Rozdział 10 - „Tęsknota"

19.1K 1.2K 804
                                    

Poprzednio:
Chłopcy szybkim krokiem zmierzali do swojego dormitorium. Rozbawieni całą sytuacją, śmiali się z biednego woźnego i jego nie odwzajemnionej miłości. Nabijali się też z „strasznej zemsty" pewnej nie zbyt mądrej ślizgonki. Otworzyli drzwi i położyli się na kanapie w pokoju wspólnym. Tym razem to Draco leżał na kolanach Leviego i bawił się jego loczkami zakręcając je sobie na palce. Levi zapatrzył się w szaro-niebieskie oczy blondyna. Był jego i tylko jego. Jakie on miał szczęście, że Malfoy odwzajemniał jego uczucia. Chłopak bał się, że zaraz się obudzi z tego pięknego snu. Draco miał wyrzuty sumienia, on nie chciał zranić młodszego chłopaka, gdyby tylko jego relacje z Potterem były inne... On wszystko utrudni. To jego wina, że musiwykorzystać uczucia Leviego. Tak sobie to tłumaczył. Lepiej zwalić winę na kogoś innego niż się do niej przyznać.

Minęły cztery miesiące od ostatnich wydarzeń. W tym czasie dwójka ślizgonów spędzała bardzo przyjemnie czas i jakby się wydawało „zakochiwała się w sobie bardziej". Ich związek nie był tajemniczy, cała szkoła o nim wiedziała. Podczas, gdy związki innych rozkwitały, komuś jego własny zaczynał działać na nerwy. Nie komuś tylko sławnemu Harremu Potterowi. Miał jechać z Ronem i Hermioną na święta do Nory, ale zrezygnował z tego pomysłu, gdy uświadomił sobie, że będzie tam Ginny. Postanowił zostać w Hogwarcie nie chcąc spotkać dziewczyny.

Blondyn w tym roku też nie wybierał się do swojego domu na święta i zmuszony był zostać w zamku. Levi, jak większość uczniów pojechał do domu rodzinnego, do ojca i swojej młodszej siostry. Niestety nie zapowiadało się na to, by były to jego najlepsze święta. Bliznowaty długo przekonywał swoich przyjaciół do tego, by odpuścili mu i zostawili go w spokoju. Jego wymówką była nauka eliksirów, by poprawić stopnie u znienawidzonego nauczyciela. Hermiona, jak Harry przewidział szybko zrozumiała i pomogła mu przekonać rudzielca do słuszności wyboru. „Nauka zawsze na pierwszym miejscu Ron" i tym podobne.

****

Nadchodził dzień, gdy wszyscy uczniowie mieli opuszczać mury hogwartu i spędzić czas ze swoją rodziną. Levi razem z Draco właśnie szli na pociąg, zresztą tak samo, jak złota trójka. Levi pożegnał swojego chłopaka i poszedł szukać wolnego przedziału. Harry przytulił po raz ostatni Hermione i swojego rudowłosego przyjaciela. Poczekał aż pociąg odjedzie i zebrał się w stronę wyjścia z peronu. Gdy szedł tak zamyślony wpadł w czyjeś plecy.

— Patrz gdzie łazisz ty niezdaro! — wyższy chłopak wydarł się na okularnika po czym, gdy zobaczył kto na niego wpadł trochę się uspokoił i powiedział spokojnym głosem — Potter.

— Malfoy — zmierzył blondyna wzorkiem — zostajesz w Hogwarcie na święta? — zapytał bawiąc się rękawem bluzy.

— Owszem. A ty? Gdzie zgubiłeś szlamę i Weasleya? —rozejrzał się po peronie — Już od ciebie uciekli? — uniósł kącik ust.

— W tym roku nie chciałem spędzać świąt u Weasley'ów, po za tym muszę podciągnąć się z eliksirów — podrapał się po karku.

— Potter takie wymówki to zostaw dla tej szlamy, a nie dla mnie — uniósł brew.

— Skąd wiesz, że ściemniam? — zdziwił się.

— Blefowałem — wzruszył ramionami. Zdziwił się, że Harry zignorował uwagę o swojej przyjaciółce — a ty się na to złapałeś. Głupi gryfon — wyśmiał to.

— Aha... jak chcesz to możesz mi dotrzymać towarzystwa w drodze powrotnej do hogwartu — sam nie wiedział czemu mu to zaproponował.

— Nie mam nic lepszego do roboty, więc co mi tam, niech stracę — Draco bardzo ucieszył się z propozycji bliznowatego, oczywiście nie dał po sobie tego poznać i oboje ruszyli w stronę swojej szkoły.

Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska  Dylogia IWhere stories live. Discover now