Rozdział 21

467 17 0
                                    

Draco nie zwrócił mojego zmieniacza czasu, odkąd go pożyczył. Jego wspomniany termin, w którym miał być ukończony projekt, już dawno minął i zaczęłam się martwić. Opuściłam kilka zajęć i obawiam się, że jeśli nie przestanę, McGonagall zacznie mnie wypytywać.

Szybko weszłam po schodach do Wieży Astronomicznej, Draco i ja niedługo zaczniemy sesję nauki. Kiedy dotarłam na szczyt schodów, byłam zaskoczona i trochę cofnięta, aby znaleźć go już tam, czekającego na mnie. Miał podkrążone oczy, włosy splątane i sterczące miejscami, a krawat zwisał luźno na kołnierzu. Wyglądał, jakby przeszedł przez wierzbę bijącą.

Podniósł głowę, kiedy odchrząknęłam, a jego szare oczy wypełniły się niepokojem, gdy zajmowałam miejsce obok niego. Spojrzałam na niego z boku i czułam się trochę nieswojo, gdy zauważyłam, że jego spojrzenia niezachwiane były na mojej figurze. Wyglądał na naprawdę zbolałego, kiedy wymienialiśmy pracę domową, i sfrustrowany przeciągnął dłonią po swoich blond lokach, otwierając mój podręcznik do eliksirów.

Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy, ale nie mogłam powstrzymać się od skupienia na nim wzroku. Tak bardzo martwiłam się o Draco w ciągu ostatnich kilku tygodni, że zaczęłam się bać. Za każdym razem, gdy go widziałam, wydawało się, że coś nowego wtłoczyło się w jego umysł, i patrzyłam na niego, próbując kawałek po kawałku rozwikłać jego zagadkę emocji.

Nie trwało długo, zanim przyłapał mnie na gapieniu się, ale żadne z nas nie odrywało od siebie wzroku. Siedzieliśmy w ciszy, patrząc sobie w oczy, które płynęły z emocji, próbując zrozumieć, przez co każdy z nas przechodzi. Oczywiście nie mogliśmy i nie minęło wiele czasu, zanim Draco delikatnie zamknął swoją książkę, zaskakując mnie trochę, biorąc moje ręce w swoje zimne, blade.

Patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, ale w przeciwieństwie do innych, to spojrzenie coś znaczyło. Wyglądał na naprawdę zbolałego, a jego szyja opadła między jego ramionami, kiedy napotkał moje oczy, wpatrując się we mnie z taką powagą, że prawie wywołało to łzy w moich oczach. Wypuścił głębokie westchnienie.

- Hermiono - powiedział, sprawiając, że mój oddech uwiązł w gardle. - Wiem, że chcesz wiedzieć, co zrobiłem z twoim Zmieniaczem Czasu. - Nie protestowałam, czekając na dalszą część jego wypowiedzi.

-Ale nie mogę ci powiedzieć.

Z jakiegoś powodu coś we mnie pękło. Nie obchodził mnie już Zmieniacz Czasu ani cokolwiek z nim zrobił. Wiedziałam, że coś przede mną ukrywa, ale wykorzystując mnie w kwestii moich przedmiotów, wprowadzał mnie w tę sytuację, a ja nie zamierzałam się na to godzić. Zaskakując nawet siebie, oderwałam ręce od jego i położyłam obie ręce na jego policzkach, zmuszając go do spojrzenia na mnie. Próbowałam ignorować sposób, w jaki na mnie patrzył, zaskoczony, a jego oczy przebiegały po moim ciele. Byłam również pewna, że nie jestem dobra w ukrywaniu moich najprawdopodobniej płonących czerwonych policzków, ale byłam zdeterminowana, aby przekazać swój punkt widzenia.

-Draco - błagałam, a krew w uszach pulsowała jak bęben. - Nienawidzę być okłamywana i nienawidzę, że ukrywasz przede mną tajemnice. Czuję, że nie mogę nic z ciebie wyciągnąć! Odpychasz mnie i to mnie zabija, Draco! Proszę, wpuść mnie! Mogę ci pomóc, mogę...

To, co stało się później, tak mnie zaskoczyło, że prawie podskoczyłam. Przerwał moje słowa, uderzając bladymi ustami w moje, owijając ramiona wokół mojej talii i pochylając się. Zamknęłam oczy, wtapiając się w jego pocałunek z poczuciem pośpiechu, jakby to było od dawna. Nie przypominał żadnego z moich innych pocałunków, ten był autentyczny. Nie tak niewinne, które dałam Ronowi lub Blake'owi. Nie, ten był prawdziwy i odkryłam, że wbijam dłonie w jego śnieżnobiałe włosy, moje ramiona mocno owinięte wokół jego szyi.

Kiedy w końcu się rozdzieliliśmy, sapnęliśmy, składając razem czoła. Łykaliśmy powietrze, nigdy się nie uwalniając, i czułam, jak moje serce wciąż pęka w szwach.

Święty Merlinie, właśnie pocałowałem Draco Malfoya!

Draco w końcu się odsunął, a na jego twarzy malował się niezaprzeczalny smutek. Myśli zaczęły przebiegać przez moją głowę, martwiąc się, czy tego żałował, moje serce miażdżyło się na tę myśl.

W końcu spojrzał mi w oczy i przemówił.

- Hermiono - powiedział - nie żałowałem tego. I za to naprawdę mi przykro.

- Draco, co ty...

Ale moje słowa przerwał głęboki chichot, moje serce waliło w piersi, gdy znajomy ciemnowłosy Amerykanin wyszedł z cienia. Ścisnął torbę w dłoniach, a na jego ustach pojawił się uśmiech. Patrzyłam na Draco przez ułamek sekundy, moje usta były otwarte ze strachu i zdrady, gdy wstał i podszedł do Blake'a, a pojedyncza łza spłynęła mu po twarzy. Blake tylko uśmiechnął się złośliwie do swojego partnera, wciąż w szoku po mojej zdradzie.

- Niezła robota, kochanku - powiedział Blake, po czym wyciągnął różdżkę. - Stupefy!

Mój świat okrył się czernią, a jedyną myślą, która przemknęła mi przez głowę przed utratą przytomności, były słowa, które Draco wypowiedział całe wieki temu, na balu ...

"Blake cię zdradzi, nie możesz go powstrzymać ..."

Bitwa się skończyła, ale ból dopiero się zacząłOù les histoires vivent. Découvrez maintenant