"To nie jest mój chłopak!"

1K 133 146
                                    

𝐩𝐚𝐦𝐢ę𝐭𝐚𝐦 𝐭𝐞𝐧 𝐝𝐳𝐢𝐞ń
𝐧𝐚𝐝𝐚𝐥 𝐦𝐚𝐦 𝐜𝐢ę 𝐰 𝐠ł𝐨𝐰𝐢𝐞
𝐬ł𝐨𝐝𝐤𝐢 𝐢 𝐝𝐞𝐥𝐢𝐤𝐚𝐭𝐧𝐲

❁❁❁

Hyunjin posłał mu kolejne tego popołudnia spojrzenie, uśmiechając się w ten idiotyczny sposób, którego nikt z jego znajomych nie lubił. Siedział dumnie po drugiej stronie kanapy, kremując wysuszone dłonie, gdy Jisung zawzięcie szkicował coś w bloku. Widok ten mógł zaskoczyć, jako że Jisung nigdy nie szkicował, a nawet jeśli, to szybko porzucał tę sztukę, woląc bezpośrednio nanosić kolory na płótno.

Nienawidził brudzić sobie dłoni grafitem, za to farby i pastele były dla niego jak druga skóra.

Może dlatego, że szarość była nudna, a kolory pobudzały do życia?

– Mieliśmy iść do kina – upomniał się Hwang.

Jisung pomachał na niego ręką, przyciskając miękki ołówek bardziej do papieru. Hyunjin odchylił się do tyłu, wlepiając wzrok w naturalne przebarwienie na suficie.

– A mogłem zgodzić się na ten wypad z pizzą – mruknął pod nosem, przypominając sobie zachętę reszty przyjaciół.

Ale Jisung obiecywał mu ten głupi film od miesiąca, ciągle przekładając datę ich wspólnego wyjścia, aż do tego momentu, gdy mieli w końcu udać się na salę kinową. Hwang ułożył nogi na stoliku, zerkając co jakiś czas na zajętego mazaniem po kartce Jisunga. Chwilę bił się z myślami, zastanawiając czy to, co zamierzał zrobić nie było nazbyt chamskie, ale w końcu wyrwał chłopakowi szkicownik. Otworzył szeroko oczy i poderwał się do góry, stając na kanapie, gdy Han wysunął rękę po swoją własność.

– O kurwa mać, Jisung! – wręcz wypiszczał, radośnie skacząc w miejscu.

Malarz również stanął na nogi, ale diametralna różnica ich wzrostu nie pomogła mu w odebraniu szkicownika.

– Wiedziałem, że ze sobą kręcicie! – zawołał, wyciągając wysoko nad głową blok kartek.

– To nie jest mój chłopak! To zwykły jełop! – wykrzyczał, skacząc po materacu z wyciągniętą ręką.

– I dlatego szkicujesz jego portret? – zakpił, podziwiając wycieniowaną twarz Lee Minho. – Jisungie się zadurzył!

Zeskoczył z kanapy i rzucił się w szaleńczy bieg przez niewielkie mieszkanie przyjaciela, czując jego oddech tuż na karku. Hyunjin może i miał dłuższe nogi, ale Jisung potrafił być prawdziwą torpedą w takich sytuacjach. Biegał jak wariat, w kółko wykrzykując "Han Jisung ma crusha!", co prawie na pewno nie spodobało się jego sąsiadom. W końcu Jisung kopnął go z całej siły w plecy, przez co poleciał na dywan, odrzucając szkicownik na bok.

– Nie zadurzyłem się w nim!

Hyunjin z trudem podniósł się na łokciach, jęcząc z bólu pod nosem.

– Ale przyznasz, że brzydki nie jest! – wystękał, próbując przeturlać się na plecy.

Jisung szybko podszedł do szkicownika, który w trakcie rzutu na szczęście opadł na czyste kartki, chroniąc jego rysunek przed zniszczeniem. Przycisnął blok do piersi, wracając na kanapę. Nawet nie przejął się umierającym na jego dywanie Hyunjinem. Nie pierwszy i nie ostatni raz mu coś zabierał. Nabrał dużo powietrza, którym wypełnił poliki.

Lee Hipis || minsungDonde viven las historias. Descúbrelo ahora