Kłamstwa

2.5K 78 21
                                    

-Przestań mnie okłamywać! Przecież wiem, że żaden zdrowy psychicznie dietetyk nie przepisałby diety na kilkadziesiąt kalorii. Albo wiesz co, nie mów mi jak nie chcesz. Wiesz, że nie mam żadnych obowiązków i głównie nudzę się grając w gry komputerowe. Nie podzieliłaś się ze mną i wciąż nie dzielisz tym co u ciebie zaszło, a zaszło coś potwornego. Ja traktuje to jako brak szacunku i zaufania do mnie, okej, nie mam pretensji. Ale wiedz, że po pierwsze, jesteś chora. Nie wiem, anoreksja, bulimia, ale masz zaburzenia odżywiania. A teraz jak już i tak straciłaś przyjaciela może powiesz mu na pożegnanie co się stało. Tak od początku do końca - chłopak dogłębnie lustrował mnie wzrokiem.

Czułam jak robię się coraz słabsza, kolana się pode mną uginają, płuca nabierają coraz mniej tlenu, oczy są suche i pieką od słonych łez, a puls jest blisko zawału. Ale liczyłam, że nie mówi na poważnie z tym, że go straciłam i dlatego uznałam, że jedynie prawdą mogę naprawić sytuację. Naprawić to za dużo powiedziane, bo to będzie jak zagipsowanie kilkumetrowego pęknięcia wieżowca.
Wzięłam głęboki wdech.

-Nie zgodzę się z Tobą, nie jestem chora. Ale tak - nie dietetyk dał mi dietę, a sama ją ułożyłam.

-Jak wyglądała?

-600 kalorii i 4 godziny treningu...

-Boże... Ile schudłaś i w jakim czasie?

-39 kilogramów w trzy tygodnie.

Czułam jak zalewa mnie pot i poliki mi się rumienią. Wiedziałam, że zaraz wybuchnie, na jego miejscu taka liczba też by mnie pokonała.

Jednak on wziął głęboki wdech, otarł wilgotne, zaszklone oczy i na spokojnie zadał ostatnie pytanie.

-Odpowiedz mi ostatni raz. Dlaczego?

-Już Ci mówiłam.

-Prawdę. Poproszę prawdę.

-Obelgi...

Chłopak chwilę milczał, jakby łączył fakty. Po chwili zrobił minę, przypominającą zapalenie się żarówki nad jego głową. Z dziwnym uśmiechem podszedł do mnie i powiedział słowa które chyba zaniosę w pamięci aż do grobu.

-To co zaraz zrobię, to tylko dlatego, że jestem na Ciebie tak wkurwiony, że aktualnie obojętne mi czy mnie wyleją z tej szkoły i się nie będziemy widywać.

Czułam się jakby ktoś powoli wiązał sznur na mojej szyi.

-Ale też dlatego, że odkąd przekroczyłaś próg szkoły, zakochałem się w Tobie i kocham Cię po dziś dzień. Nie jako przyjaciółkę ani nie jako rodzinę. Wiedz o tym.

I przecisnął się obok mnie przez drzwi, po czym szybkim krokiem ruszył w głąb korytarza. Stałam przez chwilę jak wryta. Wszystko działo się tak szybko i było dla mnie tak nierealne, że jawa zaczynała zlewać mi się ze snem. Stałabym pewnie niezdolna do ocknięcia się do końca przerwy, ale wtedy usłyszałam krzyki Christiana.
Którego nie zatrzymałam wcześniej, bo byłam osłupiona i przekonana, że kieruje się on do wyjścia. Ale mówił, że zaraz coś zrobi.

O cholera jasna.

-Hej! Tak wy, banda największych idiotów! - krzyczał Christian idąc zdecydowanym i groźnym krokiem w kierunku Harrego, Brada, Alexa i siedzącego blisko nich Nathaniela. 

Chłopak był wzburzony, miał zamiar coś zrobić a ja nawet nie próbowałam zgadywać co, Chris był nieprzewidywalny, więc jedyne co mogłam zrobić, to pobiec za nim krzycząc jego imię i tak właśnie zrobiłam. Gdy zbliżałam się do grupy i już ich widziałam, bo korytarz był prosty zauważyłam, jak mój przyjaciel, zawsze spokojny i opanowany chwyta ich za koszulki i zaczyna uderzać pięściami po całym ciele, ale głównie po twarzy. Dobiegałam i krzyczałam, żeby przestał, jednak on bił chłopaków coraz to mocniej. Gdy dobiegłam do miejsca bójki stanęłam przed Christianem i odsunęłam go ostrożnie do tyłu. Spojrzałam w jego oczy i momentalnie widziałam wszystko co chciałam, ale czego też nie chciałam. Był zły, żądny zemsty, a jednocześnie... Zadowolony. Jakby czekał na to, aż będzie mógł ich ukarać od pierwszej obelgi jaką na mnie powiedzieli.

Nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Czułam się jakbym rozmawiała z kompletnie obcym człowiekiem, a na pewno nie najważniejszą osobą w moim życiu.

Najważniejszą dotychczas, bo po chwili kontaktu wzrokowego pocałował mnie w czoło, odwrócił się i wyszedł z budynku. 

Nie byłam w stanie pójść na lekcje, wydarzyło się za dużo. Usiadłam na chwilę na ławce stojącej na korytarzu i gdy zobaczyłam, że nauczyciel kieruje się w stronę miejsca zdarzenia szybko ulotniłam się do szatni, wzięłam kurtkę i wyszłam potajemnie z budynku. Nie miałam już ochoty na przesłuchania co się stało i pytania ,,czy wiem dlaczego on to zrobił" bo wszyscy wiedzą, że się przyjaźnimy i przez jego frekwencję Christian nie zadaje się z nikim ze szkoły oprócz mnie. Wyszłam i poszłam do parku znajdującego się nieopodal szkoły. Idąc próbowałam coś wymyślić, poukładać, jednak głowa wybuchała mi od natłoku tego, co się wydarzyło przez ostatnie zaledwie 20 minut. Nic nie wiedziałam, byłam w chaosie. Dopiero gdy dotarłam do parku i usiadłam na ustronnej ławce nad stawem, wzięłam głeboki wdech i wsłuchałam się w szelest liści, aż zaczęłam wszystko rozumieć. 

Zrozumiałam w końcu, że Christian czyli ktoś, kogo uważałam za przyjaciela, wyznał mi miłość. A jednocześnie zerwanie przyjaźni. Pobił tych chłopaków właśnie dlatego, że mnie kocha, a dopiero teraz poczuł, że to dobra okazja. Dlatego, że powiedział mi wszystko i nie chce, nie potrzebuje mnie znać. Nie mam mu tego za złe, robił to w imię miłości, a ja chyba potrzebowałam na własne oczy zobaczyć, jak ktoś traktuje Brada, Alexa, Harrego i Nathaniela tak, jak oni traktowali mnie zawsze. Chociaż Nathaniel dostał najmocniej i nie wiem czemu, ale zrobiło mi się go przez moment szkoda.

Będę to powtarzała jeszcze długo, nie będziemy najlepszymi kumplami dla siebie, ale ogarnął się i widziałam to. Zasługiwał na najmniejsze ukaranie.

Momentalnie zrozumiałam też, że siedzę przy tym stawie sama, że jest nieprzyjemnie cicho, że czegoś mi brakuje.

Najpewniej ludzi. I zrozumiałam, że chyba straciłam ich tak szybko jak jeszcze nigdy. Rankiem straciłam Jane, teraz Christiana. Nie mam kogo poprosić, żeby tu przyszedł i razem ze mną wpatrywał się godzinami w wodę, aby pomógł mi poukładać myśli po tym okropnym dniu. Czułam ogromną pustkę, ale jednocześnie zrozumiałam, że jedyną winną tutaj osobą jestem... Ja. 

By The Weight To Your HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz