicznie ustawiać, ale błędy mogły się wkraść, tym bardziej że serial swoje, historia swoje, a nasze opowiadanie swoje, miejcie to na uwadze XD 


Wojna domowa rozegrała się dla Alicji niewyobrażalnie szybko. Gdy Kiejstut zaatakował bracia przebrali Alicję za jedną z dwórek Julianny. Kobieta nie była zadowolona jednak bez słowa ukryła ją w swoim powozie na tyle dobrze że udało się bezpiecznie opuścić Wilno. Na "wygnaniu" do znudzenia słuchała narzekań księżnej o tym jak to Dymitr w tym momencie pomógłby Jogaile i że ta "polska niewdzięcznica" wszystko zepsuła. Przez to dziewczyna całymi dniami polowała. Na początku wracała z niczym przez brak umiejętności łowieckich, jednak z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc szło jej coraz lepiej. Sukcesem na miarę mężczyzny było ustrzelenie tura podczas polowania wraz z Jogaiłą i Skiergiełłą, jedne z nielicznych dni kiedy wracali do domu. Smutne wieści o śmierci Wojdyłły wprowadziły na zamek ponurą atmosferę. Wiecznie pozytywna Alicja próbowała pocieszyć strapioną Marię, by uratować nienarodzone dziecko. Jednak spotkała się tylko z wrogością ze strony Julianny, która w obronie córki nie pozwalała nikomu się zbliżać. Więc Ala przestała. Jedyna przychylna była Oleńka, dziecko niewiele starsze od Jadwigi. Uwielbiała się bawić z Alą, jedyną towarzyszką w tym pustym zamku. Gdy tylko bracia zjeżdżali, spędzała z nimi każdą wolną chwilę, planowali uwolnienie Wilna, a pewien kupiec miał im bardzo w tym pomóc. Niespełna kilka tygodni później Wilno znów należało do Olgiedowiczów, a Kiejstut siedział zakuty w lochach. Czekając na śmierć z rąk Cyryla.
- Gdzie on jest? - krzykną Jogaiła
- Spokojnie, nie dosięgnie stryjka - Skirgiełło próbował uspokoić brata.
- Znajdź go i przyprowadź! - Blondyn przewrócił oczami i pospiesznie wyszedł.
- Spokojnie Jogaiła. Wszystko idzie w świetnym kierunku. 
- Cudownym, a jak Cyryl zabije Kiejstuta to już w ogóle - Zadrwił zdenerwowany książę.
- Pozbędziesz się kłopotu, o ile to się stanie.
- Panie - dyskusję przerwał jeden ze służących - posłaniec.
- Skąd? 
- Z Budy - Alicja zapluła się winem. Budy? Od Ludwika? Nie możliwe. Król lada chwila ma umrzeć. Zaraz potem Jadwiga pojedzie do Krakowa i stamtąd zaczną się negocjacje, NIE Z BUDY!
- Z Węgier? - tak samo zdziwił się Jogaiła - proś go - Książę wyprostowany usiadł na tronie, a Ala przygryzając palec wstała i stanęła po prawej stronie tronu. Do komnaty wszedł mężczyzna ubrany w strojne szaty. Bardzo widoczny był kontrast między "nowoczesnym" zachodem a Litwą. Posłaniec skłonił się nisko zdejmując kapelusz z piórami.
- Jestem posłańcem do ciebie Panie - powiedział łamanym litewskim - tylko do ciebie - Jogaiła gestem ręki odprawił wszystkich służących i strażników, prócz Ali. Posłaniec popatrzył na dziewkę w spodniach, mieczem przy pasie i długim warkoczem związanym niebieską wstążką. Oczy rozszerzyły mu się na tak dziwny widok - mój Panie, sprawa najwyższej wagi, tylko do twych uszu.
- Nie mam przed nią tajemnic, nikomu bardziej nie ufam, no może mojemu bratu - dodał po cichu -  Więc nie trać czasu i mów z czym przyjechałeś aż z Budy - Węgier spojrzał raz jeszcze na blondynkę, która oparła rękę na rękojeści miecza.
- Król Ludwik podsuwa propozycję aby Litwa, Polska i Węgry zawarły sojusz, pieczętując go małżeństwem twym i przyszłego Króla Polski, tym samym Litwa przyjęła by chrzest święty. Król prosi o szybka odpowiedź gdyż zdrowie mu nie dopisuje. Jeśli przystałbyś na ten sojusz Król natychmiast zrywa zaręczyny Marii z Zygmuntem Luksemburskim - Jogaiła patrzył z niedowierzaniem na posła, jednak nie dał po sobie tego poznać. W tym czasie Ala dokładnie analizowała każde słowo Węgra. Puki Ludwik żyje Maria ma zostać królem Polski, jednak historia potoczyła się inaczej. Przez to że Marią łatwiej manipulować głupia królowa ją zostawiła w Budzie by wciąż tam rządzić a Jadwigę wysłała do Polski. Co tu zrobić. Jeśli Jogaiła się zgodzi może to przycisnąć Bośniaczkę do wysłania jednak Marii do Polski. 
- Kto wie o tej propozycji - Alicja przerwała chwilę zadumy każdej ze stron.
- Tylko Król Ludwik, Ty Wielki Książę Litewski, ja i Panienka z mieczem przy boku.
- Jest to na piśmie?
- Jak najbardziej - Ala wystawiła rękę, posłaniec wręczył jej zapieczętowany list. Blondynka przeczytała dokument. Wszystko się zgadzało prócz tego że w liście nie zostało wyjawione imię żadnej księżniczki, jedynie "przyszły król Polski" oraz "natychmiastowe zerwanie zaręczyn". Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Z tym pismem przyszłe zawarcie sojuszu z Jadwiga będzie niebywałe proste. Dokument zostanie ukazany i Wilhelm może mnie pocałować w dupe. 
- Czy dokument obowiązuje po śmierci Ludwika? - Nie, król nie mógł być aż tak nie ostrożny.
- Jak najbardziej. Jest to niejako spełnienie ostatniej woli Elżbiety Łokietkówy - KOCHAM TĄ KOBIETĘ.
- Muszę to przemyśleć - odezwał się w końcu Jogaiła, dostrzegł że Alicja coś kombinuje. Zmarszczył leciutko brwi. Czyżby to z Polską mam zawiązać sojusz? Zaczął się zastanawiać. 
- Mam rozkaz natychmiast wracać. Musisz mi Panie dać odpowiedź, Król jest bliski śmierci - Ala pochyliła się nad uchem Księcia i szepnęła
- Nie dawaj odpowiedzi, trzeba poczekać aż Ludwik umrze, będzie korzystniej. Mamy dokument, bez imienia księżniczki - Książę kiwną głową.
- To zbyt ważna decyzja nie mogę je podjąć ot tak. Wyślę odpowiedź jak najszybciej - Ton bruneta był godny króla, podniosły, nieznoszący sprzeciwu a jednak łagodny. Zrezygnowany poseł ukłonił się po czym wyszedł. 
- Ala, co kombinujesz - zielone oczy wwiercały się w blondynkę.
- Zobaczysz, najpierw niech król umrze a księżniczka pojedzie do Polski. Zanim powiem resztę co myślisz o sojuszu z Polską?
- Jest mi na rękę, szczerze. Polska to dobry sojusznik w walce z zakonem, naszym największym wrogiem obecnie. Po za tym nasze sojusze trwają od lat. To dobra propozycja. Po za tym Chrześcijaństwo, ojciec by tego chciał, nie prawosławia. 
- To dobrze. Po pierwsze nie wiadomo kto ostatecznie pojedzie jako król do Polski, po drugie polscy panowie są zbyt butni. Sami muszą cię wybrać. 
- Mówisz że to nie Maria może być Królową?
- Po Ludwiku władze przejmie Bośniaczka, a to z całym... Nie, to idiotka bez mojego szacunku. Z nią nigdy nic nie wiadomo. 
- No dobrze, a skąd wiesz że panowie wybiorą mnie? Czy właśnie nie odjechała nasza jedyna szansa?
- Wybiorą Cię, spokojnie. Mam Cię wynieść ponad innych i zrobię to. Teraz wybacz idę do Skirgiełły, muszę mu powiedzieć że Elżbieta Łokietkówna nie żyje.
- Ponad co? - Jogaiła starał się poskładać fakty jak najszybciej. Nie lubił momentów gdy nie wiedział co się dzieje - Po co mu chcesz to mówić?
- Skirgiełło ją poznał, myślę że taką informacją trzeba się podzielić. Na razie! - Alicja jak sarenka wyskoczyła z komnaty. Jogaiła skarcił się za spojrzenie na jej tyłek, który tak cudownie opinały męskie spodnie. MĘSKIE! Pokręcił głową. Jak nic potrzebna mu żona. 
- Wiecznie zabiegana - o framugę bocznych drzwi opierała się Ragana. 
- Co ty tu robisz, nie wzywałem cię - powiedział brunet lekko się uśmiechając.
- Pomyślałam że cię odwiedzę - Ragana podeszła do tronu i wplotła ręce we włosy księcia. Byli sami.


- Skirgiełło! - Ala złapała księcia gdy ten wsiadał na konia. 
- Nie teraz Jaskółko! Jadę na zamek w Krewie, Cyryl znikną - Książę dopinał ostatnie pasy i usiadł wygodniej w siodle. 
- Elżbieta Łokietkówna nie żyje - blondynka oparła rękę na siodle, druga gładząc siwka - Pomyślałam że dobrze by było gdybyś wiedział - SKirgiełło nie odezwał się, zwiesił na chwilę głowę po czym wziął rękę Ali i złożył na niej pocałunek. Bez słowa popędził konia a Ala stała jak wryta w tym samym miejscu. Kompletnie nie wiedziała co o tym myśleć.


Skirgiełło zastał nieżywego już Kiejstuta. Natychmiast wydał rozkaz schwytania Cyryla. Nie minęło wiele czasu i przyprowadzono do niego rannego Lisicę. 
- Rycerz mu jakiś pomógł, a już go mieliśmy - powiedział bojar, głosem pełnym wstydu że taki młokos go pokonał. 
Do komnaty wszedł Witold, oczy miał czerwone, prawdopodobnie od płaczu. Nie dziwota, w końcu jego ojciec zginą. Skirgiełło jednak gdy zwrócił na to uwagę niezauważalnie prychną. Co to za mężczyzna, który pozwala by inni widzieli jego słabość.
- Bracie - powiedział Witold brzydko szczerząc zęby.
- Czego chcesz? - Uciął książę. Lisica pospiesznie opuścił głowę i wyszedł.
- Jogaiła zabił mi ojca, a ciebie traktuje jak chłopca na posyłki - blondyn złapał za kołnierz kuzyna
- Zważ co mówisz o Wielkim Księciu.
- No już, spokojnie. Nie chcę zwady z tobą
-  A czego chcesz? - Skirgiełło puścił ubranie Witolda.
- Abyśmy działali razem. Litwa dzięki nam i krzyżakom tyle zyska, więcej niż pod panowaniem Jogaiły i ty więcej zyskasz.
Skirgiełło bez słowa wyszedł i ruszył do Wilna. Nigdy nie zdradzi Wielkiego Księcia, nigdy.

- Przez twojego Cyryla, zaczęła się wojna z Witoldem, która może trwać aż po kres naszych dni - to jedyne co powiedział Jogaiła na wieść o śmierci stryja. Skirgiełło siedział z opuszczoną głową, zły że dał się oszukać temu rusinowi.

JagiellonkaWhere stories live. Discover now