Kolejne tygodnie w hogwarcie upływały Leviemu dosyć spokojnie. Spędzał dużo czasu z Draco i Blaisem i tak, jak obiecywał omijał Potter'a i z nim nie rozmawiał. Idąc korytarzem po zajęciach obrony przed czarną magią Blaise wpadł na pewien pomysł, który wydawał mu się być wręcz idealny.
— Urządzimy grubą imprezę? — zaproponował ciemnoskóry.
— Świetny pomysł! Dawno nie było żadnej dobrej w naszym domu. — blondyn poparł przyjaciela.
— Tylko dla ślizgonów? — zapytał Levi poprawiając torbę na ramieniu.
— Nie... myśle, że można wtajemniczyć w to też uczniów z innych domów. — stwierdził.
— Twoja decyzja. — wzruszył ramionami.
Wieść o imprezie w pokoju wspólnym ślizgonów bardzo szybko rozniosła się po hogwarcie, miała się odbyć dziś wieczorem.
****
Tymczasem w dormitorium Gryffindoru Harry, który usłyszał już od Hermiony o „sekretnej" imprezie w slytherinie, zastanawiał się czy ma na nią iść. Wiedział jakie ślizgoni mieli do niego podejście, ale zauważył okazje do porozmawiania z Parker'em. Długo myślał czy chłopak się na niego obraził czy zażartował sobie z jego przyjaźni. Chciał się dowiedzieć, polubił go. Wiedział już, że chce tam iść, ale nie sam. Poprosi swojego najlepszego przyjaciela o towarzystwo. Odwrócił głowę w stronę rudzielca i zaczął temat.
— Ron słyszałeś o tej imprezie w slytherinie? — zapytał przyjaciela.
— Wszyscy o tym gadają od rana, więc, jak mógłbym nie słyszeć — Weasley wstał z łóżka i usiadł obok Harrego.
— Może to głupie, ale... mam prośbę do ciebie — Bliznowaty podrapał się po karku.
— Jaką? — uniósł brwi.
— Pójdziesz tam ze mną!? — zapytał krzycząc w jego stronę.
— Co... — chłopak na chwilę zamarł a potem popatrzał na Harrego — po co? Od kiedy my chodzimy na imprezki do domu wroga? Jestem twoim przyjacielem. Harry, chcesz się napić czy chodzi o coś innego?
— Nie Ron, Ja nie pije, przecież sam dobrze o tym wiesz — popatrzył w bok — chce, znaczy... um muszę z kimś porozmawiać. To dla mnie bardzo ważne.
— Z kim niby? — zamyślił się Weasley.
— Z Levim — odpowiedział mu szybko.
— Z kim? — zmarszczył brwi.
— No Levim... Levim Parkerem, tym nowym wiesz, pamiętasz go pewnie, jak wtedy na początku roku przy nas tiara przydzieliła go do slytherinu — objaśnił.
— Parker... a ten nowy podwładny Malfoy'a, tak? — zaśmiał się cicho pod nosem.
— Co? Co ty gadasz — nie rozumiał rudowłosego.
— No kolejny łoś co za nim chodzi — dalej naśmiewał się pod nosem.
— Nie, on taki nie jest. Poznałem go... zresztą okej po prostu, idziesz ze mną czy nie? — zapytał zdeterminowany.
— Pójdę. Dla ciebie — zgodził się.
— Dziękuje! — uścisnął przyjaciela. Ron odwzajemnił uścisk i oboje zaczęli grę w magiczne szachy.
****
Właśnie dochodziła 23 na zegarze. W domu slytherinu już dawno zaczęła się zabawa. No i Oczywiście alkohol. Uczniowie innych domów też przyszli. Było całkiem sporo osób z Ravenclaw, garstka z hufflepuf i kilku gryfonów. Zabawa trwała w najlepsze. Nauczyciele niczego nie podejrzewali przez zaklęcie wyciszające, które Draco narzucił na pokój wspólny. Chłopak był już trochę wstawiony, nie ukrywajmy lubił napić się ognistej. Z Levim było podobnie, poszedł w ślady swojego przyjaciela i przesadził z alkoholem. Jednak w przeciwieństwie do Draco, miał słabą głowę.
****
— Chodź już. Zwlekamy z tym dwie godziny! — marudził Harry.
— No już czekaj idę — zatrzasnęli drzwi i udali się w stronę lochów — mam poczekać przed portretem czy wejść z tobą?
— Jak chcesz — doszli pod kamienną ścianę.
— Znasz hasło? — spytał rudzielec.
— „gryfogłupki" — przewrócił oczami.
Ron zmarszczył brwi, gdy ściana się rozsunęła Harry wszedł, a Ron za nim, jednak nie chciał posyłać swojego najlepszego przyjaciela samego do gniazda węży. Chłopcy po wejściu nie mogli przestać wytrzeszczać oczu. Tyle osób z różnych domów, prawie wszyscy pijani. Ślizgoni to jednak potrafią się zabawić.
— Idź go poszukaj, a ja tu poczekam — Weasley oparł się o ścianę.
— Dobry pomysł — zaczął się rozglądać — gdzie on może być... — szukał wzrokiem chłopaka, znalazł go. Nie był sam. Oczywiście musiał siedzieć akurat oparty o kolana Draco Malfoya. Harry nie zastanawiając się długo podszedł do nich.
— Um.. Levi możemy porozmawiać? — stał obok kanapy.
— Harry? Harry Potter? Czy to ty? — popatrzył na niego zaskoczony. Był pijany.
— Potter u ślizgonów, no tego jeszcze nie było drodzy państwo — zażartował blondyn.
— Musimy porozmawiać na osobności, teraz — pociągnął go za jego koszule i podszedł do schodów — tam jest twój pokój?
— Tak tak tam jest mój... mój pokój... hej ja nie chce iść mi się tu podoba. Fajnie jest... gdzie Draco? — był wstawiony.
— Nie ma go, chodź — zaciągnął wyższego chłopaka do jego pokoju — więc co masz mi do powiedzenia?
— Że ja? — popatrzył na nieco, jak na idiotę — Ja... co mam powiedzieć dla Harrego Pottera?
— Jesteś pijany... — Harry sam sobie pogratulował głupoty, że wcześniej tego nie zauważył.
— Ja jestem całkowicie t-trzeźwy — zachwiał się a Harry zdążył go złapać w ostatniej chwili za rękę i usadził na łóżku.
— Nie, nie jesteś. Levi miałem nadzieje, że porozmawiamy o tym no wiesz... eh ignorujesz mnie i mówiłeś Malfoy'owi, że jestem irytujący, naprawdę tak uważasz? — poprawił swoje okulary.
— Nie, ja cię lubię Potter... — mówił jakby na chwile odzyskał rozum — ale obiecałem Draco, że będę cię unikał... on twierdzi, że masz na mnie zły wpływ. A ja kocham Draco i nie mogę pozwolić żeby był zazdrosny.
Harremu wydawało się, że się przesłyszał, co on kochał Malfoy'a? Tego najgorszego i najbardziej zadufanego w sobie kretyna jakiego zna? Tego tlenionego blondyna? Te głupią fretkę? Nie to napewno nie tak, przecież był pijany. Gadał głupoty.
— Co powiedziałeś? — zapytał niedowierzając w to co usłyszał.
— Kocham Draco... kocham ciebie... kocham siebie —bredził.
— Porozmawiamy o tym później, prześpij się i wytrzeźwiej, alkohol robi z tobą złe rzeczy. Powiem twojemu „kochasiowi" żeby na ciebie nie czekał — wywrócił oczami.
— Pa Harry! — pożegnał się z nim zostając na swoim łóżku.
Harry wyszedł z pokoju Leviego i ruszył schodami na dół. Odnalazł w tłumie rude włosy swojego przyjaciela i pokazał mu wzrokiem wyjście. Nie powiedział nic Malfoy'owi tak, jak obiecał. Stwierdził, że to nie potrzebne, przecież ślizgon jest pijany i nie wiadomo co mu strzeli do tego pustego łba. Czy Levi mówił poważnie? Czy na serio podoba mu się Malfoy? Harry nie wiedział czy w to wierzyć, sam zauważył, że blondyn jest atrakcyjny, ale wstyd się do tego przyznać, nie lubił chłopaków, nie w ten sposób. Przynajmniej tak mu się zdawało.
![](https://img.wattpad.com/cover/244642503-288-k296527.jpg)
YOU ARE READING
Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia I
FantasyKsiężyc to przyjaciel Deszcz to komfort Życie to piekło Dzień to koszmar Sen to niebo ...