26.

2.7K 92 6
                                    

Tego dnia wybrałam się z Kendall na drobne zakupy. Zaczynał się sierpień, a wraz z nim przygotowania do przeprowadzki. W porównaniu do moich zmartwionych najbliższych, ja byłam naładowana pozytywną energią i nie mogłam doczekać się września.

— Umieram z głodu, chodźmy coś zjeść. — Zaproponowała Kendall po tym jak od ponad godziny krążyłyśmy po sklepach. Przystałam na jej pomysł.

— Ja chyba wezmę makaron z krewetkami a ty? — Zatapiałam swój wzrok w kartę z potrawami. Uniosłam wzrok na przyjaciółkę, która zajęta była zupełnie czym innym. — Ziemia do Kendall!

— Nie wierzę. Patrz Ralph i Kate wybrali się do tego nowego wesołego miasteczka do którego mieliśmy iść w czwórkę z Mattem. — Kontynuowała podsuwając mi swój telefon, na którym widniało zdjęcie pary.

— Jakbyś nie zauważyła już dawno poszliśmy w odstawkę. — Parsknęłam śmiechem i wzruszyłam ramionami odsuwając telefon z powrotem.

Taka niestety była prawda. Od dnia moich urodzin całkowicie odsunął się od nas. Nie spotykał się z nami, nie odpowiadał na wiadomości, nie odbierał telefonu. Unikał nas, wręcz jakbyśmy przestali dla niego istnieć. Nie rozumiałam tego, jak do tego wszystkiego doszło. Zapewniał mnie, że nic ich nie łączy, był zazdrosny o Alexa, a kiedy między nami zaczęło się coś dziać nagle obudziła się w nim miłość do niej. Z początku było mi dość przykro, ale z drugiej strony cieszyłam się, że był szczęśliwy.

Po zjedzonym obiedzie i kupieniu paru rzeczy, odwiozłam przyjaciółkę do domu i sama wróciłam do siebie. Parkując pod domem zauważyłam, że Justin był w domu i nie był sam. Już od progu, kiedy wchodziłam obładowana torbami słyszałam śmiechy i muzykę. Kątem oka spojrzałam w stronę salonu, a za drzwiami tarasowymi zobaczyłam brata i jego kolegów odpoczywających nad basenem. Chcąc nie zostać zauważoną zsunęłam buty i udałam się na górę.

W moim pokoju przybywało kartonów, a samo pomieszczenie stawało się coraz bardziej puste. Odłożyłam zakupy obok łóżka i rzuciłam się na nie. Nie byłam fanką zakupów. Ba! Wręcz wolałam robić je przez internet niż chodzić po sklepach przez kilka godzin. Gdyby nie goniący mnie czas pewnie i teraz bym tak zrobiła. Leżąc na łóżku, przez uchylone okno słyszałam rozmowy chłopaków. Od grilla z rodzicami, Khloe i Alexem mój brat spędzał dość sporo czasu w domu, wpadali jego koledzy albo dziewczyna. Nie znikał już na całe dnie, pomagał w domu. Związek z Khloe naprawdę go odmienił. Cieszyło mnie to i wiedziałam, że wyjeżdżając zostawiam go w dobrych rękach.

Po godzinie leżenia i oglądania serialu postanowiłam udać się po coś do picia, wcześniej zrzucając z siebie jeansy i zakładając szorty. Z telefonem w ręce skierowałam się w stronę kuchni. Wyjęłam z lodówki puszkę coli, otworzyłam ją i oparta o blat pisałam na czacie z przyjaciółką.

— Justin mówił, że nie ma cię w domu. — Przestraszona podskoczyłam do góry słysząc głos przy moim uchu.

— Matko możesz się tak nie skradać? — Przewróciłam oczami i odeszłam siadając na krześle przy małym stoliku. — Przyjechałam godzinę temu.

— Gdybym wiedział to...

— Kochanie co tak długo? Miałeś iść tylko po szklankę. — Do kuchni weszła rudowłosa dziewczyna, która przerwała Alexowi. Uniosłam jedną brew i zeskanowałam dziewczynę od dołu do góry. Widziałam ją pierwszy raz w życiu. Ubrana była dość skąpo, zresztą jak większość dziewczyn, które kręciły się przy Alexie. Dziewczyna kręcąc biodrami podeszła do chłopaka stając naprawdę blisko niego. — Przeszkodziłam? Może nas sobie przedstawisz?

— Zoe to jest Lila, siostra Justina. Lila to jest... — Chłopak zaczął kolejno wskazywać ręką i wzajemnie nas sobie przedstawiać, kiedy wstałam z krzesła. Nie czułam potrzeby poznawania jego kolejnej zabawki.

Forever in my heart.Where stories live. Discover now