Nie kalorie się liczą

1.4K 48 9
                                    

Byłam od samego podniesienia się z łóżka bardzo podekscytowana, bo cały czas w głowie miałam myśl, że za chwilę widzę sie z Nathem. Bałam się, że już dziś wprowadzi pierwsze kroki leczenia. Nie wiem, czy byłam na to gotowa.

Wzięłam jak zwykle prysznic, jednak nałożyłam ładniejsze ciuchy i mocniejszy makijaż niż zwykle. Ułożyłam swoje rude włosy w dwa warkocze dobierane i popsikałam ulubionymi perfumami. Szybko przemykałam po domu, aby mama za dużo nie widziała moich przygotowań, w końcu nie mogła się dowiedzieć, że idę na wagary. Wzięłam jak zwykle plecak i drugie śniadanie, wyszłam z domu żegnając się z nią i jak zawsze poszłam na pieszo przy okazji wyrzucając do kosza kanapki w papierowej torbie. 

Weszłam do kawiarni i rozejrzałam się po tak samo dużej sali, jednak dużo bardziej opustoszałej. Nathaniela jeszcze nie było, ale właśnie tego oczekiwałam. Nie lubię uczucia, gdy ktoś na mnie czeka.

Zauważyłam to samo, ustronne miejsce w kącie kawiarni, usiadłam tam, przejrzałam się w lusterku i, jak mi się tylko wydawało, gotowa na wszystko oraz spokojna czekałam na jego przyjście, chłonąc niesamowity zapach świeżo mielonej kawy. 

Chłopak zjawił się wpół do dziewiątej. Chyba lubił być na spotkaniach pierwszy, zupełnie jak ja.

-Cześć ranny ptaszku.

-Tak samo powinienem przywitać Ciebie. Dawno przyszłaś?

-Nie, dosłownie przed chwilą.

Wiedziałam, że gdy powiem prawdę, że czekam tu prawie pół godziny rozgryzie mnie i to, że nie mam w zwyczaju się spóźniać.

-Zatem co dla mnie przygotowałeś?

-Tak jak Ci wczoraj przedstawiałem, zaczniemy leczenie od usuwania jadłowstrętu i dlatego zabrałem Cię tutaj.

Nie wiedziałam, na co mam być przygotowana. Po chwili podszedł do nas kelner.

-Dzień dobry, co mogę podać?

-Dwa razy ekspresso i dwa razy pancakes z dodatkami poproszę.

-Się robi.

***

-Ty sobie ze mnie żartujesz? - wykrzyknęłam gdy kelner odszedł od naszego stołu.

-Oczywiście, że nie.

-Ostatnio patrzyłam kaloryczność jednego naleśnika, okazało się, że tyle kalorii co on ma ja nie przyswajam całego jednego dnia, a pancake jest bardziej kaloryczny, jeszcze dodatki. To mi przez gardło nie przejdzie idioto!

-Nie kalorie się liczą, ale smak. Musisz patrzeć na te naleśniki jak na coś, co będziesz musiała spalać ćwiczeniami kilka dni? Jak na coś, od czego miałabyś przytyć od razu 10 kilogramów? Przypomnij sobie ich puszystość, miękkość, słodka bita śmietana i syrop klonowy na języku. Niebo w gębie. Przecież gdy byłaś młodsza to była Twoja rutyna, codziennie takie śniadanie. Wiesz, że to pyszne. Umówmy się, że jeśli nie będziesz się skupiała na ich kaloryczności nie będą tuczyć.

-Ha ha, gdyby to tak działało.

Kelner właśnie przyszedł, zostawił na naszym stole dwa talerze i dwie filiżanki, Nath mu podziękował i mężczyzna poszedł do innego stołu.

-Spróbuj i łap to śniadanie zmysłem smaku, a nie sumieniem.

Potrafił nawet budzić we mnie chęci do spróbowania tych placków, mówił o nich tak, że nie byłam w stanie się oprzeć.

-Niech Ci będzie, ale tylko mały widelec.

Ukroiłam kawałek puszystego ciasta i włożyłam go do ust.

By The Weight To Your HeartWhere stories live. Discover now