Rozdział 5 - „Zakochałeś się?"

25K 1.5K 1.2K
                                    

Kolejne tygodnie w hogwarcie upływały Leviemu dosyć spokojnie. Spędzał dużo czasu z Draco i Blaisem i tak, jak obiecywał omijał Potter'a i z nim nie rozmawiał. Idąc korytarzem po zajęciach obrony przed czarną magią Blaise wpadł na pewien pomysł, który wydawał mu się być wręcz idealny.

— Urządzimy grubą imprezę? — zaproponował ciemnoskóry.

— Świetny pomysł! Dawno nie było żadnej dobrej w naszym domu. — blondyn poparł przyjaciela.

— Tylko dla ślizgonów? — zapytał Levi poprawiając torbę na ramieniu.

— Nie... myśle, że można wtajemniczyć w to też uczniów z innych domów. — stwierdził.

— Twoja decyzja. — wzruszył ramionami.

Wieść o imprezie w pokoju wspólnym ślizgonów bardzo szybko rozniosła się po hogwarcie, miała się odbyć dziś wieczorem.

****

Tymczasem w dormitorium Gryffindoru Harry, który usłyszał już od Hermiony o „sekretnej" imprezie w slytherinie, zastanawiał się czy ma na nią iść. Wiedział jakie ślizgoni mieli do niego podejście, ale zauważył okazje do porozmawiania z Parker'em. Długo myślał czy chłopak się na niego obraził czy zażartował sobie z jego przyjaźni. Chciał się dowiedzieć, polubił go. Wiedział już, że chce tam iść, ale nie sam. Poprosi swojego najlepszego przyjaciela o towarzystwo. Odwrócił głowę w stronę rudzielca i zaczął temat.

— Ron słyszałeś o tej imprezie w slytherinie? — zapytał przyjaciela.

— Wszyscy o tym gadają od rana, więc, jak mógłbym nie słyszeć — Weasley wstał z łóżka i usiadł obok Harrego.

— Może to głupie, ale... mam prośbę do ciebie — Bliznowaty podrapał się po karku.

— Jaką? — uniósł brwi.

— Pójdziesz tam ze mną!? — zapytał krzycząc w jego stronę.

— Co... — chłopak na chwilę zamarł a potem popatrzał na Harrego — po co? Od kiedy my chodzimy na imprezki do domu wroga? Jestem twoim przyjacielem. Harry, chcesz się napić czy chodzi o coś innego?

— Nie Ron, Ja nie pije, przecież sam dobrze o tym wiesz — popatrzył w bok — chce, znaczy... um muszę z kimś porozmawiać. To dla mnie bardzo ważne.

— Z kim niby? — zamyślił się Weasley.

— Z Levim — odpowiedział mu szybko.

— Z kim? — zmarszczył brwi.

— No Levim... Levim Parkerem, tym nowym wiesz, pamiętasz go pewnie, jak wtedy na początku roku przy nas tiara przydzieliła go do slytherinu — objaśnił.

— Parker... a ten nowy podwładny Malfoy'a, tak? — zaśmiał się cicho pod nosem.

— Co? Co ty gadasz — nie rozumiał rudowłosego.

— No kolejny łoś co za nim chodzi — dalej naśmiewał się pod nosem.

— Nie, on taki nie jest. Poznałem go... zresztą okej po prostu, idziesz ze mną czy nie? — zapytał zdeterminowany.

— Pójdę. Dla ciebie — zgodził się.

— Dziękuje! — uścisnął przyjaciela. Ron odwzajemnił uścisk i oboje zaczęli grę w magiczne szachy.

****

Właśnie dochodziła 23 na zegarze. W domu slytherinu już dawno zaczęła się zabawa. No i Oczywiście alkohol. Uczniowie innych domów też przyszli. Było całkiem sporo osób z Ravenclaw, garstka z hufflepuf i kilku gryfonów. Zabawa trwała w najlepsze. Nauczyciele niczego nie podejrzewali przez zaklęcie wyciszające, które Draco narzucił na pokój wspólny. Chłopak był już trochę wstawiony, nie ukrywajmy lubił napić się ognistej. Z Levim było podobnie, poszedł w ślady swojego przyjaciela i przesadził z alkoholem. Jednak w przeciwieństwie do Draco, miał słabą głowę.

****

— Chodź już. Zwlekamy z tym dwie godziny! — marudził Harry.

— No już czekaj idę — zatrzasnęli drzwi i udali się w stronę lochów — mam poczekać przed portretem czy wejść z tobą?

— Jak chcesz — doszli pod kamienną ścianę.

— Znasz hasło? — spytał rudzielec.

— „gryfogłupki" — przewrócił oczami.

Ron zmarszczył brwi, gdy ściana się rozsunęła Harry wszedł, a Ron za nim, jednak nie chciał posyłać swojego najlepszego przyjaciela samego do gniazda węży. Chłopcy po wejściu nie mogli przestać wytrzeszczać oczu. Tyle osób z różnych domów, prawie wszyscy pijani. Ślizgoni to jednak potrafią się zabawić.

— Idź go poszukaj, a ja tu poczekam — Weasley oparł się o ścianę.

— Dobry pomysł — zaczął się rozglądać — gdzie on może być... — szukał wzrokiem chłopaka, znalazł go. Nie był sam. Oczywiście musiał siedzieć akurat oparty o kolana Draco Malfoya. Harry nie zastanawiając się długo podszedł do nich.

— Um.. Levi możemy porozmawiać? — stał obok kanapy.

— Harry? Harry Potter? Czy to ty? — popatrzył na niego zaskoczony. Był pijany.

— Potter u ślizgonów, no tego jeszcze nie było drodzy państwo — zażartował blondyn.

— Musimy porozmawiać na osobności, teraz — pociągnął go za jego koszule i podszedł do schodów — tam jest twój pokój?

— Tak tak tam jest mój... mój pokój... hej ja nie chce iść mi się tu podoba. Fajnie jest... gdzie Draco? — był wstawiony.

— Nie ma go, chodź — zaciągnął wyższego chłopaka do jego pokoju — więc co masz mi do powiedzenia?

— Że ja? — popatrzył na nieco, jak na idiotę — Ja... co mam powiedzieć dla Harrego Pottera?

— Jesteś pijany... — Harry sam sobie pogratulował głupoty, że wcześniej tego nie zauważył.

— Ja jestem całkowicie t-trzeźwy — zachwiał się a Harry zdążył go złapać w ostatniej chwili za rękę i usadził na łóżku.

— Nie, nie jesteś. Levi miałem nadzieje, że porozmawiamy o tym no wiesz... eh ignorujesz mnie i mówiłeś Malfoy'owi, że jestem irytujący, naprawdę tak uważasz? — poprawił swoje okulary.

— Nie, ja cię lubię Potter... — mówił jakby na chwile odzyskał rozum — ale obiecałem Draco, że będę cię unikał... on twierdzi, że masz na mnie zły wpływ. A ja kocham Draco i nie mogę pozwolić żeby był zazdrosny.

Harremu wydawało się, że się przesłyszał, co on kochał Malfoy'a? Tego najgorszego i najbardziej zadufanego w sobie kretyna jakiego zna? Tego tlenionego blondyna? Te głupią fretkę? Nie to napewno nie tak, przecież był pijany. Gadał głupoty.

— Co powiedziałeś? — zapytał niedowierzając w to co usłyszał.

— Kocham Draco... kocham ciebie... kocham siebie —bredził.

— Porozmawiamy o tym później, prześpij się i wytrzeźwiej, alkohol robi z tobą złe rzeczy. Powiem twojemu „kochasiowi" żeby na ciebie nie czekał — wywrócił oczami.

— Pa Harry! — pożegnał się z nim zostając na swoim łóżku.

Harry wyszedł z pokoju Leviego i ruszył schodami na dół. Odnalazł w tłumie rude włosy swojego przyjaciela i pokazał mu wzrokiem wyjście. Nie powiedział nic Malfoy'owi tak, jak obiecał. Stwierdził, że to nie potrzebne, przecież ślizgon jest pijany i nie wiadomo co mu strzeli do tego pustego łba. Czy Levi mówił poważnie? Czy na serio podoba mu się Malfoy? Harry nie wiedział czy w to wierzyć, sam zauważył, że blondyn jest atrakcyjny, ale wstyd się do tego przyznać, nie lubił chłopaków, nie w ten sposób. Przynajmniej tak mu się zdawało.

Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska  Dylogia IWhere stories live. Discover now