Rozdział 9

830 31 1
                                    

Malfoy i ja milczeliśmy, pracując nad jego pracą domową z Transmutacji. Odrobił moje zadanie domowe z eliksirów i to wszystko. Czasami zdawało mi się, że spoglądał w górę znad mojego notatnika, ale kiedy sprawdzałam, okazało się, że się myliłam i kontynuowałam pracę nad formułami przekształcania myszy w zegar.

Minuty mijały, a spojrzenia Draco pojawiały się coraz częściej. Złapałam go tylko raz lub dwa, zanim uniósł brwi i szybko spojrzał w dół.

Wreszcie, po czymś, co wydawało się wiecznością skradzionych spojrzeń blondyna, w końcu miałam dość. Zamknęłam notes i odchyliłam się na krześle. Spojrzał na mnie, gdy uniosłam brew.

-Zrób zdjęcie, to potrwa dłużej - zapewniłam. Kpił tylko i również zamknął swój notatnik. Napotkał moje spojrzenie, krzyżując nogi, ale nadal utrzymując swoją zwykłą, idealną postawę.

-Widziałam wczoraj, jak dogadujesz się z Blake'em - uśmiechnął się lekko, ale szybko zostało to ukryte przez grymas.

-Co z tego? - zapytałam

Cisza. Odwrócił wzrok i bawił się kciukami, jakby próbował kontemplować odpowiedź. W końcu odpowiedział mi daleka od zdrowej odpowiedzi.

-Nie chciałabyś wiedzieć?

Przewróciłam oczami, ponownie otwierając jego pracę domową. Zrobiłam już połowę jego pytań i zostało tylko dwadzieścia. Szybko zabrałam się do pracy.

- Zachowaj swoje sekrety, jeśli musisz Malfoy, ale nie mieszaj się w moje życie osobiste, bo będzie to miało konsekwencje.

Widziałam, jak patrzył na mnie, ale nie napotkałam jego wzroku. Westchnęłam trochę, słuchając kojącego dźwięku mojego pióra uderzającego o pergamin. Szurał w dziwnie satysfakcjonujący sposób i słuchałam tej muzyki, zanim ktoś odchrząknął.

-Nucisz? - zapytał Malfoy, unosząc brwi.

Byłam przerażona. Nigdy nie nucę publicznie i przed Malfoyem !?

Moje policzki szybko zaróżowiły się i odwróciłam wzrok, starając się jak najmocniej unikać jego ciekawskich oczu.

- P-przepraszam - udało mi się wydostać zduszonym głosem, najprawdopodobniej tak, jak to brzmiało, słysząc, jak nucę.

- Nie, w porządku. Moja mama nuciła do mnie - stwierdził. Podniosłam głowę, zaskoczona, że łobuz podzielił się ze mną czymkolwiek o swoim życiu osobistym. - Co to za piosenka? Anastasia by the Armor?

The Armor to dobrze znany zespół jazzowy w świecie czarodziejów. To prawie najbliższa rzecz, jaką ma ten świat, do mugolskiego croonera.

- Tak - powiedziałam głupio, w myślach machając twarzą - bardzo ich lubię.

Przestań mówić, przestań mówić, przestań móóóówiiiiiić!

Uśmiechnął się.

- To miłe - powiedział. - To znaczy twoje brzęczenie. Powinnaś to robić częściej.

Zwykle komentuję w ten sposób, że w jakikolwiek sposób mnie to wytrąciło, powodując, że moje uszy zrobiły się czerwone jak wiśnie. Ale Malfoy był tak szczery, jego słowa były przepełnione taką ostatecznością, że nie mogłam się powstrzymać od traktowania go poważnie.

-Dziękuje

Cisza stała się tak gęsta, że ​​dusiła. Niezręczność wisiała w powietrzu jak wilgotny dzień i próbowałam skoncentrować się na pracy domowej, ale za każdym razem, gdy próbowałam i przywiązywałam się do zadania, wciąż myślałam o tym, jak bardzo odbiegał od charakteru Malfoy. Pochwalił mnie. Był jednym z powodów powstania blizny na moim ramieniu. Nie mogłam przestać się zastanawiać ...

-Granger? Czy wszystko w porządku? Wpatrywałaś się w przestrzeń od dziesięciu minut.

Dobra, robi się dziwnie. Musiałam się z nim skonfrontować, po prostu musiałam.

- Co w ciebie wstąpiło Malfoy? - Zapytałam trochę ostrzej niż zamierzałam. Jego oczy zamigotały z odrobiną zaskoczenia, zanim jego zwykły przygarbiony wyraz zakrył to. Poszło tak szybko, jak się pojawiło.

-Co masz na myśli?

-Dokuczasz mi przez siedem długich lat, a teraz komplementujesz mnie !? Jaki jest haczyk, chcę wiedzieć?

Wyglądał na rozbawionego moimi słowami, zanim odchylił się na krześle przy biurku i skrzyżował ramiona. Zachowałam surowość, żądając spojrzenia na niego, dopóki mi nie powiedział.

- Nie ma haczyka. Nie jesteś kaflem Granger.

Nie kupowałam jego głupich gier. Usiadłam na piętach i zadrwiłam. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Skończyłam z irytującym mężczyzną i chciałam tylko trochę świeżego powietrza.

Może Blake potrzebował kumpla do nauki?

Już miałam zrobić linię B do drzwi, kiedy nagle sapnęłam, gdy zimna dłoń powędrowała, by złapać mnie za nadgarstek.

- Słuchaj, przepraszam, dobrze? - Malfoy rozejrzał się po pokoju rozglądając się. - Zaufaj mi, kiedy mówię, że nie chcesz zaprzyjaźniać się z Amosem. To zła wiadomość.

Używanie jego imienia trochę mnie zaskoczyło. On był poważny. Mimo to moje grube mury się nie trzęsły i stałam na twardym gruncie.

- Dlaczego miałabym ci kiedykolwiek ufać? - Splunęłam. Mogłam powiedzieć, że te słowa uderzyły go chłodno.

- On jest zły, po prostu musisz.

- Spotykasz się z nim - naciskałam. Zmarszczył brwi, przewracając oczami.

- Merlinie. Kobiety. - Powiedział sucho, kiedy dotarłam do drzwi i zeszłam w dół, a jego ostrzeżenia wciąż dzwoniły w moich uszach.

Bitwa się skończyła, ale ból dopiero się zacząłWhere stories live. Discover now