Dlatego z nim nie kręcę

1.1K 48 6
                                    

Gdy wstałam, nie miałam pojęcia, która była godzina. Byłam zupełnie w innym świecie, nie wiedziałam dokładnie, co działo się przed snem. Zobaczyłam butelkę wody - nienaruszoną, oraz czystą miskę. 

No tak, oddałam to, co w siebie tak dzielnie wpychałam. 

Podniosłam się, wzięłam głęboki wdech, łyka wody i wstałam z łóżka. Owiał mnie przyjemny chłód. 

Przejrzałam się w lustrze, miałam okropne worki pod oczami, na nich resztki rozmazanego tuszu, włosy były nieuczesane. Wyglądałam najgorzej jak się da. Nigdy nie byłam przywyczajona do wymiotów, nigdy ich dobrze nie znosiłam. To chyba było jedyne co mnie powstrzymywało od dodatkowego przyspieszenia odchudzania. 

Spojrzałam w końcu na zegarek. Była 19:00, więc przespałam ładnych parę godzin. Poszłam do piwnicy wraz z ręcznikiem, butelką wody i telefonem, stanęłam na bieżni.

Uruchomiłam ją na najniższą prędkość biegu, jednak wciąż ciężko było mi złapać oddech. Musiałam po kilku minutach stanąć, żeby nabrać powietrza. W moim brzuchu pojawiło się może ze 100 nowych kalorii a dla mnie to już było za dużo. Poczułam się ociężała jak za czasów 70 paru kilogramów żywej masy. 

Oparłam czoło o przedni uchwyt. W mojej głowie przetoczyły się szybko i nietrwale myśli Nate.

,,Jeśli chcesz naprawdę osiągnać sukces zostaw tą pieprzoną bieżnię. Pokażę Ci jak zachować dobrą figurę i kondycję w dobry, zdrowy sposób. 

Obiecaj, że nie skorzystasz już z bieżni. Możesz ją schować sprzedać, możesz w nią nawet rzucić młotkiem jeśli chcesz, ale jej nie uruchamiaj".

Już raz go dziś zawiodłam.

Wróciłam na górę, weszłam pod prysznic i doprowadziłam się do ładu, wysuszyłam włosy i poszłam na kanapę na dole aby coś obejrzeć, nie czułam jakiejś chęci snu, jednak z czasem oglądania nudnej telenoweli przymknęłam oczy nie nastawiając żadnego budzika. W końcu nie będę długo spać, przed chwilą odpoczywałam 7 godzin.

***

-Jezu Chryste Caroline! Wiesz która jest godzina? Dawno powinnaś być w szkole!

Krzyki mojej matki dobiegały mnie jak przez mur. Bardziej moją uwagę przykuły ćwierkające ptaki za oknem i promienie wschodzącego słońca, które delikatnie ocieplały moją twarz.

Chwila, czy ja dobrze usłyszałam?

-Jak to spóźniona, która godzina?

-Przed dziesiątą, wstawaj ale już!

Co? Już trwa 3 lekcja dzisiaj, jak ja mogłam tak zaspać!

Zerwałam się z łóżka, naszykowałam najszybciej jak mogłam i wypadłam z domu nawet nie biorąc ze sobą żadnego jedzenia. Szybko złapałam najbliższy autobus i wpadłam do niego modląc się, aby zdążyć na lekcję czwartą.

Gdy w końcu wysiadłam pod budynkiem szkoły pognałam do środka, nawet nie zahaczając o szatnię i na końcówce dzwonka oznaczającego lekcję wleciałam do klasy. Od razu zajęłam swoje standardowe miejsce, które kiedyś dzieliłam z Jane, a dziś było puste. 

Zauważyłam Nathaniela. Dopiero co wszedł do klasy więc rozglądał się za jakimś wolnym miejscem.

Byłam na niego zła. To przez niego zaspałam i tak się źle czułam, ale nawet nie mogę mu o tym powiedzieć. 

No i jak mu się wytłumaczę ze spóźnienia?

Chłopak rzucił nagle swój plecak na drugą, wolną połowę mojej ławki.

-Co ty robisz jeśli mogę wiedzieć?

-Chciałem z Tobą usiąść, miejsce i tak jest wolne.

-Hola hola, nie zapominasz się? Pomagasz mi tylko w leczeniu, spadaj do swojej ławki - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem aby chłopak nie poczuł się aż tak niechciany.

Jane popatrzyła na mnie jakby z wyrzutem i zdziwieniem. Chłopak wziął plecak, odszedł i usiadł w swojej ławce, która była zresztą i tak niedaleko mojej. 

Resztę lekcji zastanawiałam się, dlaczego on chciał ze mną usiąść i czułam na sobie nieprzyjemny, świdrujący wzrok Jane. Nagle na mojej ławce, obok ręki pojawiła się kulka z pomiętej kartki papieru.

Dlaczego się spóźniłaś?

Odczytałam z kartki.

Co ja miałam mu odpisać? Nie powiem że źle się czułam, że wymiotowałam. Niech cieszy się, że przyjęłam te kalorie.

Byłam u lekarza na badaniach, jednak wizyta przedłużyła się.

Odrzuciłam kulkę i dalej zajęłam się notatkami. Po kolejnych kilku minutach ta sama biała kulka pojawiła się na moim zeszycie. Popatrzyłam wymownie na chłopaka, który wpatrując się uważnie w tablicę udawał, że to nie on.

Co wczoraj zjadłaś po powrocie do domu?

Nic.

Szybko zamazałam ten wyraz, dokładnie, aby chłopak nic nie zauważył. Nie mogę mu tego powiedzieć, obiecałam mu chociaż 500 kalorii na start. Obok bazgroła napisałam

Kanapkę z serem i szynką.

Odrzuciłam skrawek papieru i zajęłam się z powrotem lekcją. Chłopak już do dzwonka nic mi nie napisał.

Usłyszałam sygnał przerwy, więc zaczęłam pakować się do torby i wyszłam z klasy. Jednak tuż za jej progiem dołączyła do mnie Jane.

-To jest jakiś cyrk? W co ty ze mną grasz?

-Z Tobą w nic, nie wszystko musi się kręcić wokół Ciebie.

Jane popatrzyła się na mnie z oburzeniem.

-Wysyłasz liściki romantyczne z Nate? Nie wiem czy pamiętasz, to on Cię niszczył najbardziej tyle lat. A no tak, pewnie nie pamiętasz jaką kiedyś odgrywał rolę, bo teraz najpewniej jest Twoim kochasiem!

-A ty co, dotychczas miałaś gdzieś mnie i mój stan zdrowia a teraz nagle troszczysz się mówiąc mi z kim mam się zadawać a z kim nie? Nie zapominaj się, dobrze pamiętam, że był moim dręczycielem i dlatego z nim nie kręcę. Ale tymczasowo musi nas łączyć pewna... Ciekawa relacja.

Uśmiechnęłam się do dziewczyny zadziornie i przyspieszyłam kroku, odchodząc od niej. Skręciłam w kolejny korytarz, jednak wpadłam na Nathaniela.

-Czemu mnie okłamujesz?

-O czym ty mówisz?

Pokazał mi kartkę, na której pisaliśmy ze sobą w trakcie lekcji. Na jej tyle niestety doskonale było widać odbicie od słowa ,,nic".

-Wiem, że to nie jest proste, ale na leczenie miałaś mi zaufać.

Nie miałam już nic na swoją obronę.

-Przepraszam, nie chciałam żebyś się złościł, po prostu czułam się wczoraj fatalnie.

-Nie jestem zły za to, tylko za to, że mnie okłamałaś. Po prostu nie rób tego więcej.

Skinęłam głową na potwierdzenie, że to się nie powtórzy.

-Ale już dzisiaj jest lepiej, prawda? 

-Tak, chyba nie wyglądam najlepiej ale jest już w porządku - oboje się cicho zaśmialiśmy. 

Zawsze gdy o mnie pytał widziałam w jego oczach troskę i chęć opieki. Widziałam, że naprawdę jest winny za to wszystko co robił. Czułam się dla kogoś choć przez moment ważna i zawsze gdy widziałam jak chłopak z błyskiem troski w oczach na mnie patrzył, mimowolnie się uśmiechałam.

-W takim razie jak czujesz się lepiej po tej lekcji zostaw w szafce rzeczy, weź strój z koszykówki, przebierz się w niego i przyjdź na stołówkę. Ja teraz mam okienko więc będę tam czekał, przygotowałem coś fajnego.

-Co ty znowu szykujesz?

-Do zobaczenia - chłopak obrócił się na pięcie i poszedł korytarzem w kierunku stołówki.

By The Weight To Your HeartWhere stories live. Discover now