5.2 Lilly

19 1 0
                                    

Byłam poddenerwowana czekając na moją terapeutkę, korzystałam z jej usług od dobrych kilku lat, nawet po tym jak uciekłam. Nie mogłam być na nią zła, gdy powiedziała Harry'emu o moim życiu, chciała dobrze dla mnie i dla swojego syna, każda matka by tak postąpiła. 

Kiedy dostałam esemesa od Anne, że jest już w drodze do mojego domu bardzo się ucieszyłam. Od dnia kiedy moi rodzice wparowali mi do domu praktycznie nie wychodziłam z sypialni, Louis przynosił mi jedzenie, a toaletę mieliśmy w swojej sypialni. Oczywiście moja matka razem z ojcem stwierdzili, że potraktują nasz dom jak hotel, a ja nie miałam prawa powiedzieć "nie", bo gdyby nie oni, to by mnie nie było, szkoda tylko, że potem zostałam tak potraktowana. Tomlinsonowi także nie podobało się to, że obce osoby nocują w naszym domu, nie mógł jednak ich wyprosić. 

Po niecałej godzinie, gdy leżeliśmy z narzeczonym w sypialni, usłyszałam dzwonek do drzwi. Louis poszedł ze mną, aby zaprosić naszych jak się później okazało gości. Ku mojemu zdziwieniu Anne nie przyjechała sama, a z Harrym. Byłam w szoku nie wiedziałam co powiedzieć, stałam w bezruchu, dopiero gdy Anne przytuliła mnie na powitanie ocknęłam się.

- Aleś ty wyrosła Lilly! A gdzie nasza mała Caroline? - zaczęła terapeutka. 

Zignorowałam ją popatrzyłam na Harry'ego, patrzył na mnie z bólem w oczach, nie dało się go nie zauważyć. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Harry, moje mieszkanie, Londyn, Anne. 

Po kilkunastu sekundach odezwałam się:

- Witaj, Harry - powiedziałam krótko i odwróciłam się do jego matki. - Nie spodziewałam się, że weźmiesz kogoś jeszcze, Anne. Louis przygotował tylko jeden pokój gościnny. 

- Możesz też spać w pokoju Caroline, zaraz przyniosę pościel - powiedział Louis. Całkowicie zapomniałam o jego istnieniu. Odwróciłam się w jego stronę, stał opierając się o ścianę przy wejściu do salonu. 

Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco, ponieważ wiedziałam, że nie przepadał za Stylesem, odkąd potraktował mnie tak kilka lat temu, wiedziałam też, że gdy Harry mieszkał w Londynie przyjaźnił się z Louisem i kilkoma innymi znajomymi mojego narzeczonego. 

Moich rodziców nie było do samego wieczora, ponieważ stwierdzili, że pozwiedzają trochę minasto. Cieszyło mnie to, ponieważ mogłam w spokoju pokazać gościom dom, a także przeprowadzić sesję z mamą Harry'ego. 

Cały dzień spędziliśmy z naszymi gośćmi, dopiero około ósmej wieczorem Louis zaproponował Harry'emu wyjście do baru niedaleko. Terapeutka została ze mną i moją córką, ponieważ chciała poznać moich rodziców. 



                                                      ----------------------------------------------------

                                                                                    Harry

Zgodziłem się na męski wypad z Tomlinsonem, domyślałem się, że chodzi o Lilly, ale ja też chciałem mu coś na ten temat powiedzieć. 

Gdy usiedliśmy przy barze Louis od razu powiedział:

- Dwa razy whisky. 

Popatrzyłem na niego zdziwiony.

- Od kiedy masz tyle pieniędzy? - zapytałem. Pamiętam, że gdy jeszcze mieszkałem w Londynie jego rodzina nie miała zbyt wielu pieniędzy. 

- Od kiedy umarła moja matka, a ja musiałem zacząć pracować, żeby się utrzymać. Potem szukając współlokatora, poznałem Lilly z Caroline i tak już zostały, znaleźliśmy większe mieszkanie, a potem jej się oświadczyłem, zamieszkaliśmy w naszym aktualnym domu i planowaliśmy ślub, dopóki jej rodzice się nie zjawili...

- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałem biorąc łyk alkoholu. Louis w końcu zaczął patrzeć na mnie. Zauważyłem, że nie zrozumiał pytania. - Dlaczego zabrałeś mi Lilly, przecież wiedziałeś, że będę chciał jej szukać! 

- Oj, Harry, biedny Harry - zaśmiał się. - Miałeś jej szukać? To dlaczego nie robiłeś tego do tej pory? Bo nowa żonka była ważniejsza! Szkoda, że teraz, gdy ciebie nie ma zdradza cię z przyjacielem. 

O mało co nie doszło do bójki dwóch dorosłych mężczyzn, na szczęście w tym samym momencie zadzwonił telefon Tomlinsona. Gdy odebrał zrobił się bardzo poważny.  

- Jedziemy z Caroline do szpitala - rzucił szybko i pociągnął mnie za kaptur bluzy. 

Nie jechałem z nimi, zostałem w domu, ponieważ byłem pod wpływem, a byłem na bieżąco, bo z Lilly i Louisem pojechała moja mama. 

Stwierdziłem, że i tak nie mam nic do roboty, więc zadzwoniłem do żony. Po długich kilku sygnałach w końcu odebrała. 

- Harry! - zajęczała.

- Nessy? Co ty robisz? - zapytałem zdziwiony. Usłyszałem tylko, jak głęboko oddycha. 

- Harry, ja - zawahała się. - Ćwiczę, co innego mogę robić - zaśmiała się histerycznie. 

Nie wiedziałem co mam o tym myśleć, co prawda Nessy zdarzało się ćwiczyć, ale nigdy nie słyszałem, żeby jęczała i dyszała aż tak. 

- O tej porze? Jest prawie jedenasta. Cóż, dobrze. Chciałem tylko powiedzieć, że od kilku godzin jesteśmy już w Londynie. Nie będę ci przeszkadzać. Do zobaczenia wkrótce, koch... - nie zdążyłem dokończyć ponieważ usłyszałem sygnały zakańczające połączenie. 

Nie mogłem i nie chciałem zasnąć. Cały czas myślałem o Lilly i Louisie. 

Wydawało mi się, że minęło kilka godzin, niestety od mojej rozmowy z żoną minęło trzydzieści minut. Po kilku sekundach dostałem esemesa od mamy: "Caroline ma zapalenie wyrostka robaczkowego, będzie miała operację. Idź spać, dziś już nie wrócimy". 

 Kołyska • Styles 1&2Where stories live. Discover now