Rozdział 30

345 13 0
                                    

Draco POV

Ona przyjdzie, wiem, że przyjdzie.

Zawsze podobała mi się złożoność biura dyrektora. Od skomplikowanych drzwi po poruszające się stare obrazy, po prostu odkryłem, że wypełnia mnie dziwny spokój i wiedziałem, że to pierwsze miejsce, do którego chciałem się udać, gdy tu dotarliśmy.

Dałem jej wskazówkę. W końcu jest najbystrzejszą czarownicą naszego wieku.

Stałem w odległym oknie, wpatrując się w wąwóz poniżej. Zrobiło mi się niedobrze. Nie mogłem uwierzyć, że byłem za kierownicą kolejnego ataku na ten zamek za rok. Wiedziałem, że tym razem Ministerstwo najprawdopodobniej wygra, ponieważ nasza strategia została złamana i teraz skupiamy się na rzezi ludzi, ale wiedziałem też, że najprawdopodobniej uznają Hogwart za zbyt niebezpieczny i zamkną go na dobre, co mnie zabiło.

Miałem na myśli również ją. Wciąż przychodziła mi do głowy, myśląc, że jakikolwiek postęp, jaki z nią zrobiłem, był z pewnością zerwany w szwach. To było to, co najbardziej bolało.

Wróciłem myślami do pierwszego razu, kiedy ją spotkałem. Cóż, spotkałem to mocne słowo, powiedziałbym raczej, że widziałem ją z daleka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedzenie przy stole Slytherinu było wszystkim, o czym marzyłem. Czułem się podniecony i zadowolony, siedząc w miejscu, w którym wcześniej mieszkali moi przodkowie, i byłem bardziej niż dumny, nosząc znajomy herb, który tańczył po mojej sypialni w kolorach, plakatach i nie tylko.

Ludzie klepali mnie po plecach, gratulując dołączenia do najlepszego domu w Hogwarcie, ale ich nie słyszałem. Zamiast tego skupiłam się na dziewczynie siedzącej przy stole Gryffindoru.

Wiedziałem, że się gapię, ale nie mogłem nic na to poradzić. Była tam - dziewczyna, którą widziałem na peronie, której tak niespokojnie szukałem.

Jej brązowe włosy były krzaczaste i miała lekko wystające zęby, ale jej oczy były miękkie, a jej uśmiech szczery, gdy rozmawiała ze znajomymi. Z pewnością była najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem, i oderwałem oczy, gdy tylko odwzajemniła moje spojrzenie.

Wiedziałem, że muszę ją poznać ...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie wiedziałem, że po tym dniu poznałbym ją w najgorszy możliwy sposób. Codziennie żałuję tego, jak potraktowałem ją i jej przyjaciół, ponieważ, dlaczego? Ponieważ byłem zazdrosny!

Frustracja przejęła mnie na chwilę i straciłem kontrolę, uderzając pięściami w biurko dyrektorki z głośnym łomotem. W końcu mój oddech zwolnił i starałem się uspokoić, jak tylko mogłem.

Przez lata zastanawiałem się, czy jestem zazdrosny o jej przyjaźń z Wybrańcem, czy o jej pragnienie posiadania Weaselbee. Z biegiem lat zrozumiałem, który to był, a mimo to, ilekroć widzę ich razem, moje wnętrzności jarzą się ognistą nienawiścią.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-PO PROSTU ZOSTAW MNIE SAMĄ! ZAWSZE WSZYSTKO ZNISZCZYSZ!

Usłyszałem płacz i krzyki dochodzące z korytarza. Natychmiast rozpoznałem ten głos i mój żołądek podskoczył ze zmartwienia.

Odwróciłem się do Pansy, która była tak pijana, że ​​stała na scenie z ramieniem zwisającym z perkusisty, gdy śpiewała z Weird Sisters. Nigdy nie pamiętała, żebym ją zostawił, więc poszedłem z odwagą i pobiegłem za dźwiękiem.

Skręciłem za róg, widząc, jak odpycha Weasleya, którego twarz była tak wykrzywiona gniewem, że nie można było zobaczyć jego piegów. wpadała w histerię, płakała i odpychała go i Harry'ego z całej siły. Moje pięści zacisnęły się, gdy gniew wzbierał mi w gardle.

W końcu dostali wskazówkę i kiedy zobaczyłem, jak wychodzą, odważyłem się podejść bliżej. Widziałem ją teraz, jej złocisto brązowe włosy opadały na wszystkie strony, twarz ukryta w dłoniach, a jej ramiona trzęsły się od gwałtownego szlochu. Widziałem jej buty zrzucone ze schodów, leżące na górze.

Chciałem coś powiedzieć, chciałem jej pomóc, ale zamarzłem na miejscu. Nawet gdybym był wystarczająco odważny, po wszystkim, co jej zrobiłem, nigdy by nie pomogła.

W tym momencie wiedziałem, że nigdy nie z wyjątkiem Rona Weasleya. Jak mogłem, po tym jak uszkodził jedyne światło w moim strasznie czarnym życiu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Moje myśli przerwał dźwięk walenia do drzwi. Rzuciłem się w stronę dźwięku, mamrocząc -Wejdź.

Greyback wyłonił się zza niego, kłaniając się nisko.

- Przybyli, sir - powiedział chrapliwym głosem, który wibrował na ścianach. Moje serce podskoczyło, była blisko.

- Czy chcesz, żebym natychmiast po nią posłał, mój panie? - zapytał. Słyszałem nienawiść w jego głosie, że nastolatek ma nad nim władzę, ale zignorowałem to.

-Nie - powiedziałem - To mądra dziewczyna. Znajdzie mnie sama.

Wyczuwając jego odejście, odwróciłem się do okna, obracając ołówek w dłoni. Spojrzałem na ogromny zegar stojący na płaszczu.

- No dalej, Hermiono.

Bitwa się skończyła, ale ból dopiero się zacząłWhere stories live. Discover now