Rozdział 36 - „Komplikacje, inaczej mój były chłopak"

10.7K 862 884
                                    

Poprzednio:
Jack wyrwał różdżkę z rąk jednego z kolegów jego brata i wymierzył w stronę 3 uczniów
— Expelliarmus.

Różdżka Harrego wyładowała na ziemi, jedynymi, którzy jeszcze je posiadali był Jack, Katia i Oliver. Atmosfera gęstniała, wszyscy patrzyli na siebie w ciszy analizując co właśnie się stało.

— Mam was dość. Parker lepiej otwórz oczy — wyszedł z łazienki.

— Nie cierpię tego skurwysyna, myślałem, że zaraz go zabije, gdyby nie wy — brunet odwrócił się w stronę przyjaciół.

— Na szczęście nie musiałeś — Powiedział niepewnym głosem Harry.

— O co mu chodziło, Katia? — powiedział ostrym tonem w stronę brunetki.

— Nie wiem, wymyśla jakieś głupoty — wywróciła oczami.

— Skoro tak, ufam ci — złapał ją za ramię — ale trzymaj się od niego z daleka, okej?

— Nawet nie chcę na niego patrzeć, nie musisz się przejmować — dotknęła ręki Leviego.

Zmieniacz czasu wypadł z rąk Harrego a on sam znowu znajdował się w gabinecie Dumbledore'a. Przedmiot spadł na ziemie i rozwalił się na miliard kawałków. Świetnie, czyli teraz nic już nie zrobi, by cofnąć te wydarzenia. Oby już nie musiał, czas sprawdzić, jak wyglada sytuacja. Wyszedł z pomieszczenia i udał się do skrzydła szpitalnego. Nie wchodził tam, zajrzał szybko do środka szukając rannych. Nikogo nie znalazł. Wypuścił z ust powietrze, poczuł ulgę. To znaczy, że ani Jackowi ani Leviemu nic się nie stało. W takim razie co teraz? To wydaje się za łatwe. Szedł korytarzem, gdy wpadł na Draco.

— Uważaj jak chodzisz, Potter — zmierzył go wzrokiem.

— Wybacz Malfoy, nie zauważyłem cię — schował resztki zmieniacza czasu do kieszeni swojej szaty.

— Po co ci te okulary, jak nic nie widzisz? — popatrzył krytycznie na jego nos.

— Zamyśliłem się — wrócił wzrokiem na twarz Draco — em.. widziałeś może dzisiaj Leviego? — zmienił temat.

— Parker'a? Ta, ale my ze sobą nie rozmawiamy jakbyś nie pamiętał — zirytował się.

— Po tym co mu zrobiłeś to też bym nie chciał z tobą rozmawiać — przyznał.

— Nie wracajmy do tego — ścisnął pieści.

— Wystarczy mi jedna bójka na dzisiaj Malfoy, co za dużo to nie zdrowo — przypomniał sobie sytuacje w łazience.

— Byłeś już świadkiem jakiejś, wybrańcu? — zaciekawił go temat — czyjej?

— Nie twoja sprawa, przesuń się, idę poczekać Leviego. Muszę z nim porozmawiać.

— Droga wolna, zmarnowałem tylko czas rozmawiając z tobą — przepuścił go. Patrzył jak gryfon znika za ścianą.

Draco nie wiedział co się stało. Dlaczego znowu potrafił być taki nieprzyjemny w stosunku do Harrego. Przecież mu się podobał prawda? Nie czuł tego pożądania, jak wcześniej. Co się mogło zmienić... i czemu się zmieniło. Harry Potter, jeszcze tydzień temu mógłby powiedzieć, że oddał, by wszystko, by z nim być, a teraz? Jego obecność go irytowała. Te nieuczesane włosy nie były teraz atrakcyjne, stały się denerwujące dla ślizgona. Czy to możliwe, to było tylko głupie zauroczenie, które właśnie się skończyło?

Harry powiedział, że chce porozmawiać z Levim, ale tak naprawdę sam nie wiedział czy potrafi spojrzeć mu w oczy. Jako jedyny teraz widział co zrobił ślizgon. Wiedział też o jego mrocznym znaku i o tym, że jest po stronie Czarnego Pana. Chłopak powiedział prawdę? Naprawdę jest tam nie z własnej woli? W takim razie ktoś go zmusił... Kto i po co?

Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska  Dylogia IWhere stories live. Discover now