Sprawunki, kolczyk i pierwsze plany

695 98 48
                                    

𝐬𝐳𝐚𝐥𝐨𝐧𝐞 𝐜𝐡𝐰𝐢𝐥𝐞
𝐧𝐚𝐬𝐳𝐚 𝐠𝐨𝐫ą𝐜𝐚 𝐦𝐢ł𝐨ść
𝐤𝐨𝐣ą𝐜𝐲 𝐝𝐨𝐭𝐲𝐤

❁❁❁

ʟɪsᴛᴀ ᴏsᴛᴀᴛɴɪᴄʜ sᴘʀᴀᴡᴜɴᴋᴏ́ᴡ ʟᴇᴇ ᴅᴢɪᴇᴄɪᴇ̨ ᴋᴡɪᴀᴛᴜ ᴍɪɴʜᴏ:

1. ᴢʀᴏʙɪᴄ́ sᴏʙɪᴇ ᴛᴀᴛᴜᴀᴢ̇ ɴᴀ ʀᴇ̨ᴄᴇ.

Jisung z rozbawieniem patrzył, jak starszy robił dziwne miny, gdy niewielka igła stykała się z jego skórą. Trzymał go mocno za rękę, w drugiej dłoni mając szklankę wody z cukrem, jako że Minho już raz prawie zjechał z fotela na kafelki.

– Jesteś pewny? Jest już za późno, by to odwołać, ale Binnie zawsze może umówić cię na usuwanie tatuażu – czule gładził odsłonięte ramię mężczyzny, pragnąc odpędzić jego myśli od bólu.

Minho oparł głowę na jego ramieniu, gdy przyjaciel Jisunga tatuował mu zaprojektowany przez malarza rysunek na prawej łopatce.

– Jestem pewny – wtulił policzek w jego bark, uśmiechając się przez grymas bólu. – A ty? Jesteś pewien?

Han przejechał językiem po podniebieniu, nie potrafiąc tego przerwać. Metalowa kulka w języku była czymś nowym i jeszcze dziwnym dla niego, dlatego co chwilę musiał sobie o niej przypominać dotykiem. Minho patrzył na to z nietęgą miną, a nawet wyszedł z salonu podczas przekłuwania. Nie podobało mu się to, ale szanował decyzję przyszłego męża.

– Tak, to taki symbol nowego początku – odparł, nachylając się nad uchem starszego. – Poza tym, na pewno pokochasz to, gdy zaczniemy się całować.

3. ᴡᴇᴊśᴄ́ ᴡ ᴘɪᴢ̇ᴀᴍɪᴇ ᴅᴏ ɢᴀʟᴇʀɪɪ ʜᴀɴᴅʟᴏᴡᴇᴊ. (ᴢ ᴊɪsᴜɴɢɪᴇᴍ)

Sceptycznie nastawiony do całego wydarzenia Minho, niczym tygrys czaił się przy obrotowych drzwiach galerii, przeprowadzając ze sobą wewnętrzną walkę. Za każdym razem, gdy miał wpaść pomiędzy kręcące się drzwi, coś go przed tym powstrzymywało i dopiero stanowcza dłoń młodszego mężczyzny zaciągnęła go do środka, nie dając mu już wyboru.

Rozglądał się nerwowo na boki, szukając wzrokiem ochroniarza lub jakiejkolwiek innej osoby, która mogłaby chcieć ich stąd wyrzucić.

– Uspokój się, spełniamy twoje marzenie i nikt nas tutaj nie zna, więc możemy szaleć – skocznym krokiem zmierzał w kierunku ruchomych schodów, na które wskoczył.

Minho westchnął, zawieszając na dłużej wzrok na sylwetce młodszego mężczyzny. Naprawdę to zrobili i Han śmiał się z tego powodu co chwilę, nie mogąc się powstrzymać. Ubrany w luźne, dresowe spodnie w kratę, bez butów czy nawet skarpetek i z przydługą szarą koszulką z wizerunkiem śpiącej pandy miał na nosie okulary przeciwsłoneczne, chcąc choć po części ukryć swoją tożsamość.

– Uśmiechnij się, kwiatuszku. Emanuje od ciebie bardzo zła aura – poruszył brwiami, zakreślając niewielki okrąg dłonią przed twarzą starszego.

Parsknął śmiechem i zszedł ze schodów na pierwszym piętrze, pewniej łącząc palce ich dłoni ze sobą. Wesoło przemierzali korytarz, energicznie wymachując splątanymi dłońmi i śmiali się na reakcje ludzi. W końcu niecodziennie można było ujrzeć parę mężczyzn w piżamach, spacerujących galerią handlową. Na szczęście tego dnia nie natknęli się na nie wiadomo jak wielkie tłumy. Powoli szli w kierunku ulubionej lodziarni Jisunga, który jednak zatrzymał się w pół kroku, a następnie szarpnął ręką Minho w kompletnie inną stronę.

Lee Hipis || minsungWhere stories live. Discover now