32.

2.5K 95 2
                                    

Następnego dnia wybrałam się z Jackobem na cmentarz do Kaspra. Po moim wyjeździe bałam się trochę stanu w jakim będzie jego grób. Jednakże mama i dziewczyny dotrzymały słowa i dbały o niego. Wracając do domu czułam, że muszę poruszyć temat wczorajszego wieczoru, bo strasznie mnie to gryzło.

— Czemu nazwałeś mnie wczoraj swoją dziewczyną? — Zapytałam przerywając tym ciszę.

Aa Bo widziałem jak Alex ci się przygląda i zaczęło mnie to irytować. On wręcz zjadał cię wzrokiem. — Odpowiedział zaciskając mocniej swoje palce na kierownicy. — Od śmierci jego dziewczyny zaczął bawić się innymi, uważać się za niewiadomo kogo. Ogólnie kiedyś był inny, teraz jest strasznie denerwujący.

— Śmierci jego dziewczyny? — Zdziwiona przeniosłam swój wzrok na chłopaka.

— Była chora, tyle tylko wiem. — Wzruszył ramionami podjeżdżając pod mój dom.

Przez cały dzień myślami byłam gdzie indziej. Cały czas myślałam o Alexie i jego dziewczynie. Nikt wcześniej mi o tym nie wspomniał. Zrobiło mi się nawet przykro, ponieważ wiem jakie to uczucie stracić kogoś ważnego. Leżałam na hamaku w ogrodzie i zaczęłam łączyć wątki. Wtedy na cmentarzu, gdy uratował mi życie musiał być u niej na grobie. Zaraz później zaczęły przelatywać mi przez głowę słowa Khloe, że byłam pierwszą dziewczyną, którą zabrał do siebie. Nie obyło się również bez jego słów w ubiegłego wieczoru, że mnie kochał.

— Muszę coś załatwić, niedługo będę. — Powiedziałam do rodziców i Justina, którzy siedzieli w salonie z Jackobem.

Chwyciłam kluczyki i chwilę później wyjechałam z posesji. Nie wiedziałam co robię i czy w ogóle to powinnam. Jednakże huczące myśli w mojej głowie nie dawały mi spokoju. Nie mówiąc już o tym, że zaczęłam się źle z tym wszystkim czuć. Musiałam z nim porozmawiać, usłyszeć co ma mi do powiedzenia i dopiero zamknąć ten rozdział. Kiedy wysiadłam z windy i dotarłam pod jego drzwi, zobaczyłam że są lekko uchylone.

— Alex? — Nieśmiało weszłam do środka i otworzyłam szeroko oczy. Jego sterylnie czyste mieszkanie przypominało wtedy jakąś melinę. Wszędzie butelki po alkoholu, opakowania po jedzeniu i cała masa innych śmieci. Rozejrzałam się i nie widząc go nigdzie udałam się do jego sypialni, w której śmierdziało jak w gorzelni. — Alex. — Zaczęłam lekko szturchnąć śpiącego na łóżku chłopaka.

Po kilku próbach zrozumiałam, że to na nic. Uchyliłam okno i wyszłam zamykając cicho za sobą drzwi. Odwiesiłam torebkę na wieszak w przedpokoju i związałam swoje włosy. Nie mogłam patrzeć na to w jak opłakanym stanie było jego mieszkanie, więc zabrałam się do sprzątania. W między czasie zadzwoniła do mnie mama informując mnie, że dziś wieczorem jest kolacja na którą przyjeżdża Khloe, Kendall, Matt i Ralph. Sporo czasu zajęło mi doprowadzenie mieszkania do porządku, ale kiedy udało mi się usiadłam na kanapie i zaczęłam przeglądać social media.

— Co ty tu robisz? — Zablokowałam telefon i spojrzałam na Alexa stojącego przy wejściu od salonu. Wyglądał strasznie. Miał wory pod oczami, roztrzepane włosy i te same ubrania na sobie, które miał wieczór wcześniej. Nie wyglądał na zadowolonego widząc mnie. — Jak już posprzątałaś to możesz wyjść. Pewnie twój chłoptaś na ciebie czeka.

— Idź pod prysznic, ja zaczekam. — Uśmiechnęłam się nie dając mu za wygraną. Uniósł jedną brew zdziwiony tym, że jego durny tekst na mnie nie zadziałał. — Rozumiesz co do ciebie mówię czy wóda już ci tak wyprała mózg?

— Wyprała. — Parsknął ironicznie i ruszył do łazienki. Wiedząc, że Alex lubi długie kąpiele udałam się na dół do osiedlowego sklepu. Kupiłam tabletki na ból głowy i rzeczy potrzebne do spaghetti. Chłopak jak w zegarku wyszedł z łazienki, kiedy ja kończyłam przyrządzać sos. — Nie trudź się. Nie będę tego jadł. — Chwycił pigułkę i popił ją dużą ilością wody.

Forever in my heart.Where stories live. Discover now