Rozdział 6 - „Moja pomyłka?"

22.2K 1.3K 310
                                    

Minęło już pół godziny od czasu wyjścia Harrego i Leviego. Draco nie przejął się tym wcale i nawet go nie szukał, nie potrafił w takim stanie. Dopiero, gdy impreza się skończyła, stwierdził, że pójdzie do siebie. Już chwytał za klamkę do swojego pokoju, gdy nagle ktoś go zawołał i zwrócił jego uwagę na sobie.

— Draco! — krzyknął za nim — Idziesz już? — czarnoskóry złapał chłopaka za rękaw koszuli.

— Impreza się skończyła, więc chyba nie mam już po co tam siedzieć — wskazał palcem na pokój wspólny.

— Niby masz racje, ale myślałem z Pansy, że jeszcze z nami posiedzisz — przyznał trochę zawiedziony postawą przyjaciela.

— Nie mam już dzisiaj siły ani ochoty Blaise, za dużo wypiłem i nie najlepiej się czuje — skłamał, by dał mu spokój.

— Czyli przewidujesz jutro kaca? — zaśmiał się i szturchnął blondyna w bok.

— Nie tylko u siebie, ty z Pansy i innymi jesteście pewnie w gorszym stanie — wzruszył ramionami i ziewnął — dobranoc Blaise.

— Dobranoc — poszedł do swojego pokoju zostawiajac blondyna przed jego własnym.

Draco powoli wszedł do środka i opadł na łóżko, znaczy tak, by się stało gdyby jego ciało nie spotkało się po drodze z przeszkodą zasłaniającą miękkie podłoże.

****

Tymczasem we wieży gryffindoru dwaj bardzo zmęczeni uczniowie wrócili do swojego pokoju. Jakie było ich zaskoczenie, gdy zobaczyli w nim swoją przyjaciółkę, te która przestrzega wszystkich zasad tej szkoły. Nie przewidziało im się. Zdenerwowana Hermiona Granger uciskała książkę w ręce i podeszła do nich uderzając ich nią w głowy.

— Hermiona? — wyjąkał Ron.

— Nie, Snape — wywróciła oczami — jasne, że ja głupku, gdzie wyście byli?! Wszędzie was szukałam! Martwiłam się — miała do nich pretensje.

— No wiesz my byliśmy no... — Rudzielec się jąkał i próbował wymyślić jakąś dobrą wymówkę.

— Byliśmy w slytherinie — powiedział poprawiając swoje okulary, które opadły z jego nosa po zderzeniu z książką.

— Oszaleliście?! Mało wam kłopotów? Szczególnie tobie Harry! Czarny Pan jest na wolności! On chce cię zabić, musisz być bardziej ostrożny! Wszyscy ci to mówią! — nakrzyczała na swojego przyjaciela.

— Przecież byłem w hogwarcie, nic nie może mi się tu stać. Prawda? — dopytał znając odpowiedź.

— Skąd wiesz?! Ktoś z naszej szkoły może pracować dla sam wiesz kogo, pamiętasz? Ty jako pierwszy podejrzewałeś Malfoy'a czy Profesora Snape'a — popatrzyła na niego z wyższością.

****

— Ała! — niższy chłopak poczuł nagle ciężar na sobie, coś lub, jak się okazało ktoś go przygniata.

Blondyn nie zareagował na krzyk w jego stronę i patrzył z satysfakcją na sufit.

— Złaź ze mnie! — próbował go zrzucić z siebie.

— To ty jesteś na moim łóżku, a nie ja na twoim — powiedział obojętnie.

— I co z tego? Leżysz na mnie, a taki leciutki nie jesteś! — próbował się spod niego wydostać.

Chłopak zsunął się z Leviego i usiadł obok niego.

— Alkohol chyba nie jest dla ciebie, Parker — stwierdził poważnym tonem — Słabą masz te pustą głowę — poczochrał go po burzy loków.

— Ty wcale nie wyglądasz lepiej, Malfoy — zmierzył wzrokiem jego poluzowany krawat i rozpiętą koszule, po czym wstał. Wyglądał tak przystojnie siedząc obok i przyglądając się mu.

— Wypraszam sobie, ja zawsze wyglądam dobrze, Jestem Malfoy'em, mam to w genach... ale i tak to nie... — Levi nawet nie zauważył kiedy Draco przestał mówić i zasnął.

A raczej nie zauważył kiedy oboje zasnęli, na łóżku Draco. Jedno było pewne. Nie zdawali sobie z tego sprawy, aż do rana...

Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska  Dylogia IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz