Wszystko

2K 57 4
                                    

-Od zawsze wyglądałam okropnie, nigdy nie ważyłam tyle, ile powinnam. Najpierw przez leki, potem przez brak ruchu, dochodził do wszystkiego spieprzony metabolizm. Chodziłam w podstawówce do szkoły prywatnej, jednak tam ludzie wyzywali mnie tak, że nie wytrzymałam jeszcze we wrześniu pierwszej klasy i rodzice załatwili mi nauczanie w domu, jednak gdy nadszedł czas szkoły średniej powiedzieli, że prędzej zbankrutują niż będą w stanie opłacić mi kolejne 5 lat nauczania domowego, więc nie miałam wyjścia i musiałam się przełamać. Najpierw myślałam, że jest i będzie w porządku, ale potem dowiadywałam się nieplanowanie, że praktycznie każdy o mnie plotkuje. Jeszcze się tym tak nie przejmowałam, ale wtedy pojawiliście się wy. Bałam się chodzić po korytarzach, bo nieważne, który był to raz w ciągu dnia, zawsze gdy tylko mnie zauważyliście, przychodziliście i nie mówiliście tekstów, które i tak słyszę kilkanaście razy dziennie, tylko mówiliście rzeczy, które uderzały mnie kilkanaście razy mocniej. Nie czułam się w szkole bezpiecznie i nie miałam najmniejszej ochoty się w niej pojawiać, ale walczę od początku mojej edukacji o Harvard, więc musiałam dobrze przygotować się do matur. Znalazłam przyjaciela, który mimo słabej obecności zawsze mnie wspierał i przyjaciółkę, którą zawsze miałam u swego boku. Przyzwyczajałam się, ale wtedy Ty, tak, właśnie Ty, swoim pierwszym i na szczęście ostatnim dotknięciem mnie, a właściwie popchnięciem rozciąłeś mi tył głowy, bo za sobą miałam róg parapetu. 

Chwilowo przystopowałam z opowieścią, rzucając chłopakowi wzburzone i obwiniające spojrzenie. Poczuł się źle, widziałam to po jego oczach.

-Płakałam wtedy każdego dnia bo wcześniej nie myślałam, że jesteście w stanie mnie dotknąć czy uderzyć więc byłam spokojniejsza, a po tamtym dniu miałam już niejednokrotnie wizje, w których zaciągacie mnie wszyscy do łazienki a tam bijecie, aż nie zemdleję. Bałam się tego i codziennie płakałam w poduszkę. W końcu któregoś dnia uznałam, że nie mogę płakać kolejne 3 lata, że muszę to zakończyć i wtedy momentalnie, w jeden dzień przeszłam na głodówkę i zaczęłam obsesyjnie ćwiczyć. Chudłam dokładnie 13 kilogramów na tydzień. 

Zobaczyłam jak oczy chłopaka się szklą.

-Kontynuowałam te męki aż osiągnęłam swój cel, zaczęłam wyglądać tak, jak chciałam i ważyłam 38 kilogramów, schudłam drugie tyle. Wtedy wreszcie przestaliście mi dogryzać, poczułam się ze sobą wspaniale, mogłam ubierać co chcę i wyglądać dobrze. Jednak poczułam pewnego rodzaju cios. Nigdy nie byłam tak chuda i pierwszy raz ujrzałam swoje ciało w takiej postaci. Jednak szczęście nie mogło długo trwać. Zorientowałam się o tym dopiero dziś, ale przez moje dążenie do idealnej wagi stałam się oschłą egoistką. Ukrywałam wszystko przed najbliższymi, którzy pewnie pomogli by mi schudnąć normalnie. Okłamywałam ich aby się nie martwili, a tak naprawdę wpadali przez to w większy niepokój bo nie byli w stanie dowiedzieć się prawdy. Nawaliłam i dostałam za swoje, odeszli ode mnie. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Dostałam nauczkę, Ty również, dostając porządny wpierdol. I jedno, to to, że potrzebowałam zobaczyć jak cierpisz jak ja przez ostatnie dwa lata, a druga sprawa to, że poczułam, jak oboje jesteśmy podobnie pokrzywdzeni. I że chyba dopiero teraz jesteś w stanie mi pomóc.

Gdy skończyłam, dopiero się obudziłam i zrozumiałam, co zrobiłam. Miałam się ograniczyć ze szczegółami możliwie najbardziej, a opowiedziałam mu praktycznie wszystko. Wiedział więcej niż moja rodzina, a nawet Jane i Christian. Mój największy dręczyciel. Ale słuchał tak dobrze, ani razu nie okazał chociażby odrobiny znudzenia, patrzył mi na mimikę i oczy, czytał ze mnie jak z  otwartej księgi, którą chce przeczytać w jeden wieczór. Chyba jeszcze nikomu nie opowiedziałam całej tej historii, a moja głowa nie radziła sobie już z trzymaniem tej opowieści na swoich barkach.

-Jezu, ja Cię przepraszam, chciałam się streścić a wyszło, jak wyszło.

-Nic się przecież nie stało, ale jeśli już wchodzimy w takie sfery zaufania, też Ci coś powiem. Chyba widziałaś po mnie czasem, że wyzywanie Ciebie sprawia mi pewnego rodzaju trudność, prawda?

-Tak i nawet nie wiesz, jak bardzo się wtedy zastanawiałam co jest grane.

-Od pierwszego momentu, w którym Harry, Brad i Alex wpadli na ten cały jebnięty pomysł ja już czułem, że to nie skończy się dobrze, że nie powinniśmy tego robić, zwłaszcza, że tak jak Ci mówiłem, moja siostra swego czasu też walczyła z nadwagą i też była wyzywana na potęgę, rodzice się nią nie przejmowali, więc to najczęściej ja wchodziłem do jej pokoju gdy szlochała w poduszkę. Pytałem się jej wtedy co się stało, a ona wymieniała mi wszystkie obrzydliwe rzeczy, jakie rzucano w jej stronę. Któregoś ranka wszedłem do jej pokoju aby obudzić ją do szkoły, akurat podwinęła się jej koszulka od piżamy i zobaczyłem, że ma dość świeże blizny od cięcia żyletką na brzuchu. Byłem naocznym świadkiem jak to wszystko wpływa na obrażanego i dlatego miałem takie opory, próbowałem ich powstrzymać. Ale dopiero gdy zacząłem zadawać się z chłopakami staliśmy się tacy popularni i wiedziałem, że jeśli się od nich odwrócę znów nikt nie będzie nawet chciał się ze mną przywitać.

-Yhm, czyli byłby koniec świata, gdyby z głowy spadła Ci korona?

-Nie, ale chociażby bałem się, że będą mnie obgadywać czy gadać na mnie najgorsze rzeczy, bo byliby wyżej w szkolnej hierarchi. Mogliby mną pomiatać jak tylko by chcieli.

-Dobra, rozumiem, że przed obrazą własnej osoby masz paniczne lęki ale obraza mnie była już okej? A co jakbym ja Ci pokazała wszystkie blizny, które mam przez was i w ogóle przez tą jebaną wagę?

Kurwa, nie panuję nad tym co mówię. Chyba powinnam wrócić do domu, zanim znowu palnę za dużo.

-Nie, wiesz co, to nie ma sensu. Jak masz mi pomóc, skoro bałeś się tego co mi zgotowałeś przez okrągłe dwa lata? Nie widzę na to szansy, zapomnij o czym gadaliśmy i nie chcę od Ciebie żadnej pomocy. 

-Hej, poczekaj! 

Krzyknął do mnie, jednak ja już zakładałam kurtkę wychodząc z kawiarni. 

Poszłam do domu szybkim krokiem, bo zrobiłam tyle rzeczy, których nie miałam zrobić i powiedziałam to wszystko osobie, której jednak nie powinnam nawet próbować zaufać. 

Wpadłam do domu, rozebrałam się i zignorowałam zapytanie mamy o tym, jak było w szkole. Weszłam po schodach do swojego pokoju, zamknęłam drzwi z trzaskiem i skoczyłam na łóżko. Położyłam się na plecach, założyłam ręce na brzuchu i zamknęłam oczy.

Dlaczego to zrobiłam? Dlaczego tak zawaliłam? Może nie myślałam, że okaże się takim dupkiem. Ale dlaczego tak łatwo było mi mówić mu wszystko, mimo, że go nienawidzę? Nikt nigdy nie słuchał mnie tak uważnie, żebym była gotowa przedstawić mu całe życie.

Zorientowałam się, że nie wyjęłam z kurtki telefonu. Gdy zeszłam na dół i włożyłam rekę w kieszeń poczułam jakiś papier. Była tam mała, żółta, złożona karteczka. Wzięłam ją wraz z telefonem i weszłam z powrotem na górę do pokoju. Położylam się na łóżku i rozłożyłam kawałek papieru, na którym napisane było

632 941 637

Zadzwoń, jeśli tylko będziesz chciała :)

By The Weight To Your HeartWhere stories live. Discover now