Witajcie Kochani!
W części I rozdziału przenosimy się do wydarzeń związanych z zaręczynami Hermiony. Druga część pojawi się niedługo, mam nadzieję, że nie będziecie musieli długo czekać, a w niej wizyta w salonie sukien ślubnych i nie tylko, będzie fajnie, obiecuję.
Dłuższa przerwa w publikacji związana była z natłokiem problemów, które jeszcze mnie nie opuściły.
Proszę, trzymajcie mocno za mnie kciuki!
Uważajcie na siebie i bądźcie zdrowi.
Koronawirus i choroba nim wywołana nie są zabawą ani fikcją.
Wasza
Justinemariem 🍓💚🖤
Wspominając wydarzenia poprzedniego wieczoru, Hermiona traciła wiarę w to, że odnajdzie w sobie siły, aby przeciwstawić się wydarzeniom, które napierały na nią z każdej możliwej strony.
Odtwarzała w głowie każdy ruch i słowa, które doprowadziły ją do domu Dracona Malfoya. Ze łzami w oczach obejrzała się ostatni raz w stronę ciemnego budynku, dostrzegając w oknie sylwetkę mężczyzny. Pomimo ogromu bałaganu, który sama stworzyła, wierzyła, że wkrótce odnajdzie właściwe odpowiedzi i będzie wiedziała, co robić dalej ze swoim życiem.
***
Hermiona stała przy blacie w kuchni i przez okno obserwowała Rona, który leżał na hamaku, umiejscowionym pomiędzy dwoma drzewami owocowymi. Rano poprosił ją o to, żeby spędzili ten dzień razem, a ona bez oporów wyraziła na to zgodę. Musiała przyznać, że była mile zaskoczona jego zaangażowaniem i tym, w jaki sposób poświęcał jej czas. Przypomniała sobie dawne czasy, kiedy uwielbiała takie leniwe dni, spędzane tylko we dwójkę.
Co się zmieniło?
Co zgubili w międzyczasie?
A może czegoś brakowało im od samego początku?
Zdziwiła się, gdy niewielka rodzinna sowa Weasley'ów przyniosła im zaproszenie na obiad w Norze, ale nie protestowała, ponieważ ich lodówka świeciła pustkami, a ona sama nie miała najmniejszej ochoty na gotowanie. Niczego nie podejrzewając, nałożyła zwyczajną, letnią sukienkę w drobne, żółte kwiatki i wsunęła na głowę mieniącą się opaskę z niebieskimi chabrami, aby chociaż trochę przygładzić nastroszone włosy.
Wyszli z Kruszynki i ruszyli powolnym krokiem w stronę domu jego rodziców. Pot wystąpił jej na czoło, gdy gorące, czerwcowe słońce, zdawało się wyciskać z niej wszystkie siły.
- Ron – powiedziała, zatrzymując się na piaszczystej dróżce. Patrzyła się jak poruszony przez ich kroki kurz, osiadał na jej odkrytych w sandałkach palcach. - Dlaczego idziemy akurat dzisiaj do Nory?
- Mama robi obiad i nas zaprosiła, to nic nadzwyczajnego – odparł patrząc przed siebie i mrużąc oczy od ostrego zachodzącego słońca. - Na pewno wieczorem będzie burza – dodał, wyciągając w jej stronę dłoń, którą ona ujęła. - Chodź, bo się spóźnimy.
- Mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz – powiedziała z niepokojem.
- Nie masz się czego obawiać.
Weszła do Nory, witając się ze wszystkim gośćmi, których było zdecydowanie zbyt wiele, jak na zwykły obiad w ciągu tygodnia. Przygładziła swoją sukienkę, która teraz wydała jej się zbyt zwyczajna, jak na spędzanie popołudnia w tak licznym towarzystwie. Uśmiechnęła się do stojącego nieopodal Harry'ego i kątem oka wyłapała porozumiewawcze spojrzenie, które posłał swojemu przyjacielowi, który był tuż obok niej.
CZYTASZ
Romans | Dramione | 🍓💚🖤
PoetryDraco Malfoy próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości, pełnej spokoju i obcych twarzy. Po otrzymaniu nowej pracy, stara się ustabilizować swoje życie i ukryć piętno śmierciożercy, które na nim ciąży. Hermiona Granger, zapracowana, zapędzona, ale...